Rozdział XLVIII

12 2 2
                                    

Nie wiem co mnie podkusiło by iść z Ronem. Widocznie musiałam upaść na głowę by zgodzić się pomóc mu znaleźć Potter'a i Granger. Gdy się aportowaliśmy wylądowaliśmy w jakimś ciemnym i zimnym lesie. Wszędzie było jeszcze trochę śniegu.

- Gdzie my jesteśmy? – spytałam rozglądając się dookoła.

- Nie wiem. – odparł Ron.

- Mieliśmy znaleźć Potter'a i Granger, a jak na razie jesteśmy na środku jakiegoś pieprzonego lasu. W którą stronę powinniśmy iść?

Ron rozglądał się i chyba nie wiedział dokładnie gdzie powinniśmy się teraz udać. Wyjął wygaszacz i otworzył go, ale nic się z niego nie wydostało. W pewnym momencie dostrzegliśmy patronusa w formie łani. Ron od razu za nią poszedł. Nie do końca podobał mi się pomysł łażenia po tym ciemnym lesie, zwłaszcza gdy nie wiedziałam dokładnie gdzie jesteśmy. Objęłam się ramionami i poszłam za Ronem.

W pewnym momencie łania zniknęła nam z pola widzenia. Zmarszczyłam lekko brwi i rozglądałam się dookoła w poszukiwaniu jakiejś wskazówki. Poszłam prosto przed siebie, a Ron poszedł za mną.

Zatrzymaliśmy się przy jednym z drzew. Zobaczyłam zamarznięte na kość jeziorko. Na nim zobaczyłam nie kogo innego jak Potter'a, który zaczął się rozbierać. Po chwili Potter wszedł na lód i podszedł do wyrąbanej dziury w lodzie.

- Co on robi? – spytał Ron stając obok mnie.

- Mnie nie pytaj to twój kumpel. – mruknęłam nie odrywając wzroku od Potter'a.

Przez chwilę przypatrywaliśmy się jak Potter wchodzi do lodowatej wody, gdy się całkiem zanurzył od razu podeszłam nie co bliżej zamarzniętego jeziorka. Zatrzymałam się przy brzegu i uklęknęłam. Starłam śnieg z lodu i starałam się dojrzeć dlaczego Potter zdecydował się tu zanurkować. Wtedy dostrzegłam jakiś srebrny przedmiot. A dokładniej miecz. Już wiedziałam dokładnie dlaczego Harry zszedł pod wodę, ale było to niebezpieczne. Ron uklęknął przy mnie.

- Czy to.. Czy to jest miecz?

- Na to wygląda. – odparłam cicho.

Przyglądaliśmy się jak Harry płynie coraz to niżej by sięgnąć miecza. Nagle z niewiadomych przyczyn coś zaczęło go ciągnąć siłą w górę i nie pozwalało mu wypłynąć na powierzchnie. Harry walił rękami i nogami w lód. Zaczynał się topić.

- Dobra dosyć tego. Trzeba mu pomóc. – powiedziałam wstając. Weszłam ostrożnie na lód i podeszłam do przerębli – Ty to zrobisz czy ja?

- Wydobądź miecz, a ja Harry'ego. – powiedział podchodząc szybko do przerębli.

- Nurkując możesz wydobyć jego i miecz za jednym zamachem. – powiedziałam patrząc na niego.

- Pomocna jak zawsze. – burknął pod nosem i wskoczył do przerębli.

Westchnęłam cicho i przetarłam twarz dłońmi. Czekałam cierpliwie jak Ron wyciągnie z wody Harry'ego. Rozglądałam się dookoła upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu. Żałowałam teraz, że nie mogłam użyć swojej magii by się upewnić co do tego czy na pewno nikogo tutaj nie ma.

Nagle z wody wyłonił się Ron trzymając Harry'ego. Pomogłam im wyjść z wody i przeciągnęłam Potter'a na brzeg. Ron w tym czasie zanurkował jeszcze po miecz. Gdy wrócił wyszedł na brzeg i podszedł do nas.

- Hermiona? – spytał Harry zakładając na nos swoje okulary.

- Zgłupiałeś? – powiedział Ron.

- To ty?! – powiedział zaskoczony Harry wstając z ziemi.

- No ja. A niby kto. – odparł nie spuszczając wzroku z przyjaciela.

The Slytherin Princess IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz