Znakomitość zaczęła wychodzić z portalu. Jej ohydne macki terroryzowały wioskę.
Nie udało im się.
Zane, Cole i Jay pojawili się przy Nyi, Vii i Kaiu. Wszyscy w szoku zapatrzyli się na scenę odgrywającą się tuż przed nimi.
- Trzeba przyznać, za ładna to ona nie jest- bruknął Cole.
- Ohyda, a taki był dobry lanchyk- mruknął Jay udając, że mu się jedzenie cofa do gardła.
- Po tym widoku, to ja na dietę fotsyntezową przejdę- mruknęła Via nawiązując do słów przyjaciela.
- Jeśli jej nie powstrzymamy, od razu możemy żegnać się z Ninjago!- panikowała Nya.
- A gdzie pozytywne myślenie?- zapytał Jay. Doskonale wiedział, że zazwyczaj Via pilnowała, aby nikt nie panikował i się nie załamywał. Wyjątkowo chciał ją wyprzedzić.
- Pozytywnie myślę o swojej śmierci- mruknęła Via i rzuciła dwoma sztyletami w Znakomitość. Tak jak się spodziewała... To nic nie dało.
Chłopaki i Nya zaczęli walczyć za pomocą swoich żywiołów. Randivia niestety nie miała tej możliwości. Jej żywioł był tutaj nieprzydatny, skoro Znakomitość nie miała krwi.
- Ravia! Pomóż ludziom dostać się na statek! Uciekaj!- rozkazał Kai.
- Nawet nie ma mowy! Nie zostawię was tutaj!- zaprzeczyła.
- Idź!- krzyknęła cała męska część drużyny.
Musiała się posłuchać. Żałowała, ale po prostu musiała to zrobić. Byłaby dla nich tylko dodatkowym zmartwieniem na tym polu bitwy. Pobiegła więc w stronę statku.
Wskoczyła na pokład akurat w momencie, gdy zaczął odpływać. Chwilę po niej wskoczyli pozostali ninja. Jedynie Ronan został w wiosce. A tuż obok niego pojawił się Morro.
- Załatwię go- warknął Kai, a w jego dłoniech pojawiły się ogniste kule. Morro oczywiście to zauważył i wiatrem odepchnął chłopaka na tyle mocno, że wylądował po drugiej stronie statku.
Morro szybko pokonał Ronana. Chciał przechwycić Miecz Świątyni, lecz niespodziewanie powrócił Lloyd. Chłopak był w stroju swojego ojca. W kilka chwil pokonał Morro i odwrócił się do statku.
- Ronan biegnij na statek i pilnuj ludzi- rozkazał- Chłopaki! Via! Rozwalamy pale! Jej Znakomitości przyda się mała kąpiel- oznajmił.
- Czemu my na to nie wpadliśmy?- jęknął Jay.
- Bo to on tu jest szefem- odpowiedział mu Cole.
Kai zerknął na Vię. Nie był pewien, czy powinna iść z nimi. Nie mógł się jednak w takiej chwili sprzeczać z Lloydem. Korzystając z airjitzu wrócili do wioski i zeszli pod pomost, który utrzymywał budynki nad wodą. Dotarli do centrum, gdzie Znakomitość spokojnie sobie siedziała i siała terror.
- To co? Wykąpiemy ośmiornicę?- zapytał Kai. Chłopaki naszykowali aeroostrza, a Via przygotowała jedne z większych i cięższych sztyletów, które miała ukryte w stroju na przedramionach. Wszyscy mocno się zamachnęli łamiąc pale. Po kilku razach, pomost zawalił się pod ciężarem potwora.
Niestety niewiele to dało. Duchy zbudowały jej zborję z drewnianych domów. Cała ta sytuacja była tak niemożliwie absurdlana, że ninja stali i nie mogli uwierzyć.
- A myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy- oznajmił Jay ledwo mogąc wypowiedzieć jakiekolwiek słowa.
Znakomitość wolnymi krokai ruszyła za statkiem, na którym byli cywile. Ruszyli po dachach, aby dogonić potwora.
CZYTASZ
Szkarłatna Ninja
FanficPo utracie Zane'a drużyna się rozpadła. Lloyd robił wszystko co w jego mocy, aby przywrócić prawidłowy stan rzeczy. Niestety jego starania na nic się zdały. Z pomocą przyszło mu zaproszenie na tajemniczą wyspę. Mogli odzyskać Zane'a... i zyskać coś...