XIX. Koniec świata

1.1K 61 26
                                    

-Podasz mi chociaż jeden logiczny powód dlaczego Skylar ma jechać z Tobą? -warknął chłopak, opierając się o maskę czerwonej Mazdy. 

Od dziesięciu minut chodził w tę i z powrotem, klnąc na wszystkich dookoła. Zdążyła mnie już rozboleć głowa, a Carter, aby nie zwracać na siebie uwagi, zaczął polerować szyby samochodu. Od tak. Przecież każdy tak robi w środku nocy. 

-Obraz należy do mojej rodziny -powtórzyłam po raz setny. 

A Ares po raz setny spiorunował mnie wzrokiem. 

-I? 

-I Sky do niej należy. Jest moim bratem -mruknęłam, przestępując z nogi na nogę. 

-Ty siebie słyszysz? -fuknął brunet, wyrzucając ręce w powietrzu. -On ma jechać z wami, a ja nie? 

-Przypominam, że był przy Twojej "śmierci" -spojrzałam na chłopaka wymownie, zaznaczając palcami w powietrzu cudzysłów. 

-To niech nie jedzie! 

Westchnęłam, modląc się w duchu o jeszcze odrobinę cierpliwości. Od kiedy zeszliśmy na dół i poinformowałam chłopaków, że zabierzemy ze sobą Skylara, Ares nie dawał za wygraną. 

-Możesz jechać za nami i nie rzucać się w oczy -zaproponowałam, uśmiechając się niewinnie. 

-Chyba sobie kpisz -wycedził przez zaciśnięte do bólu zęby. 

Brunet aż cały drżał ze złości. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie spodoba mu się mój pomysł ale sądziłam, że ponarzeka pod nosem i odpuści. 

-Czy możesz nie obrażać się jak księżniczka tylko dlatego, że raz w życiu nie będziesz w centrum wydarzeń? -wymamrotałam, ponieważ nie miałam już siły się z nim kłócić. 

Ares zmrużył oczy, a jego nozdrza zafalowały. Brakowało tylko, aby z uszu wyleciał mu dym. Odbił się od maski samochodu i stanął na przeciwko mnie, władczo prezentując swoją potężną sylwetkę. Siłą powstrzymałam się, aby nie cofnąć się o kilka kroków. 

-Pierdol się -wysyczał, niemalże plując mi pod nogi. 

Zanim cokolwiek udało mi się powiedzieć, wyminął mnie i ruszył do swojego samochodu, nie oglądając się za siebie. Wypuściłam głośno powietrze, rozmasowując palcami grzbiet nosa. Kiedy spojrzałam na Cartera, chłopak uważnie oglądał niebo, zupełnie jakby czegoś szukał. 

-Co robisz? -mruknęłam, podążając za jego wzrokiem. 

Chmury przysłaniały niebo, skrywając lśniące gwiazdy. 

-Nadszarpnęłaś męską dumę Aresa -zachichotał. -Sprawdzam czy nadchodzi koniec świata. 

Parsknęłam śmiechem, mimo tego wiedziałam, że postąpiłam nie fair w stosunku do chłopaka. Tym bardziej po tym co kilka godzin temu wyjawił mi w mieszkaniu. Ale musiałam podjąć taką decyzję, nie zważając na to czy mu się to spodoba czy nie. I tak by tego nie zrozumiał. 

Carter otworzył drzwi od strony pasażera i ruchem głowy zaprosił mnie do środka. Kiedy ostatni raz spojrzałam na parking, czarnego Mercedesa już nie było. Wyrzuty sumienia próbowały przebić się przez mur ale nie mogłam na to pozwolić. Nie dzisiaj. Musiałam wierzyć, że podjęłam dobrą decyzję. 

-Skąd mamy odebrać Sky'a? -zapytał Carter, wyjeżdżając z parkingu. 

-Spod Drunk Stove. Jest po drodze. 

Chłopak spojrzał na mnie kątem oka, a jego twarz przybrała surowy wyraz. 

-Ty też masz zamiar prawić mi kazanie? -mruknęłam, odchylając głowę do tyłu. 

Cursed moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz