-ˋˏ ༻✿༺ ˎˊ-
Noc była chłodna i wietrzna. Dochodziło wpół do piątej, gdy Adelina wyrzuciła kolejną zmiętą kartkę do kosza. Nieopodal jej ręki stała popielniczka przepełniona niemal po brzegi, a na blat padało słabe światło. Kolekcja kubków po kawie także była pokaźna, jednak nie powstrzymywało to jej od kolejnej dawki kofeiny.
Jeszcze kilka godzin temu czuła się całkiem swojo. Celestial po usłyszeniu zdarzeń uparła się, że zostanie na noc z Adeliną na wszelki wypadek gdyby atak nawrócił. I nic nie wróciło, dopóki Telimena przemęczona nie zasnęła.
Wraz z brakiem jej pełnej świadomości, Adeliną zawładnęły stany lękowe.
W każdym kącie widziała cień, w każdym cieniu mordercę. W rzeczywistości nigdy nie postawił nogi w jej kwaterze, lecz głowy nie mogła oszukać. Dlatego też musiała znaleźć dystrakcję, która by się na coś zdała. I tak przez kolejne godziny pogłębiała lęk, przywracając do siebie wspomnienia widoku Wyrywacza Serc. Nie chciała poprzez nie zatracić pamięci wstrząsającym wydarzeniem, więc próbowała przenieść jego wygląd na kartkę. Okazało się to trudniejsze, niż mogła o tym pomyśleć. Ciągle czegoś brakowało.
W głowie tliła się burza z miliardem myśli. Rozmyślała między innymi nad tym jak będzie wyglądać jutrzejsze (w realiach - dzisiejsze) przesłuchanie, czy zaatakowana kobieta jest w stanie zeznawać i czy cokolwiek pamięta. A szczególnie myślała o Telimenie, która teraz krążąc w głowie bardzo zakłócała pracę. Miała tak wiele pytań odnośnie wszystkiego, że nie wiedziała gdzie zacząć. A niechęć o popadnięcie w kolejnej fali strachu zbliżyło ją do ostatecznego zwrócenia całej kofeiny z jej żołądka.
Nigdy nie odczuwała takiej bezsilności jak dzisiejszej nocy, a uwierzcie, było ich wiele i tragicznych.
Podpaliła kolejnego papierosa wyklinając na to, że był ostatnim z paczki, a kolejnej nie posiadała. Zimna bryza trafiła w jej kark wraz z podmuchem wiatru. Oczywiście, balkon był otwarty na oścież, inaczej udusiłaby się we własno stworzonym dymie papierosowym.
Przy każdej przerwie na nikotynę oddawała sobie chwilę, by pomyśleć o Celestial.
Wnioski jakie podsuwała jej podświadomość były bardzo rozbieżne, ale jednoczenie z jakiegoś powodu większa ilość należała do tych mówiących, żeby wreszcie przestała się przejmować. Nie dostała tak czułego dotyku od dawna, a samo wspomnienie wzbierało w niej uczucie dobrego gorąca. Nie rozumiała niczego co rozchodziło się w jej głowie gdy chodziło o Telimenę, ale chciała. Pragnęła bliskości, a jednocześnie się jej bała. Tak właśnie zaczęła objawiać się wspomniana izolacja, o której również nie miała pojęcia.
Jedyną emocją jaką znała była nienawiść. Sądziła, że wszystko prowadzi do niej. Że odpowiedź na wszystkie pytania znajdzie właśnie nienawiścią. Nikt nigdy nie kochał jej w sposób, który naprawdę mogła poczuć, więc nie wierzyła choćby w platoniczną miłość. Po dekadzie wyzwisk, braku wsparcia i grama empatii miała prawo czuć się na tyle samotną, by zasięgnąć zakazanego owocu, jakim była Telimena. I choćby miała cierpieć, chciała żyć tu i teraz.
Po wypaleniu usiadła z powrotem do portretu pamięciowego. Pamiętała, że miał satynową, zupełnie nieprzezroczystą kominiarkę, która jedynie odsłaniała jego oczy. Te zaś dały jej do myślenia, ponieważ były niebieskie. A jak wiemy, niebieski kolor u demonów był raczej bardzo rzadko spotykany. Nie wykluczyła go z ram demonów, ale w ramie anioła znacznie urósł.
Reszta ubioru była czarna i elegancka. Z psychologicznego punktu widzenia mógł uważać, że zabija z gracją. Ale był dziwny, z pewnością. Garnitur sam w sobie na dzień był niewygodny, a jak w ogóle musiał przeszkadzać w zabijaniu. Musiał odkrywać w tym wszystkim jakąś rolę.
CZYTASZ
Ice and Honey
General Fiction[wlw, txs] Tradycyjnie śmierć i miłość nie chodzą ze sobą w parze. Miłość jest jak wulkan: gorąca i nieprzewidywalna. Śmierć za to chłodna i nieuchronna. Adelina zaczyna tańczyć z dwoma naraz, gdy na drodze do rozwikłania sprawy Wyrywacza Serc poja...