Magda
Pospiesznym krokiem, prawie biegiem, pokonałam park i zatrzymałam się obok sklepu; po chwili wyszłam stamtąd z butelką lodowatej wody. Wypiłam całą od razu. Nie potrafiłam ostygnąć po wszystkim, co wydarzyło się... właściwie od wczorajszego popołudnia.
Naprawdę dobrze się złożyło, że Niki wyjechała i wróci dopiero wtedy, kiedy będę wiedziała, co robić, pomyślałam.
Przysiadłam na oparciu ławki. Napisałam do Jany.
Mikołaja nie ma u Ciebie? Napisz, że tak jest.
Nie ma, odpisała od razu Jana. Chciał się umówić na lunch, ale miałam inne plany.
Jakie? Jesteś poza domem?
W domu. Plany inne niż słuchanie jego pierdolenia. Możesz wpaść.
Zawsze miałam problem z takimi zwrotami, jak „pierdolenie Mikołaja", bo Jana nie ograniczała się i wtedy, kiedy rozmawiałyśmy przy Nikoli, a także w chwilach, kiedy młoda mieszkała u niej. Uważałam, że to dawanie złego przykładu, bo Mikołaj, przy jego liście wad, był naprawdę troskliwym ojcem.
Złapałam taksówkę na Józefosław. Mijałam tę dzielnicę złożoną z domków z ogródkami i przez moment przeszła mi myśl o tym, jak bardzo chciałam mieszkać w podobnym, ale nie było takiej opcji. Po latach polowania na ekskluzywne mieszkanie w starej kamienicy podpisaliśmy niedawno umowę i właśnie zaczynaliśmy remont apartamentu w Alei Róż.
Co oznaczało kolejne zadania, których trzeba będzie przypilnować. Wrr.
Jana zdążyła otworzyć drzwi na oścież. Nieufnie obwąchał mnie jej samojed, pewnie doznając dysonansu z powodu zmieszanych zapachów kogoś obcego, ale może przesadzałam z poziomem jego zainteresowania moim życiem osobistym, obwąchał mnie, bo był psem.
Pogłaskałam Płatka, ale uniknęłam otarcia się gęstą sierścią o moje nogi. Wciąż płonęłam z gorąca.
- Tutaj – zawołała Jana.
- Kiedyś wejdzie tu ktoś, kogo się nie spodziewasz – zauważyłam. Rzuciłam się na fotel pod wiatrakiem. Jana najwyraźniej robiła porządki w szafie.
Zobaczyłam stos starych ubrań Niki. Wzięłam do ręki sweter bożonarodzeniowy, do którego miałam wielki sentyment, bo wszystkie trzy kupiłyśmy sobie taki sam wzór: Nikola, jej biologiczna mama i ja. Macocha.
- Możesz to zabrać? – zapytała Jana. – Nie mam pomysłu, co zrobić z tymi ubraniami. Oddać komuś? Nie znam żadnych dzieci.
- Na pewno jakieś znasz, tylko nie zwracasz na to uwagi. Masz mnóstwo znajomych – powiedziałam.
- Nie każdy jest fanem zbędnego zaludniania ziemi.
Po kilkunastu latach zdążyłam się oswoić z poglądami Jany, która nigdy, ani przez chwilę nie ukrywała subtelnej wzgardy związanej z grupą kobiet, które realizowały się tylko jako matki. Ja miałam w jej oczach fory. Pracowałam oprócz tego.
No, ale taka właśnie była, można było przyjąć ją w całości albo w całości odrzucić.
Wiedziała także, co ja o tym sądzę. Uzupełniała mnie. Była taką kobietą, która mówiła i robiła to, na co ja nie znajdowałam w sobie odwagi.
- Co jest? – zadała kontrolne pytanie. – Wyglądasz dziwnie.
- Co chciał omówić Mikołaj? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
CZYTASZ
Niepewność (+18). #3 Magda & Maks
RomanceMaks nie jest grzecznym chłopcem, chociaż wydaje się być miłym facetem. Magda nie cierpi mężczyzn takich, jak on. Ona jest sztywną prawniczką i traktuje wszystkie sprawy serio, jego życie rozpieszczało od samego początku. Ponieważ przeciwieństwa si...