Michał
Weszliśmy do mojego domu cali zmarznięci. Okazało się, że spędziłem tam całe dwadzieścia cztery godziny. Także był wieczór.
Poszedłem z Zuzą do mojej sypialni i dałem jej czyste ubrania, żeby mogła się przebrać, wraz z bielizną, bo przecież swojej nie miała. Zostawiłem ją samą w pokoju choć bardzo tego nie chciała, bo się bała. I ja też. Dlatego zostawiłem otwarte drzwi i poszedłem zaparzyć jej herbatę, żeby się rozgrzała. Nie wiem o ile dłużej tam była, ale to było okropne.
Jak można być tak podłym człowiekiem?Już wcześniej przestałem wierzyć w ludzi, a teraz tylko bardziej się w tym upewniłem. Z gotową herbatą udałem się do pokoju, w którym ją zostawiłem. Z ulgą zobaczyłem, że siedzi już na łóżku. Czemu się nie położyła?
- jak się czujesz?- podałem jej herbatę i usiadłem obok.
- dziękuję- upiła łyk napoju- źle, nie będę udawać.
- mogę zrobić coś, żebyś poczuła się lepiej?- zapytałem chcąc jej pomóc.
- już i tak wiele zrobiłeś...ja...ciężko mi o tym rozmawiać.- wydusiła z siebie.
Pomyślałem, że lepiej będzie jeśli wyjdę, żeby mogła się pozbierać i pomyśleć. I tak jestem już zmęczony, a postanowiłem spać na kanapie. W kurwę miałem ochotę ją przytulić i zostać tak na zawsze, żeby nic jej się nie stało, ale musiałem dać jej przestrzeń.
Wstałem z łóżka i podszedłem do drzwi.
- dobranoc Zuzia- powiedziałem obracając głowę w jej stronę.
Już miałem wychodzić na korytarz, ale usłyszałem, że coś mówi, więc się zatrzymałem.
- Michał...nie chcę zostać sama- cicho wyszeptała, a ja ledwo co to usłyszałem z końca pokoju. Poczułem ulgę, że nie muszę jej zostawiać.
Zuza
Michał po moich słowach, wrócił do sypialni i zamknął za sobą drzwi. Następnie podszedł do okna i zasłonił rolety, za co w duchu mu dziękowałam.
- poczekasz chwilę na mnie? Muszę iść się przebrać.- powiedział otwierając szafę.
Głupio było mi pytać, ale...
- a możesz to zrobić tutaj? Mogę się odwrócić, po prostu się boję.- powiedziałam nieco skrępowana.
Nie wiedziałam czy się zgodzi, bo mógł nie czuć się na tyle komfortowo, żeby się przy mnie rozebrać. Widziałam tylko, jak jego plecy zesztywniały i przez chwilę się nie ruszał. Kurwa może to jednak za dużo? Znamy się niecały rok.
- jeśli tego chcesz- powiedział i zamknął szafę.
Zaczął ściągać spodnie dając mi tym znak, że powinnam się już odwrócić. I tak też zrobiłam. Przez ułamek sekundy naszły mnie myśli, że chciałabym się obrócić i go zobaczyć, ale były w chuj głupie, więc szybko je przepędziłem. Czekałam na jakiś znak, dlatego gdy Michał powiedział ciche okej, z powrotem usiadłam prosto.
Chłopak miał na sobie czarną koszulkę i tego samego koloru bokserki. Domyślałam się, że nie ma nic innego w szafie, bo mi dał to samo, ale dodał jeszcze skarpetki i dresowe spodenki żeby było mi cieplej. Byłam mu niesamowicie wdzięczna.
Michał podszedł do komody w rogu pokoju i otworzył szufladę. Wyciągnął z niej coś i usiadł obok mnie na łóżku obracając się w moją stronę.
- to trzeba opatrzyć- powiedział i wyciągnął z apteczki wacik i wodę utlenioną.
