Szachy i wojna na poduszki

84 7 0
                                    

Minęły dwa dni. Pogodziłem się jakoś z myślą, że Emmy już nie ma.

Jak zwykle wykonywałem swoje zajęcia. Tym razem miałem przynieść coś do picia, Billowi i Tadowi do salonu. Gdy wszedłem do bardzo ładnie urządzonego pomieszczenia, od razu wzrok Billa skupił się na mnie. Podałem czytającemu na sofie Tadowi Whysk, po czym podszedłem do blondyna, siedzącego przy stoliku z szachami.

- Zagramy? - zapytał, zabierając kieliszek z tacy.
Nie wiedziałem czy powinienem się zgodzić, ale z drugiej strony, dawno nie grałem, a tu nie ma innych rozrywek niż obserwowanie jak te dwie blond lafiryndy zarywają do demona. Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem na przeciwko.
- Możesz wiąść białe - powiedział demon.
- Jak miło - odparłem.
Zaczeliśmy więc rozgrywkę.
Minęło kilka minut, Billowi został już tylko król, a mi wieża, królowa i król.
- Szach - powiedziałem.
Bill nie miał się już gdzie ruszyć, stał właściwie pod ścianą i albo strącił bym go wieżą, albo królową.
- Brawo Sosenko - odparł splatając ręce na piersiach.- Ale dałem ci fory.
- Gramy jeszcze raz?
- Dobra, ale teraz ja mam białe.
- Okej~
W drugiej rundzie poszło mi trochę gorzej, zostały mi cztery pionki, ale Bill dał się wpędzić w półapkę i albo strącił bym go wieżą, albo gońcem.
- Szach i właściwe mat- powiedziałem.
- Dobry jesteś Sosenko. Z Fordem zawsze wygrywałem.
Wkurzało mnie to, że już drugi raz porównuje mnie do Forda.
- Sosenko nie denerwuj się - powiedział układajac pionki.
- Nie lubię jak czytasz mi w myślach - odparłem.- Muszę iść.
- Do zobaczenia~
Zaraz po tym jak zamknąłem drzwi usłyszałem:
- Co ty sobie wyobrażasz Bill?
- Tad, daj mi spokój. Zajmij się swoimi duszami.
- Nawet nie chodzi o to, że z tobą grał, chodzi o to, że dałeś mu wygrać.
- Powtarzam, daj mi apokój Tad i zajmij się swoimi duszami, albo najlepiej zrób coś w sprawie Willa.
Dalej już nie słuchałem i odszedłem z tamtąd.

Już noc. Leżałem na łóżku i zastanawiałem się co u wujów i u Mable. Ile czasu minęło. Skąd mogę wiedzieć, że nie minęło na przykład dziewięć lat.
- Nie minęło Soneko - nagle usłyszałem głos Billa.
- Skąd ty tu... Długo tu jesteś? - zapytałem zaskoczony.
- Dosłowie minutę.
- Aha...
- Co jest?
- Nic...
- Słyszę przecież. Chodzi o to co ci w tedy powiedziałem? - nie odpowiedziałem.- Czyli jednak. Sosenko, przepraszam no, jaja sobie robiłem - Bill chciał do mnie podejść, ale rzuciłem w niego poduszką.
- Hej, jak chcesz zrobić wojnę na poduszki, to potrzebujemy ich więcej - nagle blondyn chwycił chwycił mnie za ramię i znów poczułem to dziwne uczucie. Chwilowa ciemność, a potem leżałem na podłodze w sypialni Billa.

Po chwili gdy otrzeźwiałem oberwałem poduszką. Zaśmiałem się, po czym rzuciłem w stronę łóżka, by zdobyć broń.
- Już się nie gdniewasz? - zapytał Bill, trafnie rzucając we mnie poduszką.
- Będę za to na ciebie zły nawet za tysiąc lat - odparłem, pudłujac.
Nagle Bill teleportował się za mnie i popchnął na łóżko.
- Sosenko~
- Nie Sosenkuj, po to nic nie zmieni - popatrzyłem w stronę ściany.- Właściwie, to jak ty wogóle żyjesz?
- Magia Tada - odparł, kładąc się obok mnie.- Mówiłem ci już, że ładnie w tym wyglądasz.
Zaśmiałem się.
- Już kilka razy.
- To jeszcze kilka nie zaszkodzi.
Bill coś tam jeszcze do mnie mówił, ale większości nie pamiętam, bo zrobiłem się senny i zasnąłem.

Nie moja dusza i nie twoje serce [ Billdip ] +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz