7. Drugi świat

150 4 8
                                    

Alice i Sapphire wędrowały do różnych światów, o niektórych dziewczyna wolałaby zapomnieć. Najwidoczniej dla starszej Trevelyan pewne widoki stanowiły już normalność, przez co Gryfonka wolała nie myśleć, przez co przeszła kobieta. Kolejny świat okazał się być strzałem w dziesiątkę! Przynajmniej tak początkowo myślały. Wylądowały w gabinecie nauczyciela mugoloznastwa, przedmiotu dość kontrowersyjnego w Hogwarcie, ale tak, zdecydowanie znajdowały się na terenie szkoły. Alice zastanawiała się tylko, czy trafiły we właściwy czas, gdzie mogłyby spotkać te poszukiwane osoby.

Po cichu wyłoniły się z gabinetu, później z klasy, by znaleźć się na opustoszałym korytarzu. Artefakt znów im się wywinął z rąk, ale jeśli trafiły we właściwe miejsce i czas to tak jak powiedziała Amrena z pierwszego świata, pozytywka będzie przyzywana przez silną magię bądź anomalię. W tym przypadku na pewno była to osoba obdarzona starożytną magią. Na przestrzeni lat Hogwart nie zmienił się zbytnio, tak sądziła Alice, z kolei Sapphire była wyjątkowo cicho. Naciągnęła kaptur na głowę Alice.

— Twoje włosy mogą się rzucać w oczy — powiedziała twardo, nie spoglądając na nią, a wciąż wbijając wzrok w korytarz przed nimi. — Dziwne.

— Co jest takie dziwne? — spytała Alice. — Jesteśmy w Hogwarcie.

— Ale nie wtedy, kiedy chciałyśmy — odparła kobieta. — Chodźmy, rozeznajmy się co to jest za Hogwart

Słowa Trevelyan zaskoczyły Manson, ale nie skomentowała tego. Co to za Hogwart? To poza inną osią czasową istniały także inne światy z Hogwartem? Świat pełen czarodziejów? Do Hogwartu chodziły także wampiry? A może inne stworzenia? Znajdując się na korytarzu nieopodal Wielkiej Sali i po spotkaniu kilku znajomych duchów, Alice traciła wrażenie, że są w innym Hogwarcie. Wyglądało to tak, jakby wróciły do domu... Uczniowie nosili na sobie identyczne szaty, jak te, które wisiały w szafie w pokoju Gryfonki. 

Już chciała wejść do Wielkiej Sali i odszukać Draco, ale wtedy usłyszała znajomy, męski śmiech. Ten, który tak kochała i słyszała go naprawdę rzadko, bez nuty złośliwości. Odwróciła głowę, aby spojrzeć na Draco Malfoy'a kierującego się w stronę Wielkiej Sali, szedł ramię w ramię z Harrym Potterem, już samo to wydawało jej się abstrakcyjne, bo wyglądali jak dobrzy przyjaciele. Śmiali się i żartowali sobie. Ale najdziwniejszym zjawiskiem było... zobaczenie siebie samej u ich boku. Alice Manson miała na sobie szatę Slytherinu i mówiła coś do Harry'ego, wieszając się na ramieniu Draco. Ich trójka była przyjaciółmi? O co tu, do cholery, chodziło?

— Już wiem... — szepnęła Trevelyan, zwracając na siebie uwagę starszej Alice, bo ta w towarzystwie Draco i Harry'ego była znacznie młodsza, jak nic miała z czternaście lat, a to było dziwne, bo w wieku czternastu lat udawała jeszcze Carly Gray w Beauxbatons. — Ten Hogwart to alternatywny świat. Świat, w którym Alice Manson nigdy nie zginęła, a co za tym idzie, nikt nie ucierpiał po jej śmierci.

Alice zacisnęła usta, wpatrując się w ukochaną twarz Draco, miał lekkie rumieńce, brakowało mu tej elegancki i surowości, jaką prezentował przy ich pierszym spotkaniu w ich świecie. Czyli to przez nią stał się skryty, nieuprzejmy i arogancki? Gdyby nie umarła mógłby nawet zostać przyjacielem Pottera? Chciała postąpić ku niemu krok, mocno go objąć i obiecać, że nigdy go więcej nie zostawi, ale dłoń Sapphire zaciśnięta na jej ramieniu, powstrzymała ją.

— Nie możemy się ujawniać — ostrzegła Sapphire cicho, choć w jej głosie słychać było twardą determinację. — Nie wiadomo, jak ten świat zareaguje na dwie Alice Manson.

Alice wzięła głęboki oddech, próbując uspokoić serce bijące jak szalone. Odwróciła wzrok od szczęśliwej grupki i skierowała uwagę na swoją towarzyszkę.

Imperius Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz