Część 8. Maks

76 7 4
                                    

Maks

Magda pokazała się u wylotu ulicy o przed ósmą rano. Biegła równo i pewnie. Miała słuchawki w uszach i chyba dlatego nie od razu mnie zauważyła.

Wyciągnąłem ze swojego samochodu dwie kawy wciśnięte w tekturową podkładkę i znów przysiadłem na masce jej auta. Nie było opcji, żeby mnie nie zauważyła, chociaż podniosła głowę dopiero wtedy, kiedy się zatrzymała. Jakieś dwa metry przede mną.

Zatkało ją. Wyciągnęła słuchawki z uszu.

Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Przerzuciła długi koński ogon z jednego ramienia na drugie.

- Co tu robisz?

- Czekam – powiedziałem, chociaż to nie wymagało dodatkowego wyjaśnienia. Podałem jej kawę, a ona ją odruchowo wzięła. – Proszę.

- Dlaczego przywiozłeś mi...? – Obejrzała kubek, jakby potrzebowała się upewnić, że to prawda.

- Nie pijesz rano kawy?

- Skąd wiedziałeś, jaką wybrać?

To pytanie mnie zaskoczyło, ale też rozbawiło, z powodu jej podejrzliwej miny.

- Nie zastanawiałem się nad tym. Kupiłem latte. Mam nadzieję, że nie masz nietolerancji laktozy.

Magda przełożyła kartonowy kubek do drugiej ręki i wypiła łyk, nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Nie do uwierzenia, że tu jesteś – powiedziała.

Zacząłem pić swoją kawę. Czułem się bardzo zadowolony, bo mój plan zadziałał przynajmniej w pierwszym kroku.

- Maks – popędziła mnie, bo najwyraźniej poprzednie zdanie miało coś sprowokować z mojej strony. – Po co ty tutaj...

Obszedłem ją i objąłem od tyłu, przytulając się do jej pleców. Magda zamarła, ręka z kawą straciła pion, ale kubek na szczęście posiadał przykrywkę. Powąchałem pachnące miejsce za jej uchem i szybko ją wypuściłem z uścisku.

- Maks – powiedziała ostrzegawczo.

- Chciałem się przekonać, jak pachniesz.

Prawie odskoczyła i nerwowo wypiła kolejne dwa łyki.

- Jestem spocona.

- Może trochę. Nie przeszkadza mi to.

Potarła swoją skroń.

Wyciągnąłem telefon i pokazałem jej ekran. Na tarasie mojego mieszkania, usytuowanego tuż pod apartamentem Zielaka, stał stolik z krzesełkami, nakryty do śniadania. Dwa talerze, dwie szklanki, sztućce, dzbanek z wodą i cytryną, mała doniczka z miętą jako kwiatek.

- A tu możesz zaraz usiąść, żeby zjeść śniadanie – stuknąłem palcem w zdjęcie. - Jesteś zainteresowana?

- Co to za miejsce? – zapytała pochylając się nad telefonem.

- Moje mieszkanie na Mokotowie.

Magda zamrugała, przymykając oczy na koniec. Otrząsnęła się, jakby chciała się obudzić z zagadkowego snu.

- Tak po prostu - powiedziała.

- Uhm.

- Przybiegłam tu po samochód.

- Tak. Dopłaciłem za twoje parkowanie – pokazałem kwitek za wycieraczką – ale lepiej go stąd zabrać.

Magda rozejrzała się.

- A twój?

- Moim pojedziemy na Włoską. Tam mieszkam.

Popijała kawę, przyglądając mi się spod oka. Kubek trzymała w lewej dłoni, na której dzisiaj zobaczyłem jakąś biżuterię, ale nie obrączkę. Dziwne, że założyła pierścionek mając w planach bieganie, ale nie znałem się też na tym, może tak się robiło.

Niepewność (+18). #3 Magda & MaksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz