- Witam w mojej skromnej samotni- Jay zaprosił przyjaciół do swojego ogromnego domu, który otrzymał w spadku po ojcu.
Via nie wiedziała co się dzieje, ale poczuła, że serce przyjaciela na sekundę przyspieszyło. Zignorowała jednak to wrażenie, myśląc, że po prostu się pomyliła.
Jay oprowadził wszystkich po wnętrzu. Rozglądali się na wszystkie strony, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
- Hej, skąd wytrzasnąłeś taki wielki dom?- Lloyd zadał pytanie, które wszystkim cisnęło się na język.
Tym razem Via była pewna, że serce Walkera przyspieszyło. Zestresował się, a co gorsze... Skłamał.
- Oszczędzałem... Tak, właśnie. Latami oszczędzałem i proszę bardzo- wskazał na ogromny salon.
- Co czujesz?- zapytał nagle Cole podchodząc do dziewczyny. Via sama się spięła na to pytanie. Wolała porozmawaić z Jay'em na osobności- Kłamie, prawda? On nie potrafi oszczędzać.
Via westchnęła głośno, ale przyznała mistrzowi ziemi rację. Jay kłamał.
Lloyd, Zane i Nya zajęli się lampionem, a Cole i Via podeszli do Jay'a, aby z nim porozmawiać.
- Mówisz, że oszczędziłeś?- zapytał Cole podchodząc do Jaya. Specjalnie ściszył głos, aby pozostali go nie słyszeli- Jak tylko miałeś trochę kasy, to wydawałeś na jedzenie i gry. Co jest grane? Nie kłam przyjacielu, wiesz, że za dobrze cię znam. W dodatku Via natychmiastowo wyczuła twoje kłamstwo- przypomniał mu.
- Serce ci przyspieszyło. Takie rzeczy nie umkną mojej uwadze- potwierdziła rudowłosa.
- Dobra- westchnął przyparty do muru- Poprosiłem Nadakhana.
- Widziałeś go!?- krzyknął szeptem Cole- I nic nie powiedziałeś?
- Kiedy?- zapytała Via.
- Pojawił się kiedy byłem sam. W trakcie przerwy obiadowej na komisariacie. Chciałem być bogaty, aby zaimponować Nyi. Zamiast tego dostałem list, że odziedziczyłem majątek po ojcu i wyszło, że jestem adoptowany, a mój prawdziwy ojciec to Clint Gordon- wyjawił.
- Kto?- Via i Cole zapytali w tym samym momencie.
- Facet który grał Fritz'a Donnegan'a.
- Jay, twoje podrywy idą w złą stronę- westchnęła Via.
- Mówi to osoba, która kręci z Kaiem. Kręcicie ze sobą od kilku miesięcy i dalej nie jesteście razem- wypomniał jej Jay.
- Nie kręcimy ze sobą- warknęła zirytowana- Za to ty robisz kompletne głupoty. Powinieneś dać Nyi czas. Niedawno została ninją, musi się pożądnie zaaklimatyzować i zrozumieć, że bycie ninją nie oznacza rezygnacji ze wszystkiego co było wcześniej.
- Jak w ogóle mogłeś dać się namówić na życzenie?- Cole się załamał.
Jay usiadł na kanapie, a przyjaciele stali nad nim niczym zawiedzenie rodzice.
- To przez ten nieszczęsny grobowiec. Wszyscy widzieliśmy przyszłość, pamiętacie? Mówiłem, że chyba stracę oko- oznajmił.
Via tego nie pamiętała. Przypomniała sobie za to coś innego... Swoją przyszłość. Na samą myśl spięła wszystkie mięśnie. Jej odbicie w grobowcu przedstawiało ją, ale jakby nie miała w sobie nawet okruszka dobroci. Jakby wyrzekła się wszystkiego co dobre.
- Widziałem Nyę... Przy mnie. Byliśmy razem- wyjawił- Wygląda na to, że kiedyś będziemy razem. Mimo, że wyraźnie dała mi znać, że nic z tego nie będzie. No i co? Nadakhan mnie znalazł, nie mogłem się oprzeć... Kogo ja oszukuję? Nigdy na mnie nie spojrzy. Zmarnowałem dwa życzenia. Ledwo udało mi się wywinąć od trzeciego- zaczął się załamywać.
CZYTASZ
Szkarłatna Ninja
FanfictionPo utracie Zane'a drużyna się rozpadła. Lloyd robił wszystko co w jego mocy, aby przywrócić prawidłowy stan rzeczy. Niestety jego starania na nic się zdały. Z pomocą przyszło mu zaproszenie na tajemniczą wyspę. Mogli odzyskać Zane'a... i zyskać coś...