Prawdziwa miłość zdarza się raz

77 6 0
                                    

- Jaki dziś dzień? - zapytałem.
- Dziewiętnasty sierpnia - odpowiedział Stan.
- Już!?
- A żebyś wiedział.
Nagle usłyszeliśmy kobiecy głos z kuchni.
- Gdzie jesteśmy?
Wszyscy zerwali się z kanapy i foteli i pobiegli do pomieszczenia.

Na środku kuchni stała kobieta ubrana w strój sprzątaczki. Tę rude włosy i szczupłą sylwetkę rozpoznał bym wszędzie.
- Emma! - krzyknąłem.
- Mason! - odparła gdy mnie zobaczyła.
- To po nią poszedłeś? - zapytałem blondyna stojącego obok.
- Oddałem jej duszę, jest wolna - odpowiedział.
- Ale zostaniesz z nami, prawda? - obróciłem się i popatrzyłem na Stana i Forda.
Stan tylko westchnął, co w jego skomplikowanym języku wzdychania oznaczało ,, nie mam wyboru smarku ".

Siedzieliśmy w piątkę w kuchni i jedliśmy kolację. Nie było z nami tylko Billa, który odpoczywał po walce z bratem w naszym pokoju.
- Idę do góry - powiedziałem i ruszyłem ku schodą.
W pokoju zobaczyłem, padniętego Billa opierającego się o moje łóżko.
- Hej... - usiadłem obok niego.
- Cześć Sosenko - odparł przeciągające się i obejmując mnie.
- Bill...
- Tak?
- Co będzie dalej? - przetwałem na chwilę.- Z nami, z Emmą, z moją rodziną i... z Tadem?
- Nie przejmuj się - patrząc mi w oczy, bawił się moimi włosami. - Mam coś dla ciebie - powiedział sięgając do kieszeni.
Wyciągnął z niej małe pudełko, które zabrał w tedy z salonu.
- Co to? - zapytałem.
- Otworzysz to zobaczysz.
W pudełeczku leżał naszyjnik z wisiorkiem złotej sosny.
- T-to dla mnie?
- A dla kogo?- pocałował mnie w czoło.- Wiesz, ten wisiorek jest magiczny. Gdy go założysz, będziesz zawsze mógł mnie wezać - powiedział po chwili. Uśmiechnąłem się i położyłem mu głowę na ramieniu. Zastanawiałem się czy mam mu ,,to" powiedzieć, ale to chyba jeszcze nie ten moment.

Mable dała Emmie kilka ubrań na noc. Potem ją odstąpiłem jej łóżko i poszedłem spać na dół na kanapę, a Bill poszedł za mną i oganął sobie jakiś materac do spania.
- Sosenko...
- Tak?
- Mam dziwne wrażenie, że coś jest nie tak.
- Nie zadręczaj się tym - odparłem.- Dobranoc - dodałem.
- Słodkich snów Sosenko.

Obódziłem się bardzo wcześnie, odziwo nie leżałem na kanapie, tylko materacu Billa. Blondyn bardzo mocno mnie przytulał, nie miałem cienia szans by się wydostać.
- Sosenko, śpij~ - usłuszałem.
- Nie mogę, bo mnie dusisz - demon poluzował lekko uścisk po czym nastała chwila ciszy.
- Chcesz o coś zapytać? - zapytał nagle. Chyba znów czytał mi w myślach, bo właśnie miałem go zapytać.
- Dlaczego jesteś w ludzkiej formie?
- Moja ,, pierwotna forma" to nie figura geometryczna. Urodziłem się jako istota wyglądem zbliżona do ludzi, ale nie całkowicie. Tad i Will, też się tacy urodzili.
- A co się stało z Willem? - zapytałem po chwili.
- Robił umowy w innej rzeczywistości i natrafił na złego człowieka, któremu dał się wykiwać. Został tam z nim w tym wymiarze i nie widziałem go już... w waszym czasie to będzie siedem, może sześć lat.
- Przykro mi...- odparłem.

Nagle Bill, zbliżył swoją twarz do mojej, tam blisko, że czułem na skórze jego oddech.
- C-co ty robisz? - zapytałem. Blondyn nagle przyciągnął mnie bliżej i zaczął robić malinki na mojej szyji.
- B-bill, u góry śpią moi wujkowie.
Przerwał na chwilę i powiedział:
- I co? - po czym wrócił do poprzedniego zajęcia.
- A jak tu wejdą?
- To zaraz wyjdą - odparł szybko.
Nagle Bill zaczął zdejmować mi koszulkę, po czym zawisł nade mną i złączył nasze usta. Wplotłem ręce w jego włosy i oddałem mu się już całkiem. Bill zdjął jeszcze swoją koszulę, ale po kilku chwilach usłyszeliśmy kroki ze schodów.
- Bill złaź - powiedziałem próbując zrzucić go z siebie. Bill położył się obok mnie i przykrył nad koudrą. Potem oboje udawaliśmy, że śpimy, ale uśmiech na naszych mordach nas zdradzały.
- Dipper? - usłyszałem głos Mable.
- Mab - powiedziałem niby się wybudzając.
- Mogę z tobą o czymś porozmawiać?
- J-jasne... - wstając z pod kołdry zorientowałem się, że nie mam na sobie koszulki, chyba jednak Mab postanowiła to olać.

Poszliśmy na dach.
- O czym chciałaś porozmawiać? - zapytałem siadając.
- Zostaniesz tu z nami?
- J-ja... Nie wiem...
- Dlaczego?
- Ja mam z nim dalej zawarte dwa pakty, nie mogę mu się sprzeciwiać.
- Ale on cię kocha, prawda? - nastała przeciągająca się chwila ciszy. - Dipper, to widać. Chroni cię, daje ci prezęty i robi do ciebie słodkie oczka. Nawet Emmę dla ciebie wypuścił!
- Do czego zmierzasz?
- Może i ciebie, wypuści... - przytuliłem Mable, której wyraz twarzy mówił o tym, że ją olśniło.- Ty... Ty też go kochasz - stwierdziła.
- Mable, to skomplikowane.
- M-myślałam, że to nie tak na poważnie. Nigdy nie miałeś dziewczyny i wogóle.
- Sis, zwolnij.
- Nie! - krzyknęła.- Dipper, prawdziwa miłość zdarza się tylko raz i nigdy więcej. Po prostu... - uśmiechnęła się lekko.- Zostań z nim...

Nie moja dusza i nie twoje serce [ Billdip ] +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz