Emma

107 6 0
                                    

Obudziłem się o piątej nad ranem. Leżałem na podłodze i myślałem o Mable, wujkach i przyjaciołach, których nawet nie miałem okazji spotkać. Zastany doritos...

Po jakimś czasie spojrzałem na zegar, dochodziła siódma. Postanowiłem, że wezmę prysznic i przebiorę się w mój strój do pracy. Poprawiłem jeszcze włosy przed wyjściem i pociągnąłem za klamkę. Otwarte...

Wszystko zajebiście, ale nie wiem gdzie jest kuchnia, a tym bardziej jadalnia. Pomyślałem, że zapytam jednej z osób, które chodziły po korytarzu. Moją uwagę przykuła drobna rudowłosa dziewczyna, ubrana w strój sprzątaczki, która usiłowała przesunąć komodę.
- Pomogę ci - powiedziałem, po czym ręką kazałem jej się odsunąć i przesunąłem komodę kawałek dalej.
- Dziękuję - odparła. - Jesteś tu nowy? Nie widziałam cię wcześniej.
- Tak, nazywam się Mason Pines.
- Emma Richardson - odparła.- Od kiedy tu jesteś? Nie widziałam cię wcześniej
- Od wczoraj.
- Czekaj, na prawdę? - wyglądała na ucieszoną.
- Ta...
- Jaki dzień był woczaraj?
- Czwartek.
- Nie, data.
- 24 czerwca 2018, dlaczego pytasz?
- 2018!?
- Tak, dlaczego pytasz? - powtórzyłem pytanie.
- Tu nie ma kalendarzy, nie wiemy nawet jaki mamy dzień tygodnia. Żyjemy tu jak... niewolnicy - odpowiedziała i posmutniała.
Nastała chwila ciszy, którą postanowiłem przerwać:
- Od kiedy tu jesteś?
- 3 października 1880 roku...
Zdziwiłem się, dziewczyna wyglądała na max 17 lat.
- Nie wyglądam co? - pokiwałem głową na tak.- Po tym jak tu trafiłam, przestałam się starzeć. Wieczna młodość to jedyny plus tego miejsca.
- Ta... - uśmiechnąłem się.- Wiesz gdzie jest kuchnia?
- W lewo i pierwsze drzwi po lewej.
- Dzięki... Spotkamy się tu jeszcze?
- Możemy, dziś po 19:00
- Mi pasuje, do zobaczenia! - ruszyłem drogą wskazaną przez Emme.

Dotarłem do kuchni, gdzie jeden z kucharzy ,, darował " mi ochrzan za spóźnienie i kazał zanieść do jadalni napoje dla Cipherów. Zabrałem złotą tace i wyszedłem.

W gigantycznej jadalni, z gigantycznym stołem na krzesłach siedziały tylko dwie osoby. Blondyn i mężczyzna o kruczoczarnych włosach w fioletowym garniturze. Podszedłem najpierw do mężczyzny a potem do Billa. Położyłem kieliszek z winem na stole i zauważyłem jak Bill bacznie mnie obserwóje. Gestem ręki kazał mi się nachylić.
- Widzę, że wiesz nawet w którym miejscu ustawić kieliszek. Pięknie Sosenko~
Blondyn cały czas się uśmiechał i utrzymywał kontakt wzrokowy. Po chwili po prostu wróciłem do kuchni, ale nie mogłem obszeć się wrażeniu, że ktoś cały czas na mnie patrzy.

Podczas przerwy śniadaniowej o dziesiątej, spotkałem Emmę na korytarzu, podszedłem do niej, lecz po chwili usłyszałem nieznany głos.
- Czy to nie ten sławny Dipper Pines? - obrócilem się i zobaczyłem dwie blondynki w strojach kelnerki i sprzątaczki, jedną z nich kojarzyłem.- Co tu robi, chłopak który prawie pokonał samego Billa Ciphera?- zapytała blondynka po lewej.
- Imi, Roksana dajcie mu spokój! - wtraciła się Emma.
- A zapomniałam, przegryw trzymają się z przegrywamy - skomentowała druga.
- A wy kim niby jesteście? - zapytałem.
- My...
- Wasza pozycja w społeczeństwie nie wyjaśni tego, że skończyłyście tutaj jak my - przerwałem jej.- Nie upadniecie już niżej... Przegrywy - dodałem.
Blondynki po prostu obróciły się i odeszły z urażoną dumą.
- Nie źle - powiedziała Emma.
- Kim one są? - zapytałem.
- Imi i Roksana? Dwie pierwsze ofiary Billa - odparła.- Ze wszystkich osób nalezących do Billa, jesteś pierwszym puszczonym mężczyną - dodała.
- Reszta siedzi...
- W szufladach - dokończyła rudowłosa.
- One są starsze od ciebie, prawda?
- Ah, one były tu już przed naszą erą.
- Serio?
- Tak, ale nie były tu pierwsze ogólnie.
- Kto był pierwszy?
- Podobno pierwsza dusza siedzi w szufladzie...- Emma nagle przerwała i uśmiechnęła się.- Dipper... śmieszne przezwisko.
- Od blizny na czole - odparłem i odsłoniłem czoło.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę czasu. Emma opowiedziała mi, o żenujących próbach blondynek, które zakladały poderwania Billa.



Nie moja dusza i nie twoje serce [ Billdip ] +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz