Rozdział XXVII

30 5 0
                                    

Cholerny czas nigdy mi nie sprzyjał. Zawsze grał na moją niekorzyść. Od ostatnich wydarzeń minęły dwa tygodnie. W tym czasie Tom musiał wypełnić swoje przyrzeczenie i wybrał się do dworu Malfoy'ów dzień po naszej rozmowie. Nie pasowało mi to wszystko, ale nie mogłam nic zrobić. Za to zaczęłam opracowywać plan. Tylko swój plan. Nikomu nic nie powiedziałam co planuje bo wiedziałam doskonale, że będą chcieli mnie od tego odwieźć. A nie mogłam odpuścić. Chciałam chronić swoją nienarodzoną córkę i moją rodzinę, ale nie mogłam siedzieć z założonymi rękami i po prostu przyglądać się wszystkiemu z boku.

Siedząc w bibliotece i przeglądając księgę, którą ostatnio znalazłam w domu moich rodziców w Willow Creek, zastanawiałam się jak nawiązać kontakt z Feniksem. On mógł odpowiedzieć na parę moich pytań, ale nie wiedziałam jak miałam się z nim skontaktować. Nigdy też na siłę nie próbowałam go przywołać. Teraz wydaje mi się, że mogę nie mieć wyjścia i będę musiała zaryzykować.

- Siedzisz już tu dobre parę godzin. Nie jesteś głodna? – spytał Jerome wchodząc do biblioteki.

- Trochę jestem. Ale muszę to dokończyć. – odparłam i spojrzałam na wujka – Wiesz, że minęło już za dużo czasu.

- Wiem. – westchnął i usiadł naprzeciwko mnie – Ale chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że ty nie będziesz mogła zrobić nic prawda?

- Niby dlaczego? Bo jestem w ciąży? – prychnęłam pod nosem – Nic mi nie będzie wujku.

- Zawsze tak mówisz, a potem sprawy przybierają prawie tragiczny obrót. – mruknął przyglądając mi się – Znalazłaś coś w tej księdze?

- Parę zaklęć, tłumaczenie tego języka oraz krótką historię, którą mieli Cornelius i Lorraine. Byli sprzymierzeńcami. W pewien sposób się dogadywali ze sobą do czasu. Potem się poróżnili. Więc tak naprawdę mam nie wiele. – westchnęłam cicho i zamknęłam księgę.

- Rozumiem, że nie powiesz mi czego dokładnie szukasz co?

- Odpowiedzi. Szukam czegoś co by pomogło nam wygrać kolejną bitwę. Przecież wiesz, że musimy przemówić Cameronowi do głowy.

- Wiem to i dlatego zaprosiłem na dzisiaj jego ojca i brata do nas. Czas najwyższy powiedzieć im co się tak naprawdę dzieje.

- Chyba oszalałeś! Jak im powiemy to wtedy Cameron zwęszy wszystko i dopiero będziemy mieć problem. – powiedziałam ostro patrząc na niego – Nie możemy się wychylać z tym dopóki nie będziemy wiedzieć jak można go podejść.

- Damy sobie rade. Carlos jest mądry i nie da po sobie poznać nic. – odparł spokojnie nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Ale z Sebastianem będzie inaczej i ty to wiesz. On jest porywczy i nie będzie potrafił się zachować przy bracie.

- Wiem to dlatego jak tylko im powiemy prawdę wtedy Sebastian tu zostanie dopóki czegoś nie wymyślimy.

- Nie ma takiej opcji. – pokręciłam przecząco głową – On i Mattheo się pozabijają. Nie chce tu awantur.

- To wolisz by Sebastian się wygadał albo samodzielnie poszedł się zmierzyć ze swoim bratem? – spytał patrząc na mnie poważnie – Małe kłótnie są niczym w porównaniu do tego co może się stać jeśli Cameron się o wszystkim dowie. Dobrze wiesz, że taka magia w ciele nastolatka jest niestabilna i to bardzo.

Westchnęłam cicho i zamilkłam. Zgadza się. Wiedziałam doskonale jak bardzo taka magia w dużych ilościach może być niestabilna. Odwróciłam wzrok od wuja, wstałam od stołu i wzięłam księgę i moje notatki.

- Gdzie idziesz? – zmarszczył lekko brwi patrząc na mnie.

- Pomyśleć. – zerknęłam na niego – Spokojnie wujku nie zamierzam zrobić czegoś głupiego.

The Slytherin Princess IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz