6. Wystarczy połączyć kropki.

29 5 2
                                    

Minęły dokładnie trzy dni od ostatniego spotkania z Nathanielem. Stałam przed lustrem w swoim pokoju i poprawiałam włosy. Wspomnienia z ostatnich dni ciągle krążyły po mojej głowie.
Od czasu, kiedy mój ojciec zginął, moje życie stało się serią pytań, na które nikt nie znał odpowiedzi.

Kim na prawdę był Nathaniel Connor Harris?
Czemu zaczęłam z nim rozmawiać?
Dlaczego wypadek nie był przypadkiem?

Miałam nadzieję, że w końcu odkryje całą prawdę.

W ciągu ostatnich dni wymieniłam parę wiadomości z Nathanielem. Nadal czasami, gdy o nim pomyślałam czułam, że coś jest nie tak. Jednak nie mogłam odkryć, co dokładnie. Dzisiejszej nocy mieliśmy spotkać się na obrzeżach miasta. Chłopak napisał, że chce mi pokazać coś ważnego. Coś, co może pomóc mi zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy, gdy zginął mój ojciec. Nie wiedziałam, czy powinnam mu ufać, ale bardzo chciałam poznać prawdę.

***

Kiedy dotarłam już na miejsce, Nathaniel już tam był. Stał oparty o swój samochód, obserwując mnie.

- Dobry wieczór, Maddison Warren. - przywitał mnie, delikatnie się uśmiechając.

- Co chciałeś mi pokazać? - wypaliłam bez przywitania.

Harris nie odpowiedział od razu. Zamiast tego wyjął z kieszeni zwykły, srebrny kluczyk i skinął głową w kierunku budynku, znajdującego się parenaście metrów od nas.

- Coś, co może cię bardzo zainteresować. - powiedział w końcu. - Coś, co było bardzo, bardzo bliskie twojemu ojcu.

Bez słowa ruszyłam za nim. Budynek, do którego się kierowaliśmy musiał być opuszczony od wielu lat. Miałam nadzieję, że akurat dzisiaj się nie zawali. Nathaniel otworzył drzwi budynku i wprowadził mnie do środka. W środku panowała całkowita ciemność. Szliśmy wąskimi korytarzami, a każdy nasz krok odbijał się w nich echem. Harris musiał już tu wcześniej przebywać.

W reszcie dotarliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Nathaniel wszedł pierwszy, po czym podszedł do dużej, zakurzonej i starej komody stojącej w kącie pokoju. Powoli otwierał pierwszą szufladę, a ja uważnie się mu przyglądałam. W środku leżały sterty dokumentów, starych zdjęć i innych różnych zbędnych rzeczy. Wzięłam losowo jedno zdjęcie do ręki i zamarłam. Przedstawiało ono mojego tatę w towarzystwie nieznanych mi ludzi. Wyglądali mi na takich samych psychopatów, jak Nathaniel.

- Co to wszystko ma znaczyć? - zapytałam, a Nathaniel spojrzał na mnie.

- Twój ojciec nie był tym, za kogo go uważałaś, Maddison Warren. - powiedział.

- Co to ma znaczyć?

- Współdziałał z bardzo niebezpiecznymi ludźmi... - przerwał. - Możesz być zagrożona, Warren.

Jak mogłam o tym nie wiedzieć? Przez całe życie brałam swojego ojca za autorytet, a teraz okazało się, że miał bardzo dużo do ukrycia.

- Ten człowiek - wskazał na wysokiego mężczyznę z krótką brodą i ciemnymi włosami. - To mój ojciec. William Harris.

Zamurowało mnie. To podobno on spowodował ten wypadek, bo chciał zająć jego miejsce w pracy. Tylko o jaką pracę chodziło?

Shattered TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz