Ojciec

342 34 11
                                    


Michał

Cały kolejny dzień zdecydowałem się przeleżeć w łóżku. Wciąż nie miałem na nic sił. Równało się to też z odpuszczeniem streama.

Pod koniec dnia zjadłem swój pierwszy posiłek od wczorajszej tragedii. Po nim odrazu chciało mi się wymiotować, ale jakoś się powstrzymałem.

Zuza

Od naszego ostatniego spotkania z Michałem w żabce, minęły dwa dni. Ciesze się, że wogóle do mnie napisał. Wytłumaczył mi, że nie czuje się na siłach, dlatego mogę z nim nie mieć kontaktu przez najbliższe dni. Zrozumiałam to, bo każdy może mieć gorsze dni, ale jednocześnie zrobiło mi się przykro.

3 miesiące później

Była 23:28. Wracałam już z pracy do domu. Byłam wykończona, ruch był dzisiaj spory przez co prawie wogóle nie miałam przerwy. Ledwo doszłam do domu przez ból w nogach. Stanie w bezruchu zdecydowanie nie jest dla mnie, a jednak podjęłam się tej pracy.

W pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok, gdy się obróciłam nikogo nie widziałam. O co kurwa chodzi? Mam jakieś schizy czy co?

Weszłam do domu i po wykąpaniu postanowiłam iść już spać. Zaczynałam robić się senna i gdy już miałam odpłynąć w mieszkaniu rozległ się huk. Poderwałam się na równe nogi i sparaliżowana nie byłam w stanie się poruszyć. Dobrze słyszałam ciężkie kroki idące w kierunku mojego pokoju. Z początku myślałam, że to tylko jakiś koszmar, ale zrozumiałam, że wcale tak nie jest szypiąc się w rękę.
Mój oddech przyspieszył. Klamka od drzwi osunęła się w dół, a te zaskrzypiały otwierając się. Przykryłam usta ręką kiedy w drzwiach ujrzałam mojego ojca.

- popatrz zuzia, kto uciekł z więzienia?- wyszeptał obrzydliwym głosem- stęskniłaś się?

Proszę nie.
Błagam.

Mój ojciec kupę lat temu trafił do więźnia na dożywocie za zabicie mojej matki. Oprócz tego, przetrzymał, znęcał i wykorzystywał mnie seksualnie. Zbudował mi największą traume, która tkwiła we mnie do dziś. Żal mi nazywać go swoim ojcem. Nienawidzę go z całego serca. Długie lata z tego wychodziłam, a teraz to wszystko wróciło z podwójną siłą.
Kręciłam głową niedowierzając w to co widzę.

- spokojnie, nie bój się maleńka- puścił do mnie pierdolone oczko- zabawimy się tak jak kiedyś, obiecuję, będzie ci bardzo dobrze.

Zachciało mi się wymiotować. Mężczyzna podszedł do mnie i przykrył mi usta jakąś ścierką. Zasnęłam.

~

Gdy się obudziłam odrazu przeszyło mnie zimno. Chciałam się poruszyć ale moja ręka została przypięta kajdankami do ściany. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie mam na sobie ubrań. Wróciły wspomnienia z wczoraj. Łzy napłynęły mi do oczu, a ja bezwstydnie pozwoliłam im się wydostać. Z tego co widziałam to zjadowałam się w jakiejś małej piwnicy. W pomieszczeniu byłam tylko ja, no i jeszcze jakiś zdechły szczur. Nawet nie zarejestrowałam tego, że ktoś wszedł do środka. Nie kontaktowałam. Nie chciałam kontaktować.

- Halo! Mówię do ciebie! - krzyknął jakiś mężczyzna tuż nad moim uchem. Słyszałam go jak przez mgłę. - masz jedzenie i wodę, radzę ci to zjeść, bo kolejne dostaniesz jutro.

Natychmiast zasłoniłam się rękami na tyle na ile mogłam.
Facet zmierzył moje ciało obrzydliwym wzrokiem i położył jedzenie obok mnie. Kolejny raz zapłakałam, gdy wyszedł. To się nie działo. Nie mogło.

W końcu zdecydowałam się zjeść kanapki, które mi przygotowano. Wiedziałam, że może w nich coś być, ale byłam cholernie głodna, więc o tym nie myślałam. Jedyne o czym wtedy myślałam to kiedy ktoś mnie uratuje i kiedy znów poczuję się bezpieczna. O ile w ogóle kiedyś się tak czułam.  Prawdopodobieństwo na obie te rzeczy z każdą sekundą malało. Kiedy tylko się poruszyłam poczułam jak bardzo zdrętwiało mi ciało. Drgałam ze strachu na każdy krok nademną. Sufit był bardzo cienki. Wszystko zaczęłam odczuwać dwa razy mocniej, a w tym, nieprzyjemny chłód.

Po zjedzeniu napiłam się i zapragnęłam położyć się w ciepłym łóżku. Oparłam się plecami o ścianę i podkuliłam nogi opierając brodę na kolanach. Już nawet nie płakałam. Moje łzy się skończyły.

~

Po kilku godzinach myślenia powoli godziłam się z tym co się stało. Już nie wierzyłam, że kiedykolwiek będzie tak jak było jeszcze wczoraj. W pomieszczeniu nie było okna zatem nie wiedziałam czy jest dzień czy noc. Czy upłynęły cztery godziny czy może dwie minuty? Czy ktoś już zorientował się, że mnie nie ma?

Tyle pytań, a odpowiedzi zero.

Gdy ktoś ponownie wszedł do piwnicy podniosłam głowę i napotkałam ciemne tęczówki obcego mi mężczyzny. Przeskanowałam uważnie jego ciało i zamarłam, kiedy w jego rękach dostrzegłam smycz. Taką zwykłą jak dla psa. Nie. Nie ma opcji.

- chodź na spacer suko wysyczał i w trzech szybkich krokach znalazł się tuż obok mnie.

Pokręciłam szybko głową chcąc pokazać, że się sprzeciwiam. Facet to zignorował i ukucnął naprzeciw mnie. Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Nawet się nie poruszyłam, dlatego mężczyzna z łatwością zapiął skórzany pasek na mojej szyi. Choć chciałam by tego nie robił i tak nic nie zrobiłam. I bardzo tego żałowałam.

- grzeczna suczka, a teraz grzecznie pójdziesz za mną. Na czworaka.

Zachciało mi się wymiotować. Jak kurwa można być tak podłym i obrzydliwym człowiekiem?

Facet pociągnął mnie za sobą lekko mnie podduszając, ale zaprotestowałam. Wciąż siedziałam w tym samym miejscu.

- twój tata raczej nie będzie zadowolony, gdy usłyszy, że się stawiasz. Im bardziej będziesz posłuszna tym mniejsza będzie kara.- powiedział zachrypiniętym głosem i ponowił próbę odejścia razem ze mną. Tym razem mu się udało.

___________
NOWAY kolejny rozdział

Sama nie wiem co tu się stało xd
Kolejny rozdział na 20 gwiazdek (czyli jak mi się zachce napisać)

(Wyjątkowo nie sprawdziłam powtórzeń, bo chciałam jak najszybciej wrzucić ten  rozdział)

Potrzebowaliśmy Siebie || Young MultiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz