Naciągałam na nogi za duże dresy Aresa, w międzyczasie wybiegając z mieszkania. Carter praktycznie wyrzucił Norę przez drzwi, a Ares przeskakiwał po pięć stopni na schodach.
-Musimy zdążyć przed strażą i policją! -krzyknął Carter rzucając się do biegu.
Targał za rękę Norę, która w pewnym momencie praktycznie przeleciała nad schodami, a ja próbowałam się nie zabić w za dużych o jakieś trzy rozmiary ubraniach.
-Przecież tu jest winda! Chcesz zbiegać osiem pięter?! -wrzasnęła blondynka ledwo dysząc.
-Zmarnujemy tylko czas! -jęknął Carter, łapiąc za barierkę schodów, aby wyrobić na zakręcie. -Chociaż... -wysapał, spowalniając. -Przydałaby mi się przerwa...
-Jak zamkniesz mordę to szybciej pójdzie! -po klatce rozniósł się głos Aresa, który zapewne był już kilka pięter niżej.
Nie mogłam uspokoić oddechu. Schody troiły mi się w oczach, sprawiając wrażenie niekończącej się serpentyny. Próbowałam z całych sił nie myśleć o tym, że śpieszymy się do płonącego domu, w którym zamknęłam własnego brata. Miałam szczerą nadzieję, że Marcus dotarł już na miejsce i ma sytuację pod kontrolą. Albo chociaż wie co ze Skylarem. Przez całe zamieszanie i adrenalinę nawet na sekundę nie poczułam bólu z opatrzonych ran i zupełnie o nich zapomniałam. Gdyby teraz zobaczyła mnie Gigi najpewniej zdzieliłaby mnie w głowę za moją głupotę i nieodpowiedzialność. Na szczęście mieliśmy dobrą wymówkę, aby jej nie informować o tym co się dzieje, ponieważ rano miała ważny egzamin na studiach. Nigdy nie powiedziałam tego na głos, ale jej edukacja stała się dla mnie priorytetem. Najpewniej dlatego, że przez to co działo się wokół nas, mi samej nie udało mi się skończyć studiów. Rudowłosa zaszła za daleko, aby z tego zrezygnować, więc stałam się samozwańczym stróżem studiów Gigi.
-Ari, żyjesz? -odezwał się nagle Carter, kiedy przestałam już liczyć piętra.
-Nie jestem pewna -wydusiłam, podciągając dłońmi nogawki spodni, aby nie wybić sobie zębów. -Ile jeszcze?
-Czuję chłód powietrza! Już blisko -odparł blondyn.
Automatycznie spojrzałam na okna, które, tak jak sądziłam, były uchylone ale nie chciałam niszczyć chłopakowi nadziei. Moje płuca błagały o tlen, a wyschnięte na wiór gardło o wodę. Jeszcze nigdy w życiu w takim tempie nie pokonywałam klatki schodowej, ba, nigdy w życiu nie osiągnęłam takiego tempa, nawet na lekcjach wf-u w liceum. Moje nogi chyba same w to niedowierzały, plącząc się na schodach.
Po chwili po klatce rozniosło się warknięcie samochodu, a sekundę później dotarliśmy na parter. Przez otwarte drzwi udało mi się dostrzec na zewnątrz czarnego Mercedesa, który mruczał niecierpliwie. Wypadliśmy we trójkę na dwór, praktycznie potykając się o siebie, ale nikt nie zwolnił kroku. Blondyn pierwszy dopadł do auta, otwierając tylne drzwi i mało subtelnie wepchnął mnie i Norę do środka, po czym zajął miejsce z przodu, u boku kierowcy.
-Za to trzaśnięcie drzwiami wylądujesz w samym centrum ogniska -warknął Ares, spoglądając z ukosa na Cartera.
-Jedź chłopie, nie gadaj -burknął blondyn, machając rękami na wszystkie strony.
Ares zmrużył oczy i nie czekając, aż Carter dobrze zapnie pasy, ruszył z piskiem opon. Szarpnęło samochodem, a chłopaka z impetem wbiło w fotel, przez co uderzył głową o zagłówek.
-Psychopata -mruknął pod nosem Marshall, rozmasowując dłonią obolałe miejsce.
-Normalnie odkryłeś Amerykę -prychnęła Nora, kręcąc z politowaniem głową.
CZYTASZ
Cursed moon
Ação"Gdybym tylko wiedziała jak to wszystko się skończy. Gdybym tylko wiedziała jak los zaplanował naszą podróż. Podróż usłaną cierniami, kaleczącymi każdy skrawek mojej skóry. Popiołem osiadającym na moich ramionach, niczym namacalny ból przeżytych noc...