Odkręcił małą buteleczkę i wylał trochę jej zawartości na wacik. Deliktanie zmył zaschniętą krew z mojej twarzy i oczyścił ranę. Następnie nakleił mi plaster i spojrzał w moje oczy. Chwilę tak siedzieliśmy, aż w końcu postanowił zrobić to samo z moim kolanem. Schował apteczkę na swoje miejsce, a zużyte waciki i papierki po plastrach położył na komodę.
- idziemy spać?- zapytał siadając na swojej połowie łóżka.
Nie miałam już siły na mówienie, więc pokiwałam głową i położyłam się obok. Leżałam plecami do niego. Wspomnienia wróciły i zaczęła wzbierać się we mnie panika i strach. Po kilku minutach walczenia z swoją własną głową obróciłam się na drugą stronę i spojrzałam na spokojną twarz Michała. Zasnął. Jego miarowy oddech i sam widok bardzo mnie uspokoił. Jutro z samego rana musiałam mu podziękować. Nieco zbliżyłam się do jego ciała by poczuć jego ciepło.
Wcześniej oddał mi swoją kołdrę, a sam przykrył się kocem. Nie czułam się z tym najlepiej, ale nic nie mogłam zrobić. Zwyczajnie nie miałam siły na protest.
Po kilku minutach zasnęłam wpatrzona w Michała.
Michał
Obudził mnie krzyk. Sam już nie wiedziałem czy to sen czy moja wyobraźnia.
Zerwałem się do siadu i energicznie rozejrzałem po pokoju. Mój wzrok zatrzymał się na Zuzi, która mamrotała coś pod nosem i płakała. Od razu się tym przejąłem. Zacząłem coś do niej mówić, żeby się obudziła. Złapałem ją za ramię i lekko nią potrząsnąłem.
Sam się wystraszyłem, gdy w niespodziewanym momencie dziewczyna natychmiast usiadła. Bez wachania przytuliłem ją do siebie i zacząłem kołysać nas na boki, żeby ją uspokoić.
- to tylko zły sen, spokojnie, nic ci już nie grozi- mówiłem spokojnym tonem głosu.- jestem tu.
Zuza ciężko oddychała, ale przestała płakać. Ręce jeszcze lekko jej się trzęsły. Nie chciałem, żeby źle się czuła. Ale to chyba nieuniknione w tej sytuacji.
Przez roletę zobaczyłem, że jest jeszcze ciemno. Ta dziewczyna w moich ramionach przeżyła więcej niż nie jeden debil. Stwierdziłem, że po takim traumatycznym wydarzeniu dobrze jest się porządnie wyspać. Dlatego powoli położyłem nas z powrotem na łóżku. Zuza już średnio kontaktowała ze zmęcznia, więc bezproblemowo zasnęła. Ale ja tej nocy nie zmrużyłem już oka. Przez całą noc jej pilnowałem.
Bo gdzie byłem, gdy wcześniej mnie potrzebowała?
________________
Wiecie co?
Ale się dzisiaj wkurwiłam.
Pewnie nie wiecie, ale mam na tt konto o multim i wrzucam czasem jakieś śmieszne rzeczy ze streamów czy coś. No i wstawiłam sobie dzisiaj tiktoka i jakaś typiara mi go zajebała (zmieniła dwa słowa) i wybił jej się dużo bardziej. Czy mam ból dupy? Tak? Oczywiście?
Ale pamiętajmy widzowie, że tiktok to nie wszystko (będę to przeżywać jeszcze kilka miesięcy)
To tyle z mojego story time
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.
Nie zapomnijcie mnie zaobserwować i dać gwiazdeczki :>
CZYTASZ
Potrzebowaliśmy Siebie || Young Multi
FanfictionOn- popularny raper, który poprzez muzykę wyraża siebie. W internecie znany jako Young Multi. Na codzień streamuje dla sporej ilości osób. Nie ma zbyt wielu znajomych, może liczyć tylko na siebie. Wychodząc z domu nigdy nie rozstaje się z kapturem...