Krzątam się po domu, ogarniając każdy kąt, by wieczorem wszystko lśniło i pachniało świeżością. Charlotte bawi się w kojcu, raz po raz piszcząc radośnie i rozrzucając zabawki po całym salonie, które ja po chwili wkładam jej z powrotem. Na zewnątrz wciąż pada straszny deszcz, a do tego wieje tak, aż huczy. Wrzuciłam do kominka kilka drewienek, i spaliły się w mig, bo był taki cug. Mam nadzieję, że ta pogoda się poprawi w ciągu najbliższych godzin, bo jest wręcz przerażająca.
Wycierając kurze, muszę spojrzeć na sporo zdjęć mojej siostry, Thomasa i Charlie. Ich strata tak strasznie boli, że nie potrafię powstrzymać łez. Powinnam puszczać małej nagrania jej rodziców, by jak najdłużej ich pamiętała, ale nie potrafię się jeszcze przemóc. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie? Oglądanie ich, kiedy już nie żyją, to grzebanie w otwartej ranie. Wszędzie też są ich rzeczy – mniejsze i większe, ubrania, kosmetyki, ulubione kubki... Będę musiała w końcu zrobić porządek w domu i wiele z nich usunąć, bo zajmują miejsce miejsce. Ale jeszcze nie teraz. Nie jestem na to gotowa.
Kiedy przygotowuję zapiekankę makaronową, pośród zakupów znajduję wizytówkę Avy. Nie dość, że ta dziewczyna prowadzi jogę i różne zajęcia oddechowe oraz medytacje a nawet ustawia czakry, to przede wszystkim pomaga pozbyć się negatywnych emocji z ciała. Nie mam pojęcia, jak ma to działać, ale wiem, że tego potrzebuję, więc nim się rozmyślę, wymieniamy kilka smsów, umawiając się na jutro. Będę więc miała kolejnego gościa.
Popołudnie mija nam tak szybko, że nim się oglądam muszę wykapać małą i sama się ogarnąć. Pierwszy raz od dawna dokładnie się golę, nakładam na ciało mnóstwo rzeczy, i robię delikatny makijaż, a także rozpuszczam włosy. Nim tutaj zamieszkałam, dbałam o siebie, ale później przyszedł trudny czas i nie miałam na nic siły. Dzisiaj jednak mam nie-randkę, więc lepiej przygotować się do tego odpowiednio. Żeby jednak nie wyglądać na nadmiernie wystrojoną, wkładam na siebie luźne czarne spodnie i dopasowany golf w granatowym kolorze.
Kiedy przed dwudziestą schodzę na dół, pierwsze co robię, to zaglądam do piekarnika, by upewnić się, czy wszystko z naszą kolacją okej, a następnie rozglądam się po domu, oceniając całość. Drewniane wnętrze wygląda przytulnie, jest też eleganckie i nastrojowe. Za oknem ozdobionym beżowymi zasłonami i firaną panuje ciemność, za to kilka bocznych klinkietów i świec, ustawionych w niektórych miejscach nadają wnętrzu ciepła. Podchodzę do kominka, by na nowo w nim rozpalić.
Po chwili słyszę, że ktoś parkuje pod bramą. Kiedy upewniam się, że to mój gość, idę szybko do drzwi wyjściowych, by zaświecić światło przed domem i go powitać. A kiedy otwieram drzwi, wiatr niemal je wyrywa, tak strasznie dzisiaj się panoszy.
– Cześć – mówię, gdy tylko pojawia się przy rogu domu.
Jego jasne oczy przesuwają się po mojej sylwetce. To mnie upewnia w tym, że zrobiłam na nim dobre wrażenie. Sam też wygląda cholernie przystojnie i z klasą. Moje serce mocniej bije, w rytm jego zbliżających się kroków. A im jest bliżej, tym bardziej wali. Jakby chciało się do niego wyrwać. To i tak nic w porównaniu do tego, kiedy spoglądamy sobie w oczy. Pomiędzy nami po prostu dzieje się coś mega dziwnego.
Mam przesrane. Totalnie.
– Cześć – odpowiada, po czym staje naprzeciw mnie, trzymając jakąś papierową torbę. Wyciągam dłonie, kiedy z szelestem mi ją podaje. – Przyniosłem bezalkoholowe wino. Ja nie mogę pić, bo kieruję, a ty bo masz pod opieką dziecko, pomyślałem więc, że będzie idealne.
Uśmiecham się, doceniając jego gest. Nie musiał nic kupować i sama nie wpadłabym na taki pomysł, uważam jednak, że jest świetny.
– Dzięki, wejdź do środka.
CZYTASZ
Zapomniane serca
RomanceW niektórych kulturach wierzy się, że bogowie splatają pomiędzy ludźmi pisanymi sobie czerwoną nić przeznaczenia. Ta niewidzialna nić może się poplątać, lecz nigdy się nie zerwie, zawsze przyciągając nas do tej jednej, konkretnej osoby. Po tragiczn...