Był wieczór. Po całym dniu w nowym klasztorze, Via chciała spędzić ten czas w swoim przydomowym ogródku. Zostawiła telefon w domu, zabrała kilka ksiąg, które pożyczyła od Wu i siedząc pod płaczącą wierzbą zagłębiła się w lekturę. Na gałęziach wierzby razem z Nyą zawiesiły kilka dni temu lampiony. Od tego czasu ten fragment ogródka był jej ulubionym.
Od pokonania Morro minęło kilka miesięcy. Były one dosyć monotonne. Dnie spędzała w klasztorze na treningu, pomagali przy błahych sprawach w Ninjago i skupiała się na treningach medytacyjnych z Lloydem. Na noce wracała do swojego domu. Miała własny pokój w klasztorze, ale nie mogła pozwolić, aby inwestycja ojca pomyszła na marne.
Poczuła jak na nadgarstu wibruje jej mały kamyczek. Nya pomogła założyć alarm przydomowy. Jak tylko ktoś przekroczył furtkę, bransoletka się uaktywniała.
Wstała z trawy, dłoń trzymała przy biodrze, ponieważ tam ukryła jeden ze swoich sztyletów. Wzrok skierowała na ścieżkę. W tych ciemnościach ledwo co widziała, na szczęście włamywacz miał na sobie czerwoną bluzę z kapturem. Via wycelowała i rzuciła sztyletem prosto pod nogi przybysza.
- Pudło- oznajmił Kai odwracając się w jej stronę z łobuzerskim uśmiechem. Schylił się po broń i zmienił kierunek swojego spaceru. Zamiast do drzwi domu, skierował się pod drzewo.
- Rzut był celny- odparła Via przymując od chłopaka swój sztylet. Schowała go za pasek krótkich, czarnych spodenek- Coś się dzieje?
Kai usiadł na wcześniejszym miejscu Randivii. Chwycił książkę, którą czytała i spojrzał na tytuł.
- Przed naszą erą? Nudzi ci się?- zapytał rozbawiony. Via usiadła obok niego i wyrwała mu książkę z rąk.
- Jeżeli chcesz wyśmiewać mój gust czytelniczy, to możesz już sobie iść- burknęła otwierając lekturę na stronie przy której się zatrzymała. Kai jednak szybko zatrzasnął książkę, czym naraził się na gniewny wzrok dziewczyny- Czego chcesz Smith? Już wystarczająco długo dzisiaj patrzałam na twoją twarz, chcę odpocząć.
- Przyszedłem cię obronić. Gdyby ktoś się tutaj włamał potrzebujesz ochroniarza- oznajmił dumnie wypinając pierś. Via zaśmiała się sarkastycznie.
- Jedyną osobą, która się tutaj włamała jesteś ty.
- I nie potrafiłaś się obronić- wytknął jej- Spudłowałaś.
- Ja nie pudłuję- warknęła Via. Irytacja powoli brała nad nią kontrolę- Osłabiasz mnie- jęknęła, gdy zrobiła się blada. Krew szumiała jej w uszach. Ręce powoli zaczynały jej drętwieć. Czuła się słabo.
- To był test. Nie zdałaś- mruknął Kai- Już nie raz ci powtarzałem, abyś wykorzystywała swoją moc na mnie, gdy robisz się słaba. Nie czekaj na zaproszenie. Nie zawsze to zauważę, ale zawsze masz moje pozwolenie.
Via upuściła mu trochę krwi.
- Denerwujesz mnie już Smith. Serio chciałabym odpocząć. Jeżeli nie przyszedłeś po nic konkretnego, to po prostu daj mj spokój- poprosiła zmęczona. Otowrzyła książkę i chciała wrócić do czytania.
- Przyniosę nam jakiś koc. Chłodno jest, a ty masz krótkie spodenki- zaproponował wstając z ziemi- Gdzie masz koce?
- Nie mam. Nie miałam czasu kupić- odparła. Kai warknął pod nosem. Ściągnął swoją bluzę i położył ją na nogach nastolatki.
- Jutro z rana jedziemy do miasta kupić koce.
- Przyjechałeś motorem, prawda?- zapytała unosząc jedną brew. Jego uśmiech mówił sam za siebie- Nigdzie z tobą nie jadę. Czy już mogę wrócić do czytania?- zapytała. Kai skinął głową.
CZYTASZ
Szkarłatna Ninja
फैनफिक्शनPo utracie Zane'a drużyna się rozpadła. Lloyd robił wszystko co w jego mocy, aby przywrócić prawidłowy stan rzeczy. Niestety jego starania na nic się zdały. Z pomocą przyszło mu zaproszenie na tajemniczą wyspę. Mogli odzyskać Zane'a... i zyskać coś...