Nóż

229 25 41
                                    

Michał

- jeśli coś jej zrobisz to pożałujesz, że się urodziłeś.- nie miałem już sił by krzyczeć.

Ten psychopata jedynie szerzej się uśmiechnął i przeciął Zuzie łuk brwiowy.  Mała strużka krwi pobiegła w dół tuż przy jej oku. Wtedy zacząłem się szarpać. Krzyczałem też coś do ochroniarzy. Aby coś zrobili, ale oni przecież pracują dla jej ojca.
Po okaleczeniu dziewczyny, znów podszedł do metalowego stołu. Tym razem sięgnął po coś większego, a ja straciłem mowę. Wiedziałem, że to koniec. Stanął koło Zuzi, tak żebym dokładnie widział co robi. Zerknął na mnie i podniósł rękę z dużym, ostrym nożem. Natychmiast zacisnąłem oczy, wiedząc, że gdybym to zobaczył, zabolałoby dużo mocniej.

Szybko otworzyłem oczy, gdy usłyszałem, że ktoś oddał strzał. Bałem się, że pistolet został wycelowany w Zuzę i jeszcze chwila, a ja także dostanę. Zacząłem panikować, aż do momentu, kiedy zrozumiałem, że postrzelony został ojciec Zuzy.
Upadając zachaczył nożem o jej kolano, a z niego polała się krew.

Nie wiedziałem o co chodzi. Sekundę później, jeden z ochroniarzy zaczął mnie odpinać. Na początku uwolnił moją głowę przez co odruchowo spojrzałem na Zuzę, żeby upewnić się, że jest bezpieczna. Drugi ochroniarz właśnie odklejał taśmę z jej ust.

Gdy zostałem już odpięty i widziałem, że Zuza również natychmiast podbiegłe i z siłą odepchnąłem chłopaka na ścianę.
Nie ufałem im.

Bez wachania ściągnąłem swoją bluzę i przekazałem ją dziewczynie obok mnie. Swoją koszulką wytarłem krew z jej kolana i to samo zrobiłem ze spodniami przez co zostałem w samych bokserkach i koszulce. Zdjąłem jej to gówno z szyji i rzuciłem na koniec pokoju. Krew kapała jej z brody, więc szybko ją starłem i nałożyłem dziewczynie kaptur na głowę, aby było jej nieco cieplej. Chciałem ją przytulić, al wydawało mi się, że była zbyt straumatyzowna i by się po prostu wystraszyła.

Miałem już obracać się do tych dwóch chłopaków, ale wyprzedził mnie huk otwieranych drzwi. Natychmiast zasłoniłem Zuzię swoim ciałem, ale nie było to konieczne, ponieważ ta dwójka wciąż była skupiona i od razu zaatakowała dwie osoby, wchodzące do pomieszczenia. Po zabiciu zamknęli drzwi, aby nikt ich nie zaskoczył.

- dlaczego nagle postanowiliście się sprzeciwić i ile wy do cholery macie lat?!- zapytałem patrząc na nich.

- mam na imię Kamil mam 18lat , a on 21- powiedział ten, który wcześniej mnie odpinał, a mnie zamurowało.- nie chcemy tak kurwa żyć, zaszantażowali nas. Powiedzieli