18. Czy on jest gotowy ?

91 6 4
                                    

° Wieczór °

Sharp spacerował razem ze Stonewall'em miejskimi ulicami. Samochody jeździły żwawo, lecz przechodniów było mało.

- Za ten spacerek powinienem cię ukatrupić - zaczął Caleb z lekkim niesmakiem.

- A to niby dlaczego ? - Judę spojrzał na niego kontem gogli.

- Oni wracają autobusem, a my musimy z buta. Na chodziłem się już w życiu.

- Tą jedna rundka ci nie zaszkodzi - odpowiedział czerwonooki, zatrzymując się ze znajomym przed pasami dla pieszych. - A z kolei to mówiłem o kim chciałem rozmawiać. Nie mów mi tylko, że nic nie zauważyłeś, specu od kontuzji - uśmiechną się sarkastycznie.

Zapaliło się zielone światło na przejściu, dlatego ruszyli, a Caleb westchną.

- Zaczynam mieć na ciebie zły wpływ.

- Powiadasz - odparł Jude z szybkim uśmiechem, a po chwili od razu spoważniał. - A teraz tak na serio Caleb. Nigdy bym o to nie oskarżył Axel'a, ale tak szybkie postępy fizyczne , no ...eh, przyznaj że to niepokojące.

- Ha, leprze wyniki sportowe, a Judę Sharp od razu oskarża o doping - parskną ciemnooki.

- O tym nie wspomniałem - zbulwersował się dredziarz. Caleb przymróżył oczy i wbił w stratega poważne spojrzenie. - No dobra, pomyślałem o tym, ale nie powiedziałem - przyznał się Jude.

- Dobra, skoro aż tak cię to gryzie, to poczekajmy jeszcze trochę i po obserwujemy, jeśli to się nasili, albo pójdzie w nie ciekawym kierunku, to wtedy z nim porozmawiasz - stwierdził Caleb.

- A dlaczego ja ?

- Bo że mną drużyna zbytnio nie chce rozmawiać. Dowodem był nawet dzisiejszy mecz - oznajmił przewracając, oczami.

Czerwonooki zaśmiał się delikatnie, gdyż to co powiedział Caleb było brutalną, ale szczerą prawdą.

- Mówiłem już, jesteś nieprzewidywalny, mimo że poprawiłeś swoje zachowanie w niewielkim stopniu to dalej większość drużyny ci nie ufa - oświadczył Sharp.

- To akurat zabolało - Caleb złapał się aktorsko za serce.

- Ciebie nigdy nie boli naprawdę.

Na to Stonewall się tylko uśmiechną i nie skomentował.

° U Axel'a °

Białowłosy właśnie wchodził do domu, pozostawiając za sobą na dworze ciemność. Gdy zamkną drzwi o dziwo nie przywitała go ze swoim słodkim krzykiem siostra. Odrazy po zdjęciu butów skierował się do kuchni, gdzie ojciec z nianią pili herbatę.

- No proszę, idzie nasz zwycięzca - nianią się uśmiechnęła, a Axel oparł się o futrynę w progu, wkładając dłonie w kieszenie.

- Nie przesadzajmy, nie tylko ja gram w tej drużynie - odpowiedział ciemnooki.

-No tak, piłka nożna to sport drużynowy, ale bramkę strzeliłeś ty - odezwał się ojciec.

- Owszem, ale razem z Shawn'em - dodał z lekkim uśmiechem. - A gdzie Julią ? - spojrzał na korytarz.

- Poszła już spać, to kibicowanie nieźle ją wymęczyło - odpowiedziała niania.

- Ale prosiła abyś ją przytulił, gdy już przyjdziesz - dodał czarnowłosy.

Młody Blaze kiwną głową i skierował się po schodach na górę. Drzwi do pokoju szatynki były lekko uchylone. Chłopak zajrzał bardzo cicho do środka. Pokój był w różowych barwach i bardzo słodko urządzony. Dziewczynka leżała na boku, plecami do wejścia. Blaze się uśmiechną i wszedł do środka. Usiadł na łóżku siostry. Pogłaskał ją po głowie i ucałował we włosy. Nakrył młodą bardziej kołderką i wyszedł z pokoju, pozostawiając drzwi tak samo uchylone jak na początku.

Płomienna ZorzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz