28. Porozumienie

51 5 1
                                    

Białowłosy leżał w pokoju na łóżku. Minęło kilka dni od obwieszczenia przez Omtin o konkursie. Blaze niechciał stracić ukochanej. To była pierwsza dziewczyna, którą tak pokochał i wiedział, że już żadnej tak nie pokocha. Chciał ją puścić aby spełniała się w swej pasji, ale bał się że do niego nie wróci ...albo zajmie jego miejsce kimś innym.

Agresywnie wstał z łóżka, podchodząc do okna. Spojrzał przez nie krótko i postanowił je otworzyć. Wiatr od razu wbiegł bez wahania do pokoju białowłosego, rozwiewając włosy chłopaka jak i zasłonki.

Rozejrzał się w obie strony. Słońce wysoko rozsiewało swe promienie na wszystkie strony. Na ulicach chodziło mnóstwo ludzi, lecz najwięcej było grup dziecięcych, co szli na rozrywki sportowe i chodziły również pary zakochanych.

Axel westchnął, obserwując miłosne pary. Śmiali się, trzymali za dłonie, rumienili się, przytulali, czy nawet i całowali. Blaze nie mógł zdzierżyć tego widoku. W każdej parze widział Omtin, tylko że z innym mężczyzną. Zamkną z hukiem okno. Nie miał zamiaru dłużej się katować tymi myślami.

Zszedł na dół do kuchni w koszuli nocnej i nie ułożonej fryzurze. Pierwsze co zrobił po przekroczeniu progu pomieszczenia to otworzył lodówkę. Spojrzał przelotnie na każdą półkę we wnętrzu i na drzwiach. Wyciągną z szuflady pomidora, znalazł ser i zamknął lodówkę. Rzeczy położył na stół, dokładając chleb, który wyciągną z szafki obok. Nalał wody do czajnika, przy tym trochę się oblewając. Postawił go na palnik, przechodząc do robienia kanapek. Dwie kromeczki posmarował masłem i położył na nie po plasterku sera. Był przy tych czynnościach tak nieobecny, że wyglądał jak zaprogramowany robot. Nic nie czuć, o niczym nie myśleć, liczy się tylko wykonanie pracy.

Przyszedł czas na krojenie pomidora. Pierwszy plasterek, drugi, trzeci i Axel trochę się zaciął. Jęknął nieznacznie z bólu i włożył zraniony palec do ust.  Spojrzał nienawistnie na pomidora i nóż. Westchnął mówiąc:

— ...normalnie słyszę jak się ze mnie śmieją. — Odłożył te dwa cudaki na bok i położył na jedną kanapkę dwa plasterki, a na drugą jeden.

Nagle zagwizdał czajnik. Chłopak wstał, wyjmując z szafki szklankę. Po czym zaparzył sobie herbaty. Chwycił w dłoń cukiernice, ponownie się zamyślając.

— Może jej pozwolić, przecież nie jest puszczalska. Jeden. — Posłodził. — Przecież widzę, że mnie lubi. Dwa. — Posłodził. — Ale z drugiej strony, przecież nie wiadomo kogo tam spodka. Może się zauroczyć przez przypadek. Trzy. — Posłodził. — Albo tylko czeka aż jej pozwolę, a ona sobie skorzysta i dorobi mi rogi. — Ponownie posłodził, ale tym razem wrzucił agresywnie łyżeczkę do herbaty.

Zmarszczył brwi i przykucnął, aby spojrzeć do środka szklanki przez przezroczystą ściankę. Obserwował właśnie dość sporo, białą kupkę na jej dnie. Westchnął ze swej bezsilności. Wstał na równe nogi, zerkając do cukiernicy.

— To chociaż cukier, a nie sól — warkną, prubując jej zawartości.

Pomieszał tą zdecydowanie przesłodzoną herbatę i się zorjętował, że nikogo innego nie słychać. Nikt się nie krzątał nawet po domu. Dopiero teraz Axel dostrzegł na blacie małą karteczkę. Bez zastanowienia chwycił ją w dłoń i przeczytał. — He, poszli na spacer, a ojciec jak zwykle w robocie. — Upił  trochę herbaty.

Pokręcił trochę głową że skrzywioną miną na smak herbaty, a następnie usiadł do zrobionych wcześniej kanapek. Muszał się czymś zająć, aby nadmiernie nie myśleć.

° Jakiś czas później °

Axel nadal siedział w kuchni nad resztą herbaty. Stukał w ścianke szklanki swoim paznokciem, przez co bardzo charakterystyczny dźwięk rozbrzmiewał po domu.

Płomienna ZorzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz