Rozdział XV

20 4 3
                                    

Stałam w pokoju w kompletnym szoku. Po rozmowie z Tomem źle się czułam. Nie mogłam się za bardzo ruszyć z miejsca, nie potrafiłam. Po chwili do pokoju wszedł Mattheo. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Nie chciałam by widział po mnie zdenerwowanie.

- Wszystko w porządku Księżniczko? – spytał podchodząc do mnie.

- Tak. – kiwnęłam lekko głową.

- O czym rozmawialiście?

- Podziękował mi za pomoc. Tylko tyle.

- Dziwnie słyszeć, że mój brat za coś dziękuje. – powiedział i uśmiechnął się lekko. Objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie.

- Cóż .. każdy kiedyś za coś w końcu podziękuje. – odparłam obejmując go za szyje.

- Może i tak. – uśmiechnął się i pocałował mnie czule. Oddałam pocałunek i po chwili się odsunęłam od niego.

- To był wyczerpujący dzień Matty .. chciałabym odpocząć.

- Jasne. Ja też musze wypocząć. Jutro jest mecz quidditcha. – westchnął cicho.

- Z kim gracie?

- Z Gryffindorem. – mruknął.

- Wygracie. – uśmiechnęłam się do niego – Więc lepiej byś tej nocy poszedł do swojego pokoju spać.

- Co? Chyba oszalałaś. – oburzył się.

- Musisz wypocząć i się wyspać, a ja cię w nocy tylko bym rozpraszała. – powiedziałam uśmiechając się lekko.

- No weź.. Okrutna jesteś. – zrobił smutną minkę.

- To tylko jedna noc. Po za tym jeszcze nie raz będziemy ze sobą spać skarbie.

- Niech ci będzie. Ale tylko ten jeden raz. – powiedział poważnie.

Kiwnęłam lekko głową uśmiechając się lekko. Po chwili pocałowałam go czule, Mattheo po chwili pogłębił pocałunek obejmując mnie ciasno w pasie. Wiedziałam czego chce. Też tego chciałam, ale musiałam to przerwać. Chciałam by tą swoją „frustracje" wykorzystał na boisku. Przerwałam pocałunek i odsunęłam się całkowicie od niego.

- Wybacz Matty .. nie mam ochoty. – powiedziałam z niewinnym uśmieszkiem na twarzy.

- Ty? Ty nie masz ochoty? – uniósł lekko brwi w zdziwieniu – Od kiedy?

- Dziś wyjątkowo nie mam. Więc .. – westchnęłam cicho – Więc teraz idź do swojego pokoju i idź spać.

- No weź Księżniczko nie rób mi tego. – powiedział patrząc na mnie oczami szczeniaczka.

- Tak mnie nie przekonasz. Uszanuj proszę moją decyzję.

Mattheo patrzył na mnie lekko zmrużonymi oczami. Po chwili westchnął cicho i kiwnął głową. Pocałował mnie w czoło, porozmawiał ze mną jeszcze chwilę potem wyszedł z mojego pokoju. Nie powiem trochę szkoda mi się go zrobiło. Z resztą chciałam by tu został, ale serio wolałam by się wyspał na ten mecz. Sama poszłam do łazienki i zaczęłam się szykować do snu. W mojej głowie wciąż miałam rozmowę z Tomem. Nie mogłam zapomnieć jego słów. Naprawdę miałam nadzieję, że przez tą rozmowę nie stracę go jako przyjaciela. Miałam też nadzieję, że to faktycznie niczego nie popsuje. Ani między mną i Mattheo ani między Tomem i Cassie. Teraz zostało mi tylko poczekać na rozwój wydarzeń.

W dniu meczu wszyscy byli poddenerwowani. Siedząc w Wielkiej Sali każdy próbował uspokoić nerwy. Mattheo, Theo, Enzo i Blaise rozmawiali o strategii gry. Ja rozmawiałam z Pansy, Cassie, Astorią i Daphne o innych rzeczach. Kątem oka widziałam golden trio siedzących przy stole i rozmawiających ze sobą. Wciąż nie wierzyłam w to, że rudzielec Weasley dostał się do drużyny. Był obrońcą. Więc liczyłam na to, że ten mecz pójdzie gładko dla Slytherinu. Na pewno wygramy. Musieliśmy wygrać. Bo jeśli się to nie uda to ja już wiem jak Mattheo i reszta będą reagować.

The Slytherin Princess IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz