Rozdział XVII

23 4 0
                                    

POV Faye

Biblioteka. Tutaj rozegrało się wiele rozmów i kłótni. Tutaj wymyśliłam większość swoich planów. Teraz stojąc tutaj zastanawiałam się jak poprowadzić rozmowę z Mattheo na temat tożsamości czarnoksiężnika. Powinno być to proste zadanie. Po prostu wypowiedzieć to nazwisko i tyle. Ale nie potrafiłam tego zrobić. Nie przychodziło mi to łatwo. Mimo, że nie ufałam Malachai'owi to jednak przez chwilę myślałam, że mogłabym w nim mieć jakiegoś sojusznika. A teraz wiem, że byłam głupia wierząc w to.

- Księżniczko co się dzieje? - spytał podchodząc do mnie bliżej - Czemu chcesz pogadać o tym czarnoksiężniku? Dowiedziałaś się czegoś?

Patrzyłam na niego i przełknęłam cicho ślinę. Nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Spojrzałam na księgę, którą trzymałam w trzęsących się jeszcze trochę dłoniach i podeszłam z nią do stołu. Położyłam ją na stole i zaczęłam przeglądać.

- Faye ..

- Chyba wiem kim on jest. - powiedziałam w końcu przeglądając księgę.

- Co? Ale jak? - spytał podchodząc do mnie - Skąd masz pewność, że wiesz kim on jest?

Westchnęłam cicho i podałam mu list od Dumbledore'a. Mattheo zmarszczył lekko brwi i wziął ode mnie list, otworzył go i zaczął czytać. Odwróciłam wzrok od księgi i spojrzałam na niego. Widziałam jak wyraz jego twarzy powoli się zmieniał.

- Darkmoore? - spojrzał na mnie pytająco - Czemu kojarzy mi się to nazwisko?

- Bo to nazwisko Malachai'a. - odparłam.

- Skąd masz pewność, że Dumbledore mówi prawdę?

- Nie mam. Ale w tej księdze rzeczywiście jest jego nazwisko. - podsunęłam mu księgę - Dwadzieścia lat temu zmarł Reese Darkmoore. Miał być ostatni z tego rodu, dlatego jego rodzina trafiła do tej księgi.

- No dobrze, ale jak chcesz potwierdzić prawdomówność Dumbledore'a? - spytał spoglądając na zapiski.

- Będziemy musieli się przekonać na własne oczy. Musimy odszukać Malachai'a.

- Chyba sobie teraz żartujesz. - spojrzał na mnie zaskoczony - Nie ma mowy. Faye jeśli Malachai jest tym czarnoksiężnikiem to nie wolno ci ryzykować. Dobrze wiesz, że bez starożytnej magii możesz sobie nie poradzić.

- A masz inny pomysł? Jeśli tak to słucham.

Chłopak westchnął cicho i przetarł twarz dłońmi. Dobrze wiedziałam, że nie ma innego pomysłu na to by się przekonać czy to co napisał mi Dumbledore w liście jest prawdą. Ja chciałam się upewnić. Chciałam wiedzieć. Ale im bardziej o tym myślałam to tym bardziej dochodziłam do wniosku, że to może być prawda.

- Wiem, że się o mnie martwisz Matty. - przybliżyłam się do niego i objęłam go za szyje - Ja też martwię się o ciebie. Ale dobrze wiesz, że innego wyjścia nie ma. Trzeba odszukać tego czarnoksiężnika i się przekonać na własne oczy czy to na pewno jest Malachai.

- Często nie podobają mi się twoje pomysły. - mruknął obejmując mnie w pasie - Czasem mam wrażenie, że ryzykujesz tylko po to by jednak to wszystko .. skończyć.

- Naprawdę tak o mnie myślisz? - spytałam zaskoczona jego słowami - Nie ryzykuje swoim życiem dla tego. Ryzykuje dla was. Dla siebie. Byśmy mogli w końcu żyć spokojnie.

- Nie chciałem by tak to zabrzmiało .. przepraszam.

- Nie szkodzi. Ale nie mów tak więcej. - powiedziałam cicho i pocałowałam go czule - Dodatkowo nie wiem czy się wczytałeś w treść listu, ale Dumbledore'owi udało się odzyskać moją przepowiednie.

The Slytherin Princess IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz