⋆ Rozdział 26.

140 23 13
                                    

-ˋˏ ༻✿༺ ˎˊ-

Nieco ochłonęła z emocji, po czym wróciła do kuchni, pomóc gotować. W rzeczywistości ustała przy blacie i tylko się przyglądała, bo Telimena zdążyła zrobić resztę, a dotykając patelni prędzej spaliłaby wszystkich żywcem.

Żadna z nich się nie odzywała. Rosalie siedziała pogrążona w książce o Blackout z którą do zapoznania dała jej Telimena dopóki - i jeśli - zostanie wskrzeszona. Co do niej, miała kaszkę w głowie i nie chciała powiedzieć czegoś, czego by żałowała. Adelina zaś nie chciała zirytować jej do końca bo, co jak co, zdała sobie sprawę jak bardzo zmieniła jej humor swoim wydziwianiem. I tak, miała z tego powodu wyrzuty sumienia.

Zjadły w ciszy, unikając swojego wzroku. Jedno pewne, ten wieczór nie miał zakończyć się w taki sposób.

Rosalie ledwo przegrzebała widelcem w pomidorach i wróciła na górę chcąc dalej czytać. Gdy wyszła, atmosfera zgęstniała.

Twarz Telimeny nie wyrażała żadnych emocji, choć w głowie krążyła burza myśli. Miała plan, ale czekała na pierwszy ruch dziewczyny. Ten jednak nie nastąpił, więc wstała, po czym nalała wina do kieliszków. Ad spojrzała pierw na lampkę i dopiero na Celestial.

— Nie jestem zła. — rzuciła spokojnie, żeby brzmieć pewnie. — Potraktujmy czas tak jak zamierzałyśmy.

Kącik Ad się uniósł.

— Dziękuje.

— Chodź na górę. — musiała odejść, żeby Adelina zdała sobie sprawę, że przez ten cały czas trzymała dłoń na jej ramieniu.

Telimena poprowadziła ją do swojej sypialni, gdzie usiadła na łóżku. Pierwsze, zwróciła uwagę na wystrój, oczywiście. Miała do tego jakiś dryg. A może dlatego, że się różnił. Nie składał się z beżu i czerni, a bordu w dużej mierze. Miał klimat mocno demoniczny i nie wiedząc do kogo należał, założyłaby, że do demona. Ale nie, to aż Telimena.

— Co robisz? — spytała, marszcząc brwi.

— Trzeba zając ci czymś myśli, więc.. — usiadła obok. — Zrobimy listę rzeczy, które zawsze chciałaś zrobić, ale nigdy nie wyszło.

— Będą nudne. — oznajmiła od razu. Ona nie chciała robić wielu rzeczy. Za to jej wewnętrzne, nieuleczone dziecko tak. A tu kryła się różnica.

— To się okaże, zastanów się.

Przez chwilę miała pustkę w głowie, lecz z chwilą masa pomysłów sama zaczęła napływać jej do głowy. Może nie był nudne, ale dziecinne na pewno.

— Nie wiem.. bitwa na poduszki?

Telimena uniosła w uśmiechu brwi, po czym wybuchła śmiechem na widok zszokowanej twarzy Adeliny, gdy dostała poduszką.

— No co?

Nie czekała długo na odpowiedź Adeliny, gdy machnęła ponownie i wymierzyła kolejny, delikatny cios. Nie czekała także na reakcję, choć ta pojawiła się niemal od razu.

Adelina chwyciła poduszkę i zaczęła bronić ciało przed uderzeniami Telimeny, śmiejąc się przy tym w głos. Po kilku nieudanych próbach, w końcu udało jej się trafić w bok kobiety, sprawiając, że momentalnie straciła równowagę i przewróciła się na stos całej reszty poduszek.

— I ty mi powiesz, że nigdy nie miałaś bitwy na poduszki?! — próbowała złapać oddech między salwami śmiechu.

— Zaczęłaś!

Ice and HoneyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz