Następnego dnia wybrali się na wycieczkę do świątyni Mistrza Yanga. Jechali autokarem ze Stixu, ponieważ Via opłaciła wszystkim podróż z biurem wycieczkowym.
- To mi przypomina, dlaczego nienawidzę komunikacji miejskiej- Jay zjechał w dół na siedzeniu.
W autokarze panował okropny hałas. Wszyscy się przekrzykiwali, rozmowy były głośne i często kończyły się wybuchami śmiechu. To dodatkowo denerwowało ninja, ponieważ musieli się skupić na ważnym zadaniu.
- Jak tam twój głos?- Kai spojrzał na Vię. Nie spali całą noc, wszyscy byli zmęczeni, ale nie zapowiadało się na to, aby w najbliższym czasie mogli sobie pozwolić na chociaż chwilę snu.
- Tak samo- wychrapiła.
- W takim razie dzisiaj też odpoczniemy sobie od twojego paplania- prasknął Cole. Via nie czekała ani sekundy, nachyliła się nad siedzeniem i uderzyła mistrza ziemi w głowę- Ej!
- Zasłużyłeś sobie- zaśmiał się Jay.
Autokar zatrzymał się przed starym, opuszczonym budynkiem. Właściwie klasztorem.
Przewodniczka wysiadła pierwsza. Grupa się zebrała i ruszyła za nią. Ninja szli na samym końcu. Historia świątyni ich nie obchodziła, interesowali się zawartością.
- Zapraszam do nawiedzonej świątyni mistrza Yanga. Jak się pewnie domyślacie mieszkał tu kiedyś sam sensei Yang- zaczęła przewodniczka.
Ludzie robili zdjęcia świątyni oraz pomnika Yanga.
- Człowiek naprawdę wielki, choć bardzo samotny. Twórca nieistniejącej już sztuki walki airjitzu. Niestety nie możemy obejrzeć wnętrza domu. Krążą bowiem plotki, że kogo zastanie w środku świt, zamieni się w ducha i to na zawsze!- zaśmiała się. Śmiech miała niezwykle irytujący, nieprzyjemny dla ucha.
- Nie lubię jej- mruknęła Via.
- Nic nie mów- Kai spojrzał na nią groźnie- Ale tak, mi też nie przypadła do gustu. Nawet twój zachrypnięty głos jest lepszy.
- Uwaga, jeśli dobrze się wsłuchamy... Może usłyszmy jęki ducha samego senseia poszukującego zaginionych uczniów- pani przewodnik próbowała wpleść w tę historię odrobinę dreszczyku.
- Liczę, że to nie plotka! Duch to nasza jedyna nadzieja!- krzyknął Zane, czym skupił na sobie uwagę wszystkich dookoła.
Via przeniosła swój wzrok na ninjadroida, po czym spojrzała pytająco na Jay'a.
- Bardzo państwa przepraszam, przyjaciel jest trochę przygłuchy- mruknął zażenowany Cole.
-Myślałem, że go naprawiłeś- warknął Kai do niebieskiego ninja.
- Daj spokój. Przynajmniej gada jak człowiek. Trochę w nim grzebałem, przesadziłem z głośnością- Walker zaśmiał się niezręcznie.
- Ale teraz mnie przynajmniej rozumiecie!- krzyknął Zane.
- Zane, umowa. Odzywasz się tylko wtedy, gdy masz coś ważnego do powiedzenia- rozkazał Cole.
- A co ty się tak rządzisz?- zapytał zaskoczony Kai. Cole był ostatnią osobą na jego liście, która by się zachowywała w taki sposób.
- Teraz jego kolej na dowodzenie- wychrapiła Via, czym naraziła się na wrogie spojrzenia chłopaków. Uniosła ręce do góry w geście poddania.
- Ty nie umiesz milczeć- parsknął Jay.
- Nie- parsknęła Via.
- Wam coś ostatnio marnie wychodziło i teraz moja kolej. Od razu mówię... Żadnego kombinowania. Wchodzimy do domu, uczymy się airjitzu od ducha Yanga i przed świtem się zmywamy- wyjaśnił cały plan.
CZYTASZ
Szkarłatna Ninja
FanficPo utracie Zane'a drużyna się rozpadła. Lloyd robił wszystko co w jego mocy, aby przywrócić prawidłowy stan rzeczy. Niestety jego starania na nic się zdały. Z pomocą przyszło mu zaproszenie na tajemniczą wyspę. Mogli odzyskać Zane'a... i zyskać coś...