Dziewczyny uzbierały ponad połowę pojemnika. Chciałem im pomóc więc wziąłem kryształy Belli i Sary. Rzuciłem je do góry I wyciągnąłem rękę.
Po chwili obie stały już na nogach i przyglądały mi się.
- Szukajcie malin - powiedziałem bez grama uśmiechu.
- Nawet nie wiem jak wyglądają - mruknęła Bella.
Podszedłem do Esme i poprosiłem o wyciągnięcie jednej maliny z pudełka mamy.
Zrobiła to i po chwili do mnie podeszła. Zdziwiła się na widok dziewczyn ale podała im malinę.
Dziewczyny jej podziękowały i ruszyły przed siebie.
- Ja też będę szukał malin dobrze? Nie martw się o mnie - powiedziałem klepiąc ją po główce.
Ta tylko skinęła i ruszyła z powrotem do mamy.
Szedłem drogą patrząc czy kosa jest tuż za mną. Nie chciałem aby Esme patrzyła na dusze ludzi, którzy umarli.
Nagle pojawiła się przede mną. Złapałem ją szybko i teleportowaliśmy się do jednego z domów.
Ojciec dziewczyny i jakaś kobieta napastowali dziadków na ulicy.
Złapałem tych dwojga ręką bez rękawicy i patrzyłem na ich ból i cierpienie.
Dziadkowie jednak wykrwawieni leżeli pod ścianą i ciężko oddychali.
Złapałem kosę do ręki i przebiłem lekko ich ciała.
Para była życzliwa. Nie przestraszyli się mnie mówiąc, że czekali na śmierć. Wysłałem ich wprost do nieba.
Ci, których dosięgła kara patrzyli klęcząc.
W dłoniach mieli oczy i cicho wyli.
Wziąłem w rękawice ich gałki i rzuciłem do góry. Po chwili wykopałem wprost na ścianę sprawiając, że się rozplaszczyły.
- Esmeray nie będzie z tego faktu zadowolona - powiedziałem patrząc na mężczyznę.
Złapałem go gołą ręką za głowę I patrzyłem jak zamienia się w proch.
Kobieta widząc to podniosła się do góry I zaczęła uciekać.
Paroma krokami ją dosięgłem i złapałem za szyję. Tak samo jak jej kochanek zmieniła się w proch.
Wróciłem do lasu gdzie przebywała mała dziewczynka i zacząłem szukać malin.
- Mamy parę krzaków - powiedziała Sara.
- Gdzie są? - Zapytałem odwracając się od kwiatów, które urosły dzięki tym prochom.
- Zaraz na północ. 500 metrów stąd.
Powolnym krokiem ruszyłem w stronę małej i złapałem za rękę.
- Chodź. Mam maliny.
- Mamo! - Krzyknęła sprawiając w ruch las. - Mój przyjaciel znalazł maliny!
Kobieta rozglądnęła się po lesie I przełknęła ślinę nikogo nie widząc.
Ruszyła za nami, a ja podsypywałem kwiaty prochem.
Rosły tworząc ścieżkę dla kobiety.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Kobieta rozdziawiła usta i zaczęła zbierać.
Po paru minutach kobieta musiała na chwilę wracać do domu. Po zapewnieniu córki, że nigdzie się nie ruszy pobiegła prosto do domu.
Ja zato miałem chwilę na zabawę z nią.
Esmeray podbiegła do mnie śmiejąc się ze szczęścia i skoczyła wprost w moje ramiona.
Perspektywa dziewczyn
- Dawno się tak nie rozerwał - zauważyła Bella.
- Co ma w sobie to dziecko czego nie mam ja? - Oburzyła się Sara.
Najwyraźniej nie wiedziały o niej tak dużo jak on. Nie miały pojęcia co wydarzyło się 7 lat temu.
Bella zerwała jedną malinę i pogryzła w zębach. Pomyślała, że skoro ludzie to jedli na pewno nie będzie trujące.
Sok z maliny rozlał się jej po brodzie, a ona zapomniała, że nie poczuje smaku skoro nie ma języka.
W tamtym momencie znienawidziła Jake'a tak bardzo, że postanowiła się więcej nie pojawiać w jego życiu.
Sara niewiele myśląc ruszyła za przyjaciółką w nieznanym im kierunku.
CZYTASZ
Mroczny Sen; zagubiona dusza.
RandomJake Lunox to brunet liczący 178 cm wzrostu. Pewnego razu odkrył coś, czego nigdy by się nie spodziewał. Jego życie do tej pory toczyło się szczęśliwie, jak kula staczająca się z wysokiej góry nie zwracając uwagi na przeszkody. Jednak kiedyś musiał...