3. Tajemniczy.

30 5 1
                                    

Lekcje minęły mi dzisiaj szybko. Powodem tego mogło być to, że się na nich nie skupiałam. Na uwadze miałam głównie propozycję od „Pana Tajemniczego". Chciałabym wiedzieć, kim jest, jak ma na imię i skąd wie o Jasmine.
Wracając do domu, nie dostałam żadnej nowej wiadomości. Coraz bardziej się bałam, bo czas mijał, a on się nie odzywał. Może właśnie opracowywał plan zabójstwa i tym razem padło na mnie? I skąd on wiedział o śmierci Jasmine?
Zadawałam sobie dużo pytań, na które nikt nie mógł mi odpowiedzieć. Tylko on znał prawdę.
Tak przynajmniej myślałam.

***

Kiedy wróciłam do domu, nikogo w nim nie zastałam. Było to dziwne, bo Martha kończy prace zwykle szybko i o godzinie trzynastej powinna być już w domu. Nie mówiła, że dziś jej nie będzie.
Zjadłam obiad, który został ze wczoraj, bo nie chciało mi się przygotowywać nic nowego. Szkoda by było, jakby się zmarnował. Jak skończyłam już posiłek, do domu weszła moja mama. Przypomniała mi, że miałyśmy odwiedzić ojca w szpitalu. Była godzina trzynasta trzydzieści cztery, więc miałam mało czasu na ogarnięcie się. Zaczęłam od razu szykować się do wyjścia. Zanim opuściłam budynek, spojrzałam na telefon. Przyszła kolejna wiadomość.

Od: Nieznany
Godzina 18:00. Jezioro blisko twojego domu. Nie będę długo czekać.

Zamurowało mnie. Nie znałam go, a on chciał się spotkać? Może chce mnie porwać i zrobił to specjalnie? Znów podejme duże ryzyko, jeśli udam się w wyznaczone miejsce. Czy mnie to obchodzi? Nie.
Mama czekała już na mnie przed domem w swoim samochodzie. Nie chciałam, żeby się denerowała więc od razu ruszyłam w stronę auta, zamykając dom na klucz.

- Boisz się? - zapytałam.

- Tak, boję się. On musi przeżyć - odpowiedziała Martha - Musimy być dobrej myśli, Maddy.
Musimy być dobrej myśli.

Po dotarciu do szpitala od razu udałyśmy się do wskazanej sali, gdzie leżał mój ojciec. Bardzo się o niego martwiłam, ale nie pokazywałam tego. Był cały blady, a na ciele widoczne były ślady zaschniętej krwi. Od razu gdy go zobaczyłam, postanowiłam się przywitać.

- Cześć, tato. Jak się czujesz?

- Maddy... - odpowiedział ledwo podnosząc się do pozycji siedzącej. - Nie jest najlepiej.

- Długo tu będziesz? - zapytałam z ciekawości, chociaż to nie powinno być pytanie które padnie jako jedno z pierwszych.

- Nikt nie określił jeszcze tego czasu. - wyznał.

- Rozumiem...

Jednak nie powiedziałam nic więcej, bo tata nagle stracił przytomność. Zaczęłam wołać o pomoc. Nikt nie odpowiadał. Wyszłam na korytarz, ominęłam czekającą na mnie mamę i zaczęłam panikować.  W końcu dostrzegłam doktora, który właśnie wychodził z sali obok.

- Mój tata potrzebuje pomocy! - wykrzyczałam do niego, nie panując nad emocjami. Doktor od razu do mnie przyszedł.

- Proszę opuścić pokój. Stan pacjenta znacznie się pogorszył. - powiedział stanowczo.

Opuściłam pomieszczenie tak jak kazał. Zauważyłam, że moja mama wpatruje się we mnie, więc do niej podeszłam.

- Mamo...

- Czy to coś bardzo poważnego? - zapytała. Po chwili zaszkiły jej się oczy.

- Czy tata przeżyje? - zignorowałam jej pytanie.

- Napewno da radę, Maddy.

Już straciłam nadzieję.

Opuściłam budynek o godzinie czternastej trzydzieści i od razu udałam się nad jezioro, które wskazał mi nieznajomy. Wiedziałam, że nie będzie tam wiele ludzi, więc będę mogła odetchnąć w samotności. Była pora obiadowa, więc nie spodziewałam się, że spotkam kogoś znajomego. Zajęłam miejsce na ławce przy jeziorze i wystukałam wiadomość.

Do: Nieznany
Co jeśli nie przyjdę?

Po wysłaniu tej wiadomości cicho się zaśmiałam i odłożyłam telefon. Odpowiedź na to pytanie nie była dla mnie aż tak istotna. Chciałam tylko wiedzieć, kto jest autorem tych wiadomości i skąd wie o Jasmine.
Siedziałam na ławce już dobre pół godziny. Odpowiedzi na moje pytanie nadal brak. Wszyscy ludzie opuścili już brzeg jeziora. Zostałam totalnie sama i podobało mi się to.
Nie wiedziałam, że popełniłam tak duży błąd.

Od: Nieznany
Umiesz bawić się w chowanego?

Po odczytaniu tej wiadomości usłyszałam szelest w krzakach i łamiące się patyki. Tymczasem przyszła kolejna wiadomość. Na wcześniejszą nic nie odpisałam.

Od: Nieznany
Brak odpowiedzi uznaję za tak.

To był on. Ten szelest krzaków powodował on. Obserwował mnie, a ja o niczym nie wiedziałam. Zaczęłam się bać. Słyszałam, że dźwięki są coraz głośniejsze. To oznaczało, że szedł w moją
stronę. Nie chciałam się odwracać.

- Witaj, Maddison Warren.. - powiedział w końcu, dalej idąc w moją stronę. Ton jego głosu był niski i chłodny. Bałam się go. Co jeśli to on stoi za zabójstwem mojej przyjaciółki?

- Nie przywitasz się ze mną? - ciągnął dalej. - Swoją drogą bardzo mi przykro, że twój tata trafił do szpitala...

- Skąd o tym wiesz?! Nigdzie o tym nie mówili! - wykrzyczałam.

- Nie mogę odpowiedzieć na twoje pytanie. Mam swoje sposoby i nie chce, żeby każdy o nich wiedział... - jego głos stał się spokojniejszy.

- Po co mnie tu sprowadziłeś i skąd masz pewność, że Jasmine nadal żyje?!

- Nie mam pewności, droga Maddison Warren. To tylko przypuszczenia... - odpowiedział.

Nie widziałam jego twarzy. Stał za moimi plecami. Tak bardzo bałam się obracać.

- Gra się rozpoczęła - powiedział i słyszałam, że się oddala.

Postanowiłam się obrócić. Miał na sobie czarne dresy i bluzę z kapturem. Nie mogłam dostrzec nic więcej. Wyglądał na umięśnionego i był dużo wyższy ode mnie. Chciałam jeszcze go zatrzymać. Zapytać się kim jest. Tymczasem on zdążył zniknąć z mojego pola widzenia.

Heej to znowu ja👏👏 To dopiero trzeci rozdzial, wiec fabula sie dopiero rozkreca!!
Mozecie mi napisac jakie robie bledy i co ewentualnie zmienic🫶🏻 Na pewno wyslucham waszych rad

instagram: vicsxly💞
tiktok: vicsxly.books📚

Shattered TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz