Strata

154 17 34
                                    

Michał

Coraz bardziej zaczynam się martwić o Zuzę. Wczoraj mieliśmy się spotkać, ale ona się nie zjawiła Dzisiaj do pracy również nie przyszła. Zdecydowałem podjechać do niej do domu i zobaczyć czy coś się stało. Może zwyczajnie zachorowała?

Było już późno. Szedłem mrocznymi uliczkami, żeby jak najszybciej dostać się do jej domu. Do głowy wpadały mi różne myśli, ale starałem się je lekceważyć.

Byłem dobrej myśli.

Do moich uszu docierały dźwięki z ulicy. A ja byłem w chuj skupiony na drodze przed sobą. W pewnym momencie wyczułem, że jest tu ze mną ktoś jeszcze. Już chciałem się odwrócić, ale nie było mi to dane. Ktoś bardzo szybko przyłożył mi do twarzy szmatkę, która nie pachniała najlepiej. Przez kilka sekund się broniłem, ale bezskutecznie. Chwilę później już totalnie mnie odcięło.

~

Obudziłem się w zimnym pomieszczeniu. Nie pamiętałem co się stało i jak się tu znalazłem. Byłem przykłuty kajdankami do lodowatego grzejnika.

Na cholerę im grzejnik skoro nawet nie grzeje? Co za debile.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu, ale było ciemno, więc nie do końca wszystko widziałem. Po kilku minutach poważniej podszedłem do sprawy.
Ktoś mnie porwał i przetrzymuje w, prawdopodobnie, małej piwnicy. Zwracając uwagę na to, że jestem dość znany i mam sporo fanów. Mógłby to zrobić, któryś z nich. Nie wiem, nie widzę innych opcji.

Czas mijał bardzo wolno i zapewne minęło kilkanaście minut, ale ja byłem święcie przekonany, że siedzę tu już kilka godzin. W najmniej oczekiwanym momencie zamek w drzwiach się przekręcił, a drzwi się uchyliły. Podejrzanie spojrzałem w tamtą stronę widząc, jak światło wpada do pomieszczenia. Do pokoju weszły dwie wysokie i umięśnione osoby. Obie uzbrojone w pistolety. Jedna z nich miała w ręce szklankę z jakimś napojem.

- wypij- rozkazał ostro jeden z mężczyzn przykładając mi pistolet do głowy.

Zawachałem się, ale zrobiłem co kazał, bo nie chciałem się narażać. Typ ma pistolet. Mógł posunąć się do zabicia young multiego. E tam, moja armia szybko, by go znalazła i zagłuszyła solą speed up.

Po wypiciu tego gówna zrobiłem się słabszy. Pewnie dali mi to, żebym się nie sprzeciwiał i był posłuszny. Słusznie.

Odpięli mnie od grzejnika i skuli ręce z tyłu. Niczym więznia prowadzili mnie przez korytarz, aż do kolejnych drzwi.
Otworzyli je po czym wprowadzili mnie do nieco jaśniejszego pomieszczenia. W środku znajdowały się dwa krzesła, stół z....narzędziami? Nie widziałem dokładnie co się na nim znajduje. I dwie również uzbrojone osoby. Gdy znów rozpięli mi kajdanki, żeby zaraz podpiąć do krzesła, chciałem się wyrwać, ale odebrało mi kontrolę nad ciałem. Tak, więc usiadłem. I dopiero teraz poczułem lekki strach.

Co jeśli serio mnie zabiją?
Usztywnili mi głowę, żebym trzymał ją prosto i nie mógł odwrócić. Była skierowana wprost na krzesło naprzeciw. Po kilku minutach usłyszałem, że drzwi ponownie się otwierają. Tych debilów, którzy mnie tu przyprowadzili chyba nie było już w pomieszczeniu.

Coś zakuło mnie w sercu, gdy jakieś dwie kurwy usadziły zuzę na krześle naprzeciw mnie. Moją Zuzię.

Nie miała na sobie ubrań, tylko jakąś obrzydliwą smycz. Ja wciąż byłem ubrany, a i tak było mi wkurwę zimno. Co się odejbało? Zapięli ją do krzesła tak jak mnie, tylko, że ona mogła swobodnie ruszać głową. Obaj mężczyźni odeszli, a ja skupiłem wzrok na jej twarzy. Płakała. Kurwa płakała. Ktoś jej coś zrobił.

Co się do kurwy dzieje.

Zuza

Dopiero przed metalowymi drzwiami mogłam wstać. Czułam się okropnie. Gorzej niż dziwka. Jak najgorsza szmata. Mężczyźni wprowadzili mnie do pokoju, ale ja już nie kontaktowałam. Nie chciałam kontaktować.

Chciałam zniknąć. I już więcej się nie pojawić.

Dopiero po kilku sekundach zarejestrowałam, że siedzę podpięta do jakiegoś krzesła. Postanowiłam w końcu unieść głowę. I był to duży błąd. Naprzeciwko siebie na krześle siedział Michał. Kiedy zetknęłam się z jego twarzą od razu tego pożałowałam. W jego oczach zebrały się łzy, ale on nie pozwolił na to, by wypłynęły. Szybko pomrugał zbywając je i zamknął oczy na dłużej.

A później sprawy potoczyły się dość szybko. Wszyscy ludzie wyszli z pokoju oprócz dwóch młodych mężczyzn. Jednak miał około 20 lat, a drugi wyglądał na nieco starszego. Obaj stali przy drzwiach z pistoletami w dłoniach. Po chwili do pokoju wszedł mój ojciec. Od ucha do ucha uśmiechnięty stanął na środku pomieszczenia i zaczął mówić.

Michał

- ty suko bardzo dobrze wiesz kim jestem- zwrócił się do niej na co miałem ochotę wybić mu zęby- ale twój kolega jeszcze nie.- odwrócił się do mnie z okropnym uśmiechem.

- witaj Michał, jestem ojcem Zuzanny, miło mi cię poznać- odparł chcąc uścisnąć moją dłoń, lecz zacisnąłem ją w pięść, bo nie zniósł bym jego dotyku.

- a mi nie do końca- powiedziałem wiedząc, że robię źle.

Mężczyzna ani na chwilę się nie zawachał i wymierzył mi mocny policzek. Auć?

- tak też myślałem.

Podszedł do stołu i chwilę się nad czymś zastanawiał.

- hmm... zaczniemy od czegoś prostego. - rzekł i podniósł coś ze stołu.

Tępy nóż. Patrzyłem na niego ze strachem, gdy niebezpiecznie zbliżał się do Zuzi. Zakleił jej usta szarą taśmą, a nóż zbliżył do jej twarzy. Z jej oczu strumieniami lały się łzy.

Chciałem coś zrobić, ale nie mogłem. I dopiero teraz zrozumiałem, dlaczego usztywnili mi głowę. Nawet nie pomyślałem o tym, żeby zamknąć oczy. To mi powinien zakleić usta. Bo darłem się jak jeszcze nigdy.

_______________
Dołączycie do Armii Michała?

Dajcie gwiazdeczke

Rozdziały tej książki są rzadsze niż wygrana multiego w fall gaysach XDD

Nowe lobby widzowie

(Ponownie ortografia i spójność zdań nie sprawdzona sorki)


Potrzebowaliśmy Siebie || Young MultiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz