Rozdział IV - 18+

46 3 4
                                    

Mattheo był nie ustępliwy. Codziennie rano przez następne dwa tygodnie zostawiał mi w pokoju czerwone roże. Z resztą nie tylko rano. Znajdowałam je nawet wieczorem gdy wracałam do pokoju. Razem z różami były różne liściki o różnej treści. Ale w większości z nich była o treści „Przepraszam za to co zrobiłem. Jestem totalnym idiotą. Wybacz mi Księżniczko". To było słodkie. Widziałam jak się starał. Do bójek nie dochodziło, przynajmniej nie w mojej obecności. Zaczął normalnie ze wszystkimi rozmawiać i przy każdej okazji jak mnie widział to mnie przepraszał. Widziałam po nim, że jest mu cholernie głupio i powiem szczerze, że ja mu już wybaczyłam, ale chciałam by jeszcze trochę pocierpiał. Może to go nauczy nie robić więcej takich głupot. W końcu przerwę to on może sobie zrobić na papierosa, a nie od związku.

Siedziałam w bibliotece razem z Cassie i Pansy i się uczyłyśmy do nadchodzącego testu z zaklęć. Wiedziałam, że sobie poradzę, ale dla pewności chciałam jeszcze powtórzyć sobie cały materiał.

- I po co ja mam się tego uczyć? – zaczęła narzekać Cassie – Przecież znam te wszystkie zaklęcia na pamięć...

- Nie zaszkodzi sobie ich powtórzyć – odparłam nie podnosząc swojego wzroku z nad książki.

- Po za tym chyba nie chcesz by Tom się na ciebie wściekał za to, że nie zdasz tego testu na sto procent co? – zakpiła Pansy.

- Ha ha. Bardzo śmieszne Parkinson – mruknęła spoglądając na nią – Dostane jak zwykle sto procent więc nie muszę się uczyć – wzruszyła ramionami odkładając zamkniętą książkę na stolik.

- To już twoja decyzja. Po za tym zgodziłaś się na wspólną naukę – spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem.

- Zgodziłam się by trochę odetchnąć. Ale nie myślałam, że będziemy tu siedzieć tyle czasu z nosem w książkach – burknęła niezadowolona.

- A co niby chciałabyś porobić co? – spytała ją Pansy.

- Gryfoni organizują imprezę. Może się na nią wybierzemy?

- Do gryfonów? Ani mi się śni. Już wolę imprezy, które organizujemy my albo krukoni – westchnęła Pansy.

- Byłaś w ogóle kiedyś na ich imprezie? – spytała ja Cassie.

- Byłam raz i żałuje do tej pory, że w ogóle tam poszłam – spojrzała na nią – I w tym roku nie zamierzam iść na ich durną imprezę.

- Nie chcesz to nie idź. Ja się wybieram, a ty Faye? – spojrzała na mnie wyczekująco.

- Co ja? – spojrzałam na nią.

- Chodź ze mną na imprezę do gryfonów. Fajnie będzie się z nich ponabijać – uśmiechnęła się.

- No nie wiem Cassie – westchnęłam cicho – Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Zresztą nie chce sobie robić kłopotów ..

- Jakich kłopotów? Z Mattheo? – prychnęła – Daj spokój kochana. I tak już długo go przetrzymujesz. Jedna impreza niczego nie zmieni.

- Zmieni jeśli pójdzie bez niego – wtrąciła Pansy.

- No to niech go zabierze ze sobą. Co za problem? – przewróciła oczami.

- Tom cię przechrzci jeśli tam pójdziesz – powiedziała Pansy patrząc na nią z rozbawieniem.

- On mną nie rządzi. Nie jestem na każde jego skinienie. Po za tym nawet nie jesteśmy razem – wzruszyła lekko ramionami – Więc raczej go nie obejdzie to na jaką imprezę pójdę.

- Nie byłabym tego taka pewna. Wiesz jaki on jest. Prędzej cię przykuje do łóżka niż pozwoli tam iść – zakpiła Pansy.

- Niech tylko spróbuje – zaśmiała się cicho.

The Slytherin Princess IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz