☆Rozdział 14☆

0 0 0
                                    

Dziewczyny uzbierały ponad połowę pojemnika. Chciałem im pomóc więc wziąłem kryształy Belli i Sary. Rzuciłem je do góry I wyciągnąłem rękę.

Po chwili obie stały już na nogach i przyglądały mi się.

- Szukajcie malin - powiedziałem bez grama uśmiechu.

- Nawet nie wiem jak wyglądają - mruknęła Bella.

Podszedłem do Esme i poprosiłem o wyciągnięcie jednej maliny z pudełka mamy.

Zrobiła to i po chwili do mnie podeszła. Zdziwiła się na widok dziewczyn ale podała im malinę.

Dziewczyny jej podziękowały i ruszyły przed siebie.

- Ja też będę szukał malin dobrze? Nie martw się o mnie - powiedziałem klepiąc ją po główce.

Ta tylko skinęła i ruszyła z powrotem do mamy.

Szedłem drogą patrząc czy kosa jest tuż za mną. Nie chciałem aby Esme patrzyła na dusze ludzi, którzy umarli.

Nagle pojawiła się przede mną. Złapałem ją szybko i teleportowaliśmy się do jednego z domów.

Ojciec dziewczyny i jakaś kobieta napastowali dziadków na ulicy.

Złapałem tych dwojga ręką bez rękawicy i patrzyłem na ich ból i cierpienie.

Dziadkowie jednak wykrwawieni leżeli pod ścianą i ciężko oddychali.

Złapałem kosę do ręki i przebiłem lekko ich ciała.

Para była życzliwa. Nie przestraszyli się mnie mówiąc, że czekali na śmierć. Wysłałem ich wprost do nieba.

Ci, których dosięgła kara patrzyli klęcząc.

W dłoniach mieli oczy i cicho wyli.

Wziąłem w rękawice ich gałki i rzuciłem do góry. Po chwili wykopałem wprost na ścianę sprawiając, że się rozplaszczyły.

- Esmeray nie będzie z tego faktu zadowolona - powiedziałem patrząc na mężczyznę.

Złapałem go gołą ręką za głowę I patrzyłem jak zamienia się w proch.

Kobieta widząc to podniosła się do góry I zaczęła uciekać.

Paroma krokami ją dosięgłem i złapałem za szyję. Tak samo jak jej kochanek zmieniła się w proch.

Wróciłem do lasu gdzie przebywała mała dziewczynka i zacząłem szukać malin.

- Mamy parę krzaków - powiedziała Sara.

- Gdzie są? - Zapytałem odwracając się od kwiatów, które urosły dzięki tym prochom.

- Zaraz na północ. 500 metrów stąd.

Powolnym krokiem ruszyłem w stronę małej i złapałem za rękę.

- Chodź. Mam maliny.

- Mamo! - Krzyknęła sprawiając w ruch las. - Mój przyjaciel znalazł maliny!

Kobieta rozglądnęła się po lesie I przełknęła ślinę nikogo nie widząc.

Ruszyła za nami, a ja podsypywałem kwiaty prochem.

Rosły tworząc ścieżkę dla kobiety.

Po paru minutach byliśmy na miejscu. Kobieta rozdziawiła usta i zaczęła zbierać.

Po paru minutach kobieta musiała na chwilę wracać do domu. Po zapewnieniu córki, że nigdzie się nie ruszy pobiegła prosto do domu.

Ja zato miałem chwilę na zabawę z nią.

Esmeray podbiegła do mnie śmiejąc się ze szczęścia i skoczyła wprost w moje ramiona.

Perspektywa dziewczyn

- Dawno się tak nie rozerwał - zauważyła Bella.

- Co ma w sobie to dziecko czego nie mam ja? - Oburzyła się Sara.

Najwyraźniej nie wiedziały o niej tak dużo jak on. Nie miały pojęcia co wydarzyło się 7 lat temu.

Bella zerwała jedną malinę i pogryzła w zębach. Pomyślała, że skoro ludzie to jedli na pewno nie będzie trujące.

Sok z maliny rozlał się jej po brodzie, a ona zapomniała, że nie poczuje smaku skoro nie ma języka.

W tamtym momencie znienawidziła Jake'a tak bardzo, że postanowiła się więcej nie pojawiać w jego życiu.

Sara niewiele myśląc ruszyła za przyjaciółką w nieznanym im kierunku.

Mroczny Sen; zagubiona dusza.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz