-ˋˏ ༻✿༺ ˎˊ-
Grupa śledczych kroczyła nad kolejnym martwym ciałem dopiero kilka godzin po tym, jak zaistniało same morderstwo.
Ciało demona było okaleczone dokładnie tak samo. Nie miał serca, a jego oczy wciąż były otwarte, co dobrze widziała nawet z tej odległości.
Dwóch mężczyzn rozmawiało ze sobą nad jego ciałem.
Stała na miejscu zbrodni razem z nimi. Księżyc wisiał na niebie, oświetlając całe miejsce swoim blaskiem. Jego srebrne promienie tańczyły na ziemi, odbijając się od kałuż krwi.
Chowała się za krzakami, skończył się jej eliksir niewidzialności.
Wzięła głęboki oddech, czując okropieństwo tego momentu. Jej serce biło mocniej, gdy patrzyła na to miejsce. Z każdym kolejnym morderstwem nienawidziła wyrywacza serc jeszcze bardziej. Zastanawiała się co miał w głowie, żeby pozbawiać niewinnych demonów życia na zawsze.
Wokół niej panowała cisza, przerwana jedynie odgłosami natury i głośniejszymi tonami mężczyzn. W oddali słychać było szelest drzew i odgłosy nocnych zwierząt. Skupiła się na swojej pracy, starając się zebrać jak najwięcej informacji. Zanurzona w swoich myślach, zaczęła zapisywać wszystkie detale, które zdołała podpatrzeć i usłyszeć.
Nienawidziła robić tego w ten sposób. Potrzebowała zebrać produkty na ten cholerny eliksir. Mimo tego jej notatnik zapełniał się kolejnymi stronami, a ona sama czuła, jak jej umysł pracuje na pełnych obrotach.
Przeszła kolejny kawałek, starając się zbliżyć do odkrytego ciała i zrobić rysunek rozpoznawczy, zanim zdąży wykraść kopię. Gdy tak stała, za jej plecami rozpłynął się dźwięk łamanej gałęzi.
Nagła adrenalina zmusiła ją do odwrócenia się z nożem w ręku, który trzymała zawsze w pasku przy spodniach. Chaotycznie rozglądała się w ciemności, próbując znaleźć cokolwiek. Ale nic tam nie było.
— To tylko zwierzę, uspokój się.. — odetchnęła, odwracając się z powrotem w stronę śledczych. I już ich tam nie było.
Ponumerowane tabliczki, samochody policyjne i sprzątaczki znikły. Został sam demon. Sam trup.
Jej serce zamarło, gdy przez głowę zaczęły przetwarzać się czarne scenariusze, w których zawarta była jej własna śmierć. Oddaliła się kilka kroków, kilkukrotnie zamrugała.
Potknęła się o wystający z ziemi korzeń drzewa i upadła na pień kolejnego. Lampy zapaliły się, rzucając poświaty na śledczych, zachowujących się jakby nigdy nie zniknęli.
— Cholerne urojenia. — nie dłużyła się, by ciągle leżeć. Musiała wstać, a wraz z tą czynnością piekielny ból od potylicy do samych łopatek rozniósł się na całe ciało. — Lepiej być nie mogło. — dodała, przesuwając ręką po karku. Nie zadowoliła się, widząc, że jest cała we krwi.
Jednoznacznie stwierdziła, że byłaby głupia gdyby została tutaj. Zdobyła już wystraczająco, a zawsze mogła podkraść więcej, gdyby jej czegoś zabrakło. Wróciła do kwatery.
Dokładniej to przed nią, bo do pokoju na razie nie miała zamiaru wracać. Zbliżyła się do starej, widnej cegły na ścianie i delikatnie wcisnęła ją, a pozostałe części odsłoniły wąskie wejście do windy.
Droga dziesięć pięter pod ziemię była na swój sposób przerażająca, ale nie bała się. Mimo zacinania, co chwilowych trzęsień i zacisków, rozumiała jak działa ta winda. Nic magiczne nie mogło być idealne.
W końcu znalazła się w swoim kąciku, gdzie miała wszystkie dowody i notatki dotyczące morderstw, a to było jej małym komfortem.
Widok przed nią był porażający. Na starym, drewnianym biurku leżały stosy zeszytów z pomniejszymi detalami każdego zbrodni. Na ścianie, korkowa tablica ze zdjęciami zamordowanych, które na bieżąco podkradała z kopii śledczych. W rogu stary dyktafon, na którym już niedługo miała zacząć nagrywać przesłuchania najbliższych osób zamordowanych.
Wiedziała, że musi być dokładna, ale ostrożna w swoim dochodzeniu. Przez kilka miesięcy gromadziła dowody, analizowała ślady i układała puzzle, aby odkryć tożsamość mordercy.
Kącik był słabo oświetlony. Miała swoją ulubioną starą lampę na biurku, która rzucała ciepłe światło na jej notatki. Zaczęła analizować kolejne dowody, dodając te, które dziś zdążyła zebrać. Sprawdzała związki między ofiarami, jednak te były różne.
Zostały zabite trzy osoby. Kobieta i dwóch mężczyzn.
Erfit, gajowy, pilnujący bloku H. Czyli kwater nauczycielskich. I Athenà, już była nauczycielka wiedzy ogólnej.
Motyw aż krzyczał. Morderca mogący przybrać postać nowej nauczycielki zabił pierw gajowego, by dostać się do kwater, zabić Athené i zdobyć jej stołek.
Ale w takim razie po co był mu ten młody demon? Śmierć Fustera i kobiety z dzisiejszego mordu, której imienia poznać nie zdążyła, wiele komplikowała.
Coś więcej było na rzeczy. Ale co? To było jej główne pytanie.
— Dwa urodzone demony i dwa wybrane.. — zmrużyła zapisując na tablicy "Zabija tylko demony?" — Dwójka w średnim wieku, dwoje młodych dorosłych. Dwie kobiety, dwójka mężczyzn. — dopisała do tablicy "sprawdź czy zamordowani się znali."
Przyjrzała się tablicy po raz kolejny tego wieczoru. Wiedziała na pewno jedno - morderca przygotował się dobrze. Nie było po nim żadnego śladu, jakby wyparował. Ani jednego pióra skrzydła, włosa czy naskórka. Był cholernie dobry w tym co robił, nie mogła temu zaprzeczyć. Wraz z tą myślą przyszły kolejne konkluzje, które natychmiast zapisała w notatniku.
"Robił to od dawna? Pracuje w zawodzie, wymagającym dokładności? Jeden ze śledczych? Posługuje się czarną magią? Ktoś, kto doskonale zna anatomię i wie jak posługiwać się nożami."
Jedno było dla niej pewne. Cztery morderstwa, które zdążył dokonać, nie były jego pierwszymi. Niemożliwe było, aby przy pierwszym razie dopiął wszystko na ostatni guzik. Tyle śladów, a jednocześnie żadnego, który prowadził bezpośrednio do niego.
Oczywiście mogłaby spojrzeć na to inaczej, gdyby miał inspirację, ale jej nie miał, o to chodziło.
Był pierwszym seryjnym mordercą. Pierwszym jakimkolwiek od dekady i, o ile w ogóle seryjnym. Wygląd morderstw i całokształt miejsc zbrodni się zgadzał, ale morderstwa nie miały punktu zaczepienia, jakby owy nie istniał. Jakby było ich kilku, podpisujących się tym samym imieniem.
Tej nocy nie zmrużyła oka.
-ˋˏ ༻✿༺ ˎˊ-
CZYTASZ
Ice and Honey
General Fiction[wlw, txs] Tradycyjnie śmierć i miłość nie chodzą ze sobą w parze. Miłość jest jak wulkan: gorąca i nieprzewidywalna. Śmierć za to chłodna i nieuchronna. Adelina zaczyna tańczyć z dwoma naraz, gdy na drodze do rozwikłania sprawy Wyrywacza Serc poja...