- Co za nuda! Awansowaliśmy na woźnych!- krzyknął zirytowany Jay.
Sprzątanie muzeum nie było zbyt przyjemnym zadaniem. Musieli jednak to zrobić, ponieważ to oni sami nabałaganili. Zresztą ninja zawsze sprzątali po większych i mniejszych bitwach. A ostatnia bitwa była warta świeczki. To właśnie dzięki niej Cole znowu był śmiertelny i miał swoje ciało.
- Akurat do ciebie pasuje ten tytuł- zaśmiała się Via. Jay zgromił ją spojrzeniem, oczywiście dziewczyna w ogóle się tym nie przejęła. Wzruszyła ramionami i wróciła do pracy.
- Nie przesadzajcie. Narozrabialiśmy, to teraz musimy posprzątać. Zapomnieliście już? Gdyby nie tamta wielka bitwa wtedy, w święto Umarłych, teraz w ogóle nie byłoby tej rozmowy- przypomniał im Lloyd.
- Właśnie! A czyja to wina... Cole?- mistrz piorunów spojrzał wymownie na przyjaciela.
- O nie!- zirytował się Brookstone- Ile razy mam przepraszać za to, że przypadkiem uwolniłem złe moce, które atakują ninjago- wywrócił oczami.
- A do ilu umiesz liczyć?- parsknął Jay- A to ci dopiero! Ktoś tu chyba zapomniał jak działają rączki- zaśmiał się, gdy Cole przypadkowo upuścił taczkę z obrazami.
Via uniosła brew. Skupiła się na swojej mocy, a po chwili to Jay wypuścił ogromną skrzynię ze zbitymi porcelanowymi wazami.
- Nie śmiej się Jay, bo też będziesz zapominał jak działają rączki- parsknęła Via. Walker cały czas naśmiewał się z Cole'a, więc Via wpływała na jego krew w taki sposób, aby poczuł to, co czuje mistrz ziemi.
Całą trójką wyszli z jednego pomieszczenia, aby przejść do sali głównej, gdzie była cała reszta.
Wszyscy pracowali w pocie czoła, ponieważ każdy chciał wyjść tak szybko, jak to możliwe.
- Upiorna robota- warknęła Nya odkładając ciężką skrzynię w kąt- Chętnie bym się cofnęła w czasie i powiedziała Sandersowi, że nie damy rady pomóc- jęknęła.
- Nya, mieliśmy już nieprzyjemność cofnąć się w czasie. Skutki mogą być straszne. Nie próbowałabym w ten sposób wymigiwać się od pracy- upomniał ją Zane.
Via zachichotała pod nosem widząc minę przyjaciółki.
- Wiesz, że nie wszystko trzeba brać dosłownie?- burknęła i odwróciła się do niego plecami.
Via rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu Kaia. Stał pod jakąś ścianą na której wisiał ogromny obraz. Podeszła do niego z delikatnym uśmiechem.
- Powiedz mi... Czy ja śnię?- zapytał jak w transie.
- Dlaczego?- zainteresowała się rudowłosa. Spojrzała na obraz w który Kai tak się wpatrywał- Wyglądają jak... Wy- mruknęła Randivia z delikatnym uśmiechem- To wasi rodzice. Jesteś bardzo podobny do ojca.
Kai dalej wpatrywał się w obraz jak zaczarowany. Nie mógł oderwać od niego wzroku, więc to Via zerknęła na datę pod obrazem.
- Piętnaście lat temu. Miałeś wtedy sześć lat- mruknęła.
- Nya trzy... Chwilę po tym zniknęli. Tak niewiele o nich wiem- mruknął.
- Wiesz to co najważniejsze- przypomniała mu Via. Położyła dłoń na jego ramieniu, aby dodać mu otuchy- Odziedziczyliście po nich moce. Ty ogień po ojcu, Nya wodę po matce. Wiesz, że byli mistrzami żywiołów...
- I zostawili nam niewielką kuźnię- dodał patrząc na budynek w tle zdjęcia- Nigdy ci jej nie pokazałem- dodał po chwili.
- Hej! Patrzcie co mam!- krzyknął nagle Cole.
CZYTASZ
Szkarłatna Ninja
FanfictionPo utracie Zane'a drużyna się rozpadła. Lloyd robił wszystko co w jego mocy, aby przywrócić prawidłowy stan rzeczy. Niestety jego starania na nic się zdały. Z pomocą przyszło mu zaproszenie na tajemniczą wyspę. Mogli odzyskać Zane'a... i zyskać coś...