Rozdział XXIV

19 2 2
                                    

Rozdział XXIV

Szok. Ból. Niedowierzanie. Strach.

Właśnie te rzeczy czułam patrząc na sztylet wbity głęboko w moje ciało. Wpatrywałam się tępo w wbite we mnie ostrze z przerażeniem próbując normalnie oddychać, ale nie potrafiłam. Czułam się tak jakbym zaczęła się dusić. Brakowało mi tchu. Mój oddech był płytki, nierówny. Nie potrafiłam zarejestrować tego, co się działo wokół mnie. Moje myśli cały czas krążyły koło wbitego we mnie sztyletu oraz ciągle myślałam o moim dziecku. Nie chciałam stracić mojego dziecka.

Gdy tylko został we mnie wbity sztylet od razu usłyszałam przerażony krzyk Mattheo. W sekundę znalazł się przy mnie i próbował moją uwagę zwrócić na niego. Złapał mnie delikatnie w pasie i ostrożnie zdjął mnie z Camerona i ze stołu. Gdy moje stopy dotknęły ziemi momentalnie osunęłam się na ziemie w ramionach Mattheo, ze wzrokiem wciąż wbitym w tkwiącym we mnie sztylecie.

- FAYE SPÓJRZ NA MNIE! - krzyczał Mattheo próbując zwrócić moją uwagę na niego - JEROME! TOM! ZRÓBCIE COŚ DO CHOLERY!!

Jerome uklęknął przy nas i z przerażeniem spojrzał na sztylet. Przełknął cicho ślinę i złapał za rękojeść. Spojrzałam w oczy wujka z przerażeniem. Widziałam jak się bał.

- To może zaboleć .. - powiedział cicho patrząc mi w oczy.

Kiwnęłam lekko głową i chwyciłam się mocno Mattheo. Jerome zaczął powoli wyciągać ze mnie ostrze. Jęczałam głośno z bólu zaciskając jednocześnie oczy.

- JEROME NIE! - krzyknął Tom i w przeciągu kilku sekund zjawił się przy nas. Chciał powstrzymać mojego wujka przed wyjęciem sztyletu, ale nie zdążył. Gdy tylko ostrze zostało ze mnie usunięte, wtedy Tom momentalnie przyłożył szybko dłonie do mojej otwartej, krwawiącej rany. Próbował zatamować krwawienie. Od razu zrobiło mi się słabo. Adrenalina ze mnie już schodziła - JAK NIE MASZ PRZYGOTOWANEJ RÓŻDŻKI TO NIE WYJMUJ CHOLERNEGO OSTRZA! - krzyknął na niego.

- Faye.. hej Księżniczko spójrz na mnie - szlochał Mattheo. Uniosłam na niego swój wzrok.

- Prze...prze.. przepraszam. Przepraszam... Przepraszam .. - mówiłam powtarzając to słowo jak mantrę. Po chwili zakaszlałam krwią.

- Spokojnie ni.. Nic nie mów. Tylko nie zasypiaj. - błagał gładząc mój policzek. Skinęłam lekko zauważalnie głową patrząc mu w oczy ze łzami. Starałam się nie odpłynąć. Nie zasnąć - Tom do kurwy nędzy zrób coś!! - warknął na niego.

Tom uciskał moją cały czas krwawiącą ranę. Rozkazał Jerome'owi wyjąć swoją różdżkę i użyć na mnie zaklęć leczących. Jerome drżącą dłonią wyjął swoją różdżkę.

- Mattheo, który to tydzień? - spytał go poważnie Tom.

- C..cc.. Co? - spojrzał na brata ze łzami nie rozumiejąc co się do niego mówi.

- Który to tydzień?! To ważne! - warknął.

- Emm.. 9 tydzień. - powiedział po chwili i wrócił wzrokiem do mnie.

- Jerome powtarzaj za mną zaklęcia. - powiedział Tom spoglądają na przerażonego Jerome'a.

Wujek usłuchał. Przyłożył różdżkę do mojej rany i powtarzał zaklęcia wypowiedziane najpierw przez Toma. Cały czas patrzyłam ze łzami na Mattheo. Z moich ust leciała już krew. Czułam, że się duszę. Lecz po chwili poczułam coś dziwnego. Tak jakby coś we mnie zaczęło walczyć z tą raną.

- To nie działa! - krzyknął przerażony Jerome.

- Może źle wypowiadasz zaklęcia!! - krzyknął Mattheo.

The Slytherin Princess IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz