Wielu było ochotników myślących, że ze mną wygrają. Oczywiście na pierwszy rzut oka myślałem, że przegram. Nigdy nie byłem miłośnikiem sportu aby mieć tak mocne dłonie.
Poszedłem dobaru i wziąłem w dłoń butelkę alkoholu.
Ktoś chrząknął na co zwróciłem uwagę.
- Za to trzeba płacić - powiedział rozdrażniony.
- Kto mi tak niby powiedział? - Moje szaty zalały cały pokój sprawiając ziemię w drganie.
- Przepraszam panie - wychrypiał i odwrócił wzrok. Dziwne bo nikt z tąd nie ma oczu.
Nie chciałem mu odpuścić ale też nie chciałem stracić swojego pierwszego ukaranego.
Odwróciłem się I przechyliłam butelkę. Trunek rozlał się po żebrach i innych kościach, a ja śmiałem się z tego rozwalając butelkę i stół.
Ktoś zagwizdał a jeszcze inni klaskali w dłonie.
- To jest nasz czas panowie! Szerzmy strach i obawę na następny dzień! - Krzyknąłem podnosząc ręce dając im do zrozumienia, że mówię do wszystkich.
Wszyscy zawiwatowali i rzucali swoimi drobiazgami do góry. Ja się szczerzyłem i ruszyłem do wyjścia.
Na mojej miednicy, a inaczej.. dupie wisiał pas. Ale nie taki normalny. To był pas z imionami osób, które znalazły się w takim stanie w jakim są teraz.
Może był mały, ale w moje palce wezmę nawet te najmiejsze kamienie.
Wyszedłem jakimś cudem na powierzchnię i rzuciłem pas do góry wyciągając rękę. Fale zaczęły drgać, a pasy świecić rzucając czerwoną poświatę.
Kościotrupy zaczęły się pojawiać jeden za drugim, a zapach metalu był wyczuwalny w powietrzu. Oh przepraszam. Jednak się myliłem.
Chcieliśmy się bawić. Tańczyć. Pić. Zrobić imprezę na ziemi jakieś świat nie widział. I nie zobaczy.
Wszyscy podzielili się na grupy. Jedni klaskali wydając rytm inni uderzali piętami o asfalt wydając ciche pukanie.
I takim oto sposobem powstał gmach.
Ja oglądałem to wszystko z boku. Fajnie było zobaczyć kogoś kto popełnił grzechi się bawi zapominając o tym.
- Chcecie odwiedzić rodzinę? Śmiało! Ale macie tu przyjść do dziesięciu minut inaczej was powybijam i każdy o was zapomni, a w książkach od historii nie będzie o was śladu - powiedziałem zwracając na siebie uwagę.
Wszyscy pouciekali w swoje strony aby jak najszybciej znaleźć się u rodziny. Nie zdążyłem im powiedzieć, że będą dla nich niewidzialni. Cóż. Zdarza się.
Kosa się poruszyła. Hmm. Ktoś umiera. Czas na mnie. Ruszyłem w stronę, którą mi wyznaczyła i wszedłem do domu aby zdobyć duszę.
Drobnej postury dziewczynka umierała z głodu. Obok niej na podłodze leżeli rodzice, którzy weszli w skład rozkładu. Myślę, że rozumiecie? Od ich ciała pachniało zgnilizną. Nie rozumiem tylko czemu mnie tu nie było kiedy umierali.
Ściągnąłem rękawicę i dotknąłem jej. Skóra dziewczynki opadała, a drobinka się przestraszyła na amen. Wzrostem sięgała mi do pępka, a byłem dość wysoki.
Działo się z nią to samo co z innymi, ale jej włosy zostały na swoim miejscu.
- Cześć mała - przywitałem się będąc na klęczkach. - Jak ci na imię?
Uśmiechnąłem się do niej ciepło.
- Bella - wyszeptała cicho.
- Boisz się mnie Bello? - Zapytałem poważnie co chyba jeszcze bardziej przestraszyło dziewczynkę.
Ta jedynie cicho kiwnęła głową patrząc w bok.
Wyciągnąłem do niej dłoń zachęcająco. Ta z wachaniem ją przyjęła, a ja wstałem powodując, że zrobiła to samo.
- Chodź mała. Poznasz niektórych ludzi, którzy wyglądają prawie jak ty - dotknąłem ją w mostek. - Nie bój się. Kiedy jesteś ze mną to nic ci się nie stanie.
CZYTASZ
Mroczny Sen; zagubiona dusza.
RandomJake Lunox to brunet liczący 178 cm wzrostu. Pewnego razu odkrył coś, czego nigdy by się nie spodziewał. Jego życie do tej pory toczyło się szczęśliwie, jak kula staczająca się z wysokiej góry nie zwracając uwagi na przeszkody. Jednak kiedyś musiał...