XXII. Łzy

761 57 26
                                    

Wpatrywałam się szeroko otwartymi oczami w martwe ciało, a krwi było tak dużo, że mój mózg nie potrafił tego pojąć. Gdy tylko Zack padł na podłogę, całe życie w celi się zatrzymało. Wszyscy znieruchomieli. Cóż, tak czy siak nie miałam wiele innych możliwości, niżeli trwanie jak kołek, ponieważ wciąż byłam przykuta do krzesła. W tle brzmiała muzyka ale w tym momencie był to tylko zlepek słów, który nie docierał do mojej świadomości. 

Seker powoli przesunął wzrokiem po trupie Zack'a, zaciskając szczęki. Miałam wrażenie, że nawet nie oddycha. Twarz jego pomocnika była tak blada, że byłam pewna, że zaraz zwymiotuje na podłogę. 

-Zostań tutaj -wycedził Seker, zwracając się do chłopaka. 

Ten w odpowiedzi odwrócił gwałtownie głowę, posyłając mu przerażone spojrzenie. 

-Jeżeli okażesz się pizdą, skończysz jak on -warknął Seker, wskazując głową na martwe ciało leżące u ich stóp. -Przyślę do Ciebie kogoś -zapewnił, wzdychając. -Tylko kurwa, masz jej pilnować i nie oddawać bez walki.

Chłopak zdawał się być w innym świecie. Powoli pokiwał głową ale wyglądało na to, że nie do końca dotarły do niego słowa szefa. Seker przetarł twarz dłonią, spoglądając na mnie przez ramię. 

-Jeszcze się spotkamy, nie martw się -obiecał, a po przerażającym rozbawieniu na jego twarzy nie było śladu. -Małe problemy techniczne -skwitował, a jego usta wykrzywił grymas. 

Chłopak poprawił kaptur na głowie i jak gdyby nic ominął leżące na ziemi ciało, uważając, aby krew nie splamiła jego butów. Po chwili zniknął w ciemnościach korytarza. 

Twarz Zack'a zaczęła sinieć, a żółć w moim gardle wzbierała, grożąc wymiotami. Nagle mężczyzna, który był na moim balkonie, wzdrygnął się gwałtownie jakby go olśniło. Rzucił się w stronę ciała i chaotycznie próbował je przesunąć z progu. 

-Co Ty robisz? -wychrypiałam, patrząc jak nieudolnie obchodzi się z trupem. 

Nawet nie zareagował na moje słowa. Zaciskając szczęki, szarpnął za wiotkie ręce i przeciągnął Zack'a po podłodze, zostawiając za sobą krwiste smugi. Oczami wyobraźni widziałam jak bezwładnie wisząca głowa zaraz oderwie się od szyi i potoczy po ziemi. 

-Co Ty, kurwa robisz? -warknęłam, ostatkami siły powstrzymując nudności. 

-Zamknij się! -wrzasnął chłopak, posyłając mi rozdrażnione spojrzenie. 

W końcu udało mu się przesunąć ciało, aż do ściany. Z obrzydzeniem odrzucił ręce nieżyjącego kolegi i obsesyjnie zaczął wycierać skrwawione dłonie o spodnie. Sprawiał wrażenie, jakby był w jakimś transie. Gdy stwierdził, że krew nie schodzi, dopadł do drzwi i zamknął nas z powrotem w celi. Z trupem na podłodze. 

-Rozumiem, że mamy obserwować proces gnicia? -odezwał się w końcu Lorenzo, zza moich pleców. 

Chłopak oparł się o stalowe drzwi, stając w kałuży krwi. 

-Ty też zamknij mordę -burknął rozwścieczony. 

-Zgaduję, że to Ty mnie ogłuszyłeś i wywlokłeś z domu -podjęłam, marszcząc brwi. -I nie możesz znieść widoku martwego ciała? 

-Jeżeli zaraz nie zamilkniesz to dołączysz do kolegi -fuknął, głową wskazując na Zack'a. 

Fakt. Mogłabym się w końcu zamknąć. 

Siedziałam jak na szpilkach próbując usłyszeć co dzieje się za drzwiami tego przeklętego lochu, ale trzeszcząca muzyka z głośników skutecznie mi to uniemożliwiała. Miałam wrażenie, że zaraz oszaleję. Próbowałam skupić się na czymkolwiek, ale mój wzrok mimowolnie padał na trupa leżącego pod ścianą. Gdziekolwiek bym nie spojrzała, kątem oka wszędzie widziałam krew. Uspokoić nie pomagał mi również chłopak pod drzwiami, który nerwowo rozglądał się na wszystkie strony, a lepka, brunatna ciecz oblepiła jego buty. Wyglądał jakby sekundy dzieliły go od wybuchu, ale nie byłam pewna czego... złości? Paniki? Cokolwiek to było, nie wróżyło niczego dobrego. 

Cursed moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz