26. Koniec świata

22 5 0
                                    

Czarna, obcisła, sięgająca połowy ud sukienka na długi rękaw z delikatnym, niemal niewidocznym rozcięciem z prawej strony, do tego zamszowe obcasy i kopertówka. Tak prezentował się sobotni ubiór Alexy Walker, która szykowała się na biznesową kolację rodziców. Kończyła właśnie upinać włosy w luźnego koka, wypuszczając kilka pasm, które swobodnie opadały wokół jej twarzy. Stała obok swojego starszego brata, który również nanosił poprawki w swoim wyglądzie. On sam miał na sobie czarną koszulę, tego samego koloru spodnie i krawat. Włosy ułożył ku górze, a na rękę założył złoty zegarek. Na wieszaku czekała również na niego czarna marynarka, którą zamierzał ubrać tuż przed samy wyjściem.

— George ten krawat nie chce się zawiązać. — mruknął wchodzący do pomieszczenia Will. Chłopiec miał na sobie czarne spodnie i tego samego koloru koszulę z krawatem, z którym właśnie się siłował.

— Chodź tu. — powiedział czarnowłosy, po czym przyklęknął na jedno kolano i zaczął go wiązać. Alexa przypatrywała się tej scenie z uśmiechem na ustach.

— Musimy tam iść? — zapytał w końcu chłopiec, poprawiając kołnierzyk koszuli, która straszliwie gryzła go w szyję.

— Niestety tak. — powiedział najstarszy Walker. — Ale obiecuję, że nie będzie tak źle. Spędzimy po prostu czas z rodzicami i ich znajomymi. — te słowa chłopak wypowiedział z niebywałą trudnością, wiedząc jak będzie naprawdę.

— I upieczemy w nagrodę jutro ciastka. — powiedziała Alexa, posyłając mu lekki uśmiech. — To co, umowa stoi? — chłopiec zaczął udawać, że się nad tym mocno zastanawia, choć jego odpowiedź była oczywista.

— Stoi. — pokiwał w końcu ochoczo głowo na co pozostała dwójka rodzeństwa cicho się zaśmiała.

***

— Państwo Walker, rodzice już czekają. — powiedział czarnowłosy mężczyzna ubrany równie elegancko jak oni.

Wskazał ręką, żeby ruszyli za nim więc tak tez zrobili. Gdy tak szli Alexa bacznie obserwowała każde mijane drzwi, na których przyczepione były różne tabliczki. W końcu weszli do windy, gdzie prowadzący ich mężczyzna kliknął piętro 11. Gdy w końcu stanęła, przeszli przez cały korytarz, zatrzymując się przed drzwiami z tabliczką z napisem "Sala konferencyjna". Zaraz obok w samym rogu było również pomieszczenie oznaczone jako "Biuro" i jako jedyne miało zabezpieczenie w postaci czytnika identyfikatora.

Wpuszczono ich do środka pomieszczenie, w którym w powietrzu czuć było nutę szyku i ekstrawagancji. Ściany pomalowane były na stonowane, ciepłe kolory i ozdobione pojedynczymi lampami zwisającymi z sufitu. Na środku stał podłużny stół, z którego jedynie siedem początkowych miejsc było nakrytych i przygotowanych do podania posiłku. Na stoliku obok stał laptop i masa teczek z dokumentami co nie oznaczało nic dobrego. Na jednej ze ścian wisiał duży telewizor, na którym również teraz pokazane były jakieś statystyki. Alexę od samego początku zastanawiało, dlaczego jej rodzice zdecydowali się urządzić tą kolację tutaj w firmie niż w jakiejś drogiej restauracji w centrum miasta. Jednak nie odważyła się o to zapytać, wiedząc, że i tak zapewne nie usłyszy szczerej odpowiedzi.

— Pamiętaj jedno słowo i wychodzimy. — szepnął George do ucha swojej siostry, na co ta przytaknęła głową, patrząc wprost na niego. Ustalili dziś rano, że jeśli któreś z nich nie będzie w stanie już dłużej wysiedzieć to dają sobie o tym znać i zwyczajnie wychodzą. Nie zależało im na tym, co do przekazania mają im rodzice.

— Cieszę się, że was widzę. — powiedział ojciec, zbliżając się do swojego pierworodnego syna z rozłożonymi rękami.

— Szkoda, że niestety nie możemy podzielić waszego entuzjazmu. — odpowiedział opanowanym głosem chłopak, na co mina mężczyzna zmieniła się diametralnie. Może i nie zamierzali wdawać się z nimi w kłótnie, co jednak nie oznaczało, że nie mogą pozwolić sobie na odrobinę szczerości.

Our DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz