11. Wieczysta przysięga

32 7 16
                                    

Gdy pierwsze płatki śniegu spadły w Jersey City, a powietrze stało się tak chłodne, że przy każdym wypowiedzianym słowie powstawała chmura pary, grupka przyjaciół wybrała się na łyżwy. Było to chyba najlepsze spotkanie na jakim kiedykolwiek byli, pełne śmiechów i upadków. Głównie upadków.

Cała siódemka świetnie się bawiła, szczególnie w momentach, gdy Chris zamiast na łyżwach jeździł na tyłku, trzymając się nogawek Logana, który bezustannie próbował się go pozbyć. Ostatecznie szarooki wylądował na ziemi, a szatyn na jego obolałych plecach. Do tego wszystkiego z impetem uderzył w nich Mike, rozcinając łyżwą kurtkę Collinsa tuż koło szyi chłopaka. Po tym incydencie postanowili wrócić do domu zanim ktoś skończy w szpitalu. Wszyscy wrócili kompletnie poobijani, a Chris dodatkowo z dziurą na tyłku. Chociaż lepsza dziura na spodniach niż w tchawicy...

***

Kilka dni później dziewczyny z Georgem siedziały w kawiarni, czekając na umówionych z nimi chłopaków. W końcu usłyszeli dźwięk wejściowego dzwonka, po którym do pomieszczenia weszli zziębnięci przyjaciele. Jake, Chris i Mike ściągnęli z głów kaptury od kurtek, a Logan przez to, że go nie miał zaczął strzepywać zebrane we włosach płatki śniegu, które zaczynały się już powoli roztapiać. Chłopcy podeszli do stolika, przy którym siedziała reszta ich znajomych, po czym z wszystkimi się przywitali.

— Nie uwierzycie co widzieliśmy. — powiedział Collins, jeszcze zanim usiadł na miejscu. Trzy pary oczu spojrzało ciekawie w jego stronę. — Kobietę, która szła po tym lodzie w szpilkach! Taki mróz, a jej się wzięło na spacery. — dokończył zaaferowany zaistniałą sytuacją.

— Lepiej utrzymywała w nich równowagę niż ty w traperach. — mruknął zaczepnie szarooki, a ten posłał mu tylko piorunujące spojrzenie.

— Gdyby przyszło co do czego to by ci tymi szpilkami przebiła tętnice. — dopowiedział Allen, na co Chris zrobił przerażoną minę, a cała reszta wybuchła gromkim śmiechem. I właśnie to było u nich normalne, a jednocześnie piękne. Potrafili przesiadywać ze sobą kilka godzin i wciąż mieli tematy do rozmów, a do tego wszystkiego Chris zawsze znajdował sposób, żeby zaskoczyć ich swoimi jakże "wspaniałymi" pomysłami.

Po niespełna pół godzinie wszyscy siedzieli już mając przed sobą gorącą czekoladę, do której namówiła ich sama Alexa. Dziewczyna ostatnimi czasy naprawdę dobrze się wśród nich czuła, co czasami ją dezorientowało, a nawet przerażało. Bo zdawała sobie sprawę, że jest coraz to bezbronniejsza. Bo miała coraz więcej do stracenia. 

Jake i Katie zaczęli rozmawiać i wygłupiać, a w ślad za nimi do rozmowy dołączyli inni, oprócz Logana. Czarnowłosy siedział, trzymając w rękach swoją filiżankę i upijając z niej troszkę słodkiego napoju. Zaraz po tym rozglądnął się po kawiarni i dopiero teraz dostrzegł jej wystrój. Wyłożone pomarańczową kostką ściany ozdobione były złotymi światełkami, odbijającymi się w oknach. Na suficie rozciągały się łańcuchy ze sztucznej choinki, do których przymocowane były czerwone bombki i małe, świecące sople. Gdzieniegdzie przyczepione jeszcze były białe płatki śniegu.

Na wolnostojących kolumnach i ladzie wisiały zielone łańcuchy przewiązane czerwonymi kokardami. W jednym z rogów stała zielona choinka przyozdobiona czerwonymi bombkami i z ogromną, złota gwiazdą na czubku. Obok niej ulokowane było okno, za którym bezustannie padał śnieg. Na dodatek w całej kawiarni pachniało cynamonem, czekoladą i mandarynkami, które były głównymi składnikami zamawianych dziś potraw. W tle grała również cicha świąteczna piosenka, która akurat w tym momencie skończyła się i zaczęła lecieć kolejna. Wszystko to wyglądało magicznie i dawało niesłychanie świąteczny nastrój.

Our DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz