ROZDZIAŁ 20

6 1 0
                                    

Finn bardzo bał się tego, co Luke ma do powiedzenia, ale było już za późno.

- Jeszcze w liceum miałem chłopaka. Nie pytaj, dlaczego byliśmy razem, nie znam odpowiedzi na to pytanie. On... Był dosyć zaborczy. Dlugo mi to nie przeszkadzało. Kiedy dorośliśmy bardzo... - Chłopak wziął głęboki oddech. I jeszcze kilka zanim odezwał się ponownie. - Bardzo spodobało mu się uprawianie seksu ze mną. To też długo mi nie przeszkadzało. Aż w końcu przestał pytać mnie o zdanie. Robił to, kiedy tylko chciał... A ja nie miałem siły mu się przeciwstawić. Zrobił to wiele razy...

Finn powoli i delikatnie objął go ramieniem i przyciągnął do siebie. Głowa starszego chłopaka spoczęła na jego ramieniu. Czuł jak Luke'a przechodzą dreszcze. Kilka sekund później gorące łzy moczyły koszulkę Finnicka.

- To dlatego tak reaguje na dotyk innych ludzi. A ty podczas naszego pierwszego spotkania... To było takie nieprawdopodobne i niewinne... Jak mnie dotknąłeś...

Szloch znów wyrwał się z jego gardła. Ten widok złamał Finnowi serce. Delikatnie położył przyjaciela i dokładniej nakrył go kołdrą. Leżeli tak chwilę aż chłopak nie przestał płakać. Finnick chciał wyswobodzić się z uścisku przyjaciela. Powinien wrócić do domu i skonfrontować się z Marigold. Nie mógł jej ciągle unikać. Już prawie mu się to udało. Był niemal pewny, że Luke już zasnął.

- Nie idź. - Zamknął jego nadgarstek w żelaznym uścisku.

Zgodnie z życzeniem przyjaciela nie poszedł. Ponownie wszedł do łóżka. Było wąskie i dwie osoby nie miały szansy się na nim zmieścić. Im zawsze jakoś wychodziło. Starszy chłopak mocno się w niego wtulił. Nie miał pojęcia jak to się stało, ale głowa Luke'a znalazła się zaraz przy jego klatce piersiowej. Z tego co zapamiętał z ich spaceru po parku chłopak był od niego wyższy. Niewiele, ale jednak. Nie miał pojęcia, co poszło nie tak.

Nie minęło dużo czasu, a jego powieki również zaczęły opadać. Nie opierał się i z przyjemnością zasnął z chłopakiem swoich marzeń w ramionach (nawet jeśli on jeszcze o tym nie wie).

***

Alice przyszła na poranną zmianę po raz pierwszy od dawna. Poprosiła o zmianę grafiku, by nie musiec odwiedzać Luke'a rano oraz by nie mijać się z Finnem, gdy wchodził, bo ostatnio robił to bardzo wcześnie, jakby w ogóle nie chodził do szkoły. Niestety jedna z pielęgniarek się rozchorowała i musiała przejść jej zmianę na pół z koleżanką. Zostawiła rzeczy w kantorku i przebrała się w kitel. Naprawdę nie chciała odwiedzać Luke'a.

Niestety ten moment przyszedł zbyt szybko. Minęła już wszystkie pokoje na tym piętrze. Delikatnie zastukała, ale nikt jej nie odpowiedział. Dziwne. Było już dawno po porze śniadania. Nacisnęła klamkę i weszła do środka. To co zastała w pokoju zmroziło jej krew w żyłach. Owszem, w pokoju był Luke, ale nie sam. Był tam też Finnick. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że Luke spokojnie spał w ramionach młodszego chłopaka. Finn już się obudził, ale widocznie nie przeszkadzała mu sytuacja. Wręcz przeciwnie. Był w jakimś cholernym transie i schematycznie przeczesywał włosy Luke'a swoją dłonią.

Dopiero po chwili zarejestrował jej obecność. Powoli odwrócił głowę w jej stronę i posłał jej chytry uśmiech. Wystawiła mu na to język.

- Przyszłam po poranne parametry Luke'a. Jak się obudzi, masz obowiązek mnie poinformować.
- Tak, pani doktor.
- Niezwłocznie.
- oczywiście, pani doktor.

Dlaczego on był taki wkurzający?

Nic już nie powiedziała, po prostu wyszła. Widok ich dwóch w jednym łóżku nawiedzał ją do końca dnia. Nie miała pojęcia, dlaczego. Wiedziała, że Finnick nie jest taki zły. Owszem, był nieznośnym, pyskatym bachorem, ale potrafił też być opiekuńczy. Nie ominęła też wiadomości o niedalekim zwolnieniu Luke'a. Była ciekawa, co wtedy chłopak zrobi. Co oni oboje zrobią.

Let it(me) goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz