23. Starcie z przeszłością

23 5 0
                                    

Alexa wstała z łóżka znacznie szybciej niż by chciała, żeby zrobić śniadanie Willowi. Mimo, że był weekend to i tak wiedziała, że chłopiec wstanie trochę wcześniej, bo koło południa ma jechać do swojego kolegi.

Brunetka poszła do łazienki, podeszła do lustra, rozczesała włosy, które przez noc naprawdę mocno się zmierzwiły. Gdy skończyła spięła je w wysokiego, niedbałego koka, wypuszczając przednie pasemka. Zaraz po tym leżący na kamiennym blacie telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego powiadomienia. Chwyciła go, odblokowała i w tym momencie obie jej ręce zaczęły się niekontrolowanie trząść, a ona nie mogła nad tym zapanować. Szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w ekran komórki na którym widniało powiadomienie.

Urodziny Tommy'ego.

Oddech ugrzęzł jej w gardle, a skórę oblał zimny pot. W pewnym momencie telefon wypadł jej z rąk na dywanik. Oparła się dłońmi o umywalkę spuszczając głowę w dół i patrząc w ziemię. To niemożliwe, żeby dzisiaj był dziesiąty luty. A jednak. Dzień, który przed laty spędzali zawsze razem był właśnie dziś. A ona o nim zapomniała.

— To niemożliwe. — wyszeptała widząc jak pojedyncze łzy spływają z jej twarzy i spadają na ziemię. Nawet nie wiedziała, kiedy zaczęła płakać, a obraz zaczął jej się zamazywać. Jednak nie to teraz było najistotniejsze. Zapomniała o jego urodzinach, o urodzinach swojego najlepszego przyjaciela i w tym właśnie momencie poczuła, jak gdyby on nigdy tak naprawdę nie istniał. Ta myśl spowodowała, że brakło jej tchu, a serce znacznie przyśpieszyło tempa. Dusiła się. Jej płuca płonęły żywym ogniem, a całe ciało drżało. Brunetka gwałtownie zaczerpnęła duży haust powietrza, ale nawet to nie pomogło. Czuła, jak robi jej się słabo. I właśnie wtedy jej telefon wydał dźwięk ponownie, a ekran rozjaśniał. Mimo spływających po twarzy łzach, które wręcz ją paliły była w stanie przeczytać wiadomość na wyświetlaczu.

Od Black:

Będziemy za godzinę więc mam nadzieję, że już nie śpisz.

Nagle dziewczyna mocno zakaszlała, biorąc tym razem ogromny wdech i czując jak przyjemne, ciepłe powietrze wypełnia doszczętnie jej płuca. Nie wiedziała jak, ale nagle złapanie tchu wydawało się znacznie łatwiejsze. Otarła łzy z kącików ust, próbując unormować swój oddech i uspokoić trzęsące się ciało. Jej telefon znów zawibrował.

Od Black:

Chris stwierdził, że upiecze babeczki. Będziemy za trzy godziny.

Brunetka zaśmiała się bezgłośnie. Zaraz po tym podniosła komórkę, kładąc obok umywalki. Odkręciła kurek z zimną wodą, którą obmyła sobie twarz. Poczuła jak chłodne krople spływają po jej skroniach, sprowadzając ją tym samym na ziemię. Spojrzała w lustro.

— Dasz radę. — powiedziała do siebie. — Musisz. — dodała ciszej. Jednak czy sama wierzyła w to co mówi?

Po dłuższej chwili jej kroki rozbrzmiały na schodach. Zeszła do kuchni, w której jak się okazało już ktoś był. W pomieszczeniu zastała swoich braci. Will stał przy kuchence, trzymając w ręce łopatkę do naleśników, a zaraz obok niego znajdował się George, wszystko bacznie obserwując.

— Zaraz go spalisz. — mruknął cicho, ale w jego głosie dało się usłyszeć lekkie rozbawienie.

— Alexa lubi czarne. — powiedział na swoją obronę chłopiec, zaraz po tym jak odwrócił naleśnika, który niewiele różnił się od ich blatu.

— To by wyjaśniało, dlaczego tak ugania się za Blackiem. — skomentował starszy, wywracając przy tym oczami.

— Słyszałam to. — odezwała się w końcu dziewczyna, odpychając się od ściany i robiąc parę kroków naprzód. Założyła ręce na piersi, posyłając George'owi wkurzone spojrzenie, którego i tak nie zobaczył, bo stał do niej plecami.

Our DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz