Styczeń 2019 r., Chicago, Illinois.
ARES
Odnalezienie dilera Aurory wcale nie było trudne, a jego ukrywanie się pozostawiało wiele do życzenia. Typ nawet się nie starał. Na miejsce handlu wybierał nieustannie te same miejsca, więc wystarczyło, abym raz czy dwa śledził dziewczynę i już wiedziałem, kto i co jej sprzedawał. Popytałem odpowiednich ludzi z półświatka i po chwili wiedziałem już wszystko. Chłopak miał na imię Daryl, i kurwa, współczułem mu. Nic dziwnego, że został dilerem. Chociaż nie musiał się przedstawiać.
Rok wcześniej rzucił studia, o czym jego rodzice nie wiedzieli. Nie trudno było mi się domyślić, że był to jeden z jego słabych punktów, który sprawnie wykorzystałem. Tego dnia, którego doszło do naszej konfrontacji, oczywiście, że znalazłem Daryla w tym samym miejscu co zawsze. Na sam jego widok, na mojej twarzy wykwitł pełen politowania uśmiech. Na początku próbował się wykręcać, a gdy wyrecytowałem jak formułkę wszystkie jego dane, włącznie z pieprzonym numerem ubezpieczenia społecznego, zaczął uciekać. Wystarczyło tylko, że złapałem za kark chłopaka i od razu wylądował na ziemi. Był tak chudy, że zacząłem się zastanawiać jak chicagowski wiatr jeszcze go nie połamał. Nie chciałem się bawić w bójkę, ale gdy skurwysyn po raz setny wszystkiego się wypierał, nerwy puściły. Moja pięść wylądowała idealnie na jego skroni. Tak dla przypomnienia, że to nie on dyktował warunki. Obawiałem się, że gdy użyję więcej siły, chłopak poskłada się jak pieprzone origami, co znacznie pokrzyżowałoby moje plany. Miał przecież przekazać wiadomość reszcie jego kolegom po fachu, a mi się szczerze nie chciało jeździć po lasach z trupem w bagażniku i szukać idealnego miejsca na pochówek, toteż musiałem się uspokoić. Koniec końców dostał jeszcze kilka razy w mordę, usłyszał przepowiednie o spędzeniu reszty życia z rybkami na dnie Missisipi no i na pożegnanie... też dostał w mordę. A, no i upewniłem się, że wiadomość dotarła, a jego drogi z Aurorą już nigdy się nie skrzyżują. To samo dotyczyło reszty dilerów. Gdybym dzień w dzień nie miał oka na Aurorę, najchętniej osobiście wywlókłbym każdego z nich z tych obskurnych nor i przypilnował, czy aby na pewno zrozumieli każde moje słowo.
Ku mojemu zdziwieniu, i szczęściu Daryla, cały plan powiódł się wręcz doskonale. Chyba nawet za bardzo postraszyłem chłopaka, ponieważ gdy tylko Aurora odezwała się do niego w sprawie zakupu, od razu mnie o tym poinformował. Żeby nie wyjść na ostatniego dupka, nawet go podwiozłem do ulubionej uliczki. Zaparkowałem na samym końcu, ostrzegłem na zaś Daryla, że gdyby spróbował jakiegoś przekrętu, to dowiem się o tym szybciej, niż on zacznie się nad tym zastanawiać i zgasiłem światła, obserwując. Chłopak posłusznie udał się na miejsce spotkania z dziewczyną, udając, że wcale właśnie nie jest obserwowany i tylko jedno potknięcie dzieliło go, prawdopodobnie od śmierci, ponieważ wtedy nie byłyby mi już do niczego potrzebny. Gdy na drugim końcu uliczki pojawiła się dziewczyna, ukrywając głowę pod kapturem, siłą powstrzymałem się, aby nie wyskoczyć z samochodu i nie wywlec jej stamtąd za włosy. Naprawdę, kurwa mało brakowało. Zaciskałem dłoń na klamce, walcząc z demonami w głowie, które rwały się do ataku. Nie wiem co mnie opętało. Nie miałem pojęcia dlaczego jej widok w tej jebanej uliczce, aż tak podniósł mi ciśnienie. Przecież dobrze wiedziałem co robi od mojego zniknięcia. A może wcale to nie była złość na nią, a na samego siebie?
Mimo, że znajdowałem się na końcu ciemnej uliczki, widząc mowę ciała Aurory mogłem się tylko domyśleć, że jest wkurwiona. I to bardzo. Po niespełna dziesięciu minutach Daryl ruszył z powrotem w stronę samochodu, więc włożyłem kluczyk do stacyjki, aby uruchomić silnik. Moja ręka zastygła, widząc, że jakieś słowa dziewczyny go zatrzymały. Żałowałem, że nie zamontowałem mu podsłuchu. Chłopak spojrzał przez ramię i ponownie wdał się w dyskusję. Zazgrzytałem zębami. Nie podobało mi się to. Im dłużej z nią rozmawiał, miał większą szansę na wygadanie się Aurorze. Wiedziałem, że dziewczyna potrafiła sprytnie podejść rozmówcę, tak aby wyciągnąć z niego wszystko co ją interesowało. Nie mogłem ryzykować. Odpaliłem silnik, a głośny pomruk dotarł do Daryla, ponieważ nawet z takiej odległości mogłem dojrzeć jak cały się spina. Włączyłem długie światła, aby zrozumiał, że ma natychmiast wracać do samochodu i nie przedłużać rozmowy. Aurora skrzywiła się na blask, który był skierowany prosto w nią. Zmrużyła oczy, próbując dostrzec samochód, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Miałem przewagę, ponieważ idealnie ją widziałem, w momencie kiedy światła mojego samochodu skutecznie ją oślepiały. Wychudzona twarz wykrzywiła się w furii, a czarne plamy pod oczami nadały jej obłąkanego wyglądu. Ponownie przez moje wnętrze przetoczyła się złość, jednak zanim zdążyłem ją uwolnić na zewnątrz, Daryl ruszył w moją stronę. Miał jebane szczęście, ponieważ dzielił mnie sekundy, od zrobienia czegoś, naprawdę głupiego.
CZYTASZ
Cursed moon
Aksiyon"Gdybym tylko wiedziała jak to wszystko się skończy. Gdybym tylko wiedziała jak los zaplanował naszą podróż. Podróż usłaną cierniami, kaleczącymi każdy skrawek mojej skóry. Popiołem osiadającym na moich ramionach, niczym namacalny ból przeżytych noc...