Kiedy udaje mi się wyjechać samochodem z garażu, otworzyć i zamknąć bramę a koła zaczynają się toczyć po asfalcie, i we foteliku mam zapakowaną Charlie, a w bagażniku mnóstwo toreb na zakupy i wózek, muszę odsapnąć i wziąć głęboki uspokajający oddech. Nie spodziewałam się, że wybranie się z dzieckiem do sklepu, jest takim wyczynem. Wyjście z domu zajęło nam godzinę. Musiałam naszykować jej ciepłe picie i spakować je w odpowiednią torbę termiczną, zabrać pieluszki na zmianę gdyby były potrzebne, ubrać siebie, ubrać małą, zanieść do auta wózek, wszystkie torby... W międzyczasie spociła się nie tylko ona, ale i ja, więc musiałam wrócić się do domu, żeby nas przebrać. Jeszcze do tego przewróciła się i rozpłakała, bo właśnie zaczyna chodzić i trzeba mieć na nią oko przez absolutnie cały czas, więc kilka minut zajęło nam uspokajanie.
Jezu. Nie zrozumie tego nikt, kto nie miał małego dziecka i nikogo do pomocy przy nim. Szkoda, że rodzice musieli wrócić do siebie. Naprawdę byłoby mi dużo raźniej i lżej, gdybym mogła chociaż na szybko wyskoczyć po zakupy nie zabierając ze sobą siostrzenicy – teraz jest to konkretna wyprawa.
No ale trudno – obiecałam sobie, że będę dzielna i nie będę rozgrzebywać tego, co się dzieje w moim życiu. Muszę zaakceptować obecny stan rzeczy – nie mam innego wyjścia, by jakoś ruszyć do przodu. Jest, jak jest. Do dupy. Na szczęście, pomimo trudności, Charlie jest wyjątkowo słodka i grzeczna. Cieszę się, że ją mam. To takie malutkie światełko w ciemnym tunelu. Radość, dla której muszę pozostać silna. I kiedy spoglądam w lusterko wsteczne, widzę jak z ciekawością spogląda na krajobraz za szybą, uśmiechając się, jakby nic złego nie działo się w jej życiu.
Sama patrzę na wszystko to, co jest widoczne przed maską wozu. To miasto jest zdecydowanie przepiękne, nawet teraz, kiedy oprócz odśnieżonego asfaltu wszystko inne pozostaje białe. Chciałabym, by było już lato, byłoby dużo łatwiej tutaj żyć, ale nie mogę odmówić uroku temu miejscu. Roztaczające widoki są przepiękne.
Kiedy wiedziona nawigacją docieram w końcu do sklepu, w którym zawsze robiła zakupy moja siostra i zostawiła mi jego adres w rozpisce ważnych miejsc, zauważam, że Charlie śpi. Wywołuje to uśmiech na mojej twarzy. Równomierne kołysanie samochodu sprawiło, że odpłynęła. Muszę zapamiętać, że gdybym miała problem ją uśpić, samochód robi to idealnie.
Korzystając z możliwości, najpierw wyjmuję z bagażnika spacerówkę, a kiedy udaje mi się ją rozłożyć, pod jej spód wkładam wszystkie potrzebne rzeczy. Dopiero wtedy wypinam z fotelika siostrzenicę i ostrożnie wkładam ją do wózka, uważając na to, by jej nie zbudzić. Skoro zasnęła, nich śpi.
Kiedy chcę zabrać wózek sklepowy, dostrzegam, że zrobiłam pewien błąd. Nie da się przecież prowadzić jednocześnie dwóch podobnych urządzeń. Ocieram czoło we frustracji, bo mam ogrom zakupów do zrobienia, a nie wiem gdzie je zapakować. No cóż, będę musiała jednak spróbować.
Przechodząc pomiędzy sklepowymi regałami i popychając na zmianę oba wózki, czuję na sobie wzrok obcych ludzi. Wygląda na to, że oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, kim jestem. Pogrzeb mojej siostry i szwagra był ogromny – przybyło na niego mnóstwo ludzi. Nic dziwnego, że teraz mnie kojarzą. Staram się jednak nie zwracać na nich uwagi. Minusem życia w tak małej społeczności, bo miasteczko ma zaledwie kilka tysięcy mieszkańców, jest brak anonimowości.
Kolejno wyszukuję mleko, pieluchy, realizuję całą listę żywności na kolejne dni, by nie musieć ruszać się z domu bez pilnej potrzeby. Staram się nie zwracać uwagi na rozmowy czy zerkających na mnie innych ludzi.
Nagle ktoś mnie zaczepia.
– Hej, jak się masz?
Odrywam wzrok od pachnących owoców i kładę go na jakiejś szczupłej blondynce, która patrzy na mnie dużymi, błękitnymi oczami. Stoimy same w alejce. Jest nieco niższa, za to sprawia wrażenie pogodnej i bardzo pewnej siebie. Do tego uśmiecha się serdecznie. Ale ja jej zupełnie nie kojarzę, podczas kiedy ona zachowuje się, jakbyśmy się znały.
CZYTASZ
Zapomniane serca
RomanceW niektórych kulturach wierzy się, że bogowie splatają pomiędzy ludźmi pisanymi sobie czerwoną nić przeznaczenia. Ta niewidzialna nić może się poplątać, lecz nigdy się nie zerwie, zawsze przyciągając nas do tej jednej, konkretnej osoby. Po tragiczn...