27. Kim jesteś?

15 3 46
                                    

Podejrzenia Alexy wzrastały z dnia na dzień. Z każdą chwilą dziewczyna była coraz bardziej podejrzliwa i ostrożna co do swoich przyjaciół. Zaczęła im się coraz baczniej przyglądać. Dziwne sytuacje, niepokojące zachowania i tajemnicze spojrzenia – to rzeczy, które były u nich widoczne na początku dziennym. I właśnie to dało jej do myślenia. Wszystko to przekładało się na kontakt z nimi, który ostatnimi dniami bardzo się pogorszył, no może oprócz Logana. Ich relacja nie uległa zmianie, co również znaczy, że nie posunęła się nawet trochę naprzód.

Był czwartek, gdy Logan obudził się ze straszliwą gorączką i bólem głowy, który był nie do wytrzymania. Chłopak czuł, jakby ktoś wbijał mu się bez przerwy w czaszkę, gruchocąc przy tym wszystkie kości, a on sam przez to wszystko nie mógł nawet otworzyć oczu. Jedyne co robił to kręcił się na łóżku i co chwilę pojękiwał z bólu. W końcu zrozumiał co to wszystko oznacza i co naprawdę nadchodzi. Moripsa, czyli straszliwa choroba, która na zawsze mogła zniszczyć jego życie.

— Mike! — krzyknął tak głośno, jak tylko był w stanie, mimo, że rozrywało mu to bębenki. Blondyn pojawił się w drzwiach w przeciągu paru sekund tak samo zresztą jak Chris z Jakiem.

— Co jest? — zapytał, ale widząc to, jak ten rzuca się po łóżku doskonale wiedział co ich czeka.

— Nie pozwól zrobić mi nic głupiego. A przede wszystkim nie pozwól mi skrzywdzić Alexy. Jeśli będzie trzeba wiesz co masz zrobić. — wypowiedzenie tych słów pozbawiło go większości siły, która mu pozostała.

— Ale Logan... — zaczął chłopak, nie chcąc zgadzać się na tak drastyczne warunki.

— Masz to zrobić. — rozkazał, ale wiedział, że ten nie zamierza ulec. — Mike proszę. — dodał, po czym zemdlał.

— Co to było? — zapytał Jake, ale jego współlokatorzy zaczęli już rzucać masę zaklęć na pokój, jak i samego Blacka.

— Moripsa. — wyszeptał przerażony Allen.

— Mori...co? — kolejne pytanie wyleciało z ust blondyna, który bacznie przyglądał się ich poczynaniom.

— To taka choroba, którą musi przejść każdy czarodziej chociaż raz w życiu. Większość z nas przechodzi ją w wieku do 5 lat. Jednak tych, którzy nie mają tyle szczęścia dotyka ona, gdy są starsi i w pełni świadomi tego, co podczas niej zrobili. — westchnął chłopak, przecierając twarz.

— Logan bardzo bał się dnia, w którym na nią zachoruję, bo pomimo, że trwa tylko 12 godzin przynosi straszliwe konsekwencje dla chorego. — dodał zmartwiony Chris.

— Nie rozumiem. Na czym polega ta choroba?

— Chory zachowuję się jak opętany. — w tym momencie nastolatka przeszedł nieprzyjemny dreszcz. — Robi i mówi rzeczy, których tak naprawdę nigdy by się nie dopuścił. Jest agresywny i nie patrzy na żadne konsekwencję. — wyszeptał, jakby sam nie chciał dopuścić do siebie tych myśli. — Dlatego nie może wyjść z tego pokoju.

— A my musimy tego dopilnować. — powiedział Chris przywiązując ręce i nogi chłopaka za pomocą pasków do łóżka.

— Ale wy to już przeszliście, tak? — obaj przytaknęli. — I nie było tak źle. — ci znowu potwierdzili prawdziwość jego stwierdzeń. — Dlaczego więc w jego przypadku miałoby być aż tak źle?

— Bo im starszy jesteś tym gorzej przechodzisz chorobę. Małe dziecko łatwiej jest opanować niż nastolatka. — wyznał. — To może dla niego bardzo źle się skończyć.

— Jak źle? Chłopaki czym to grozi? — zapytał zaniepokojony.

— Śmiercią. — Mike spojrzał na niego przerażony i blady jak ściana.

Our DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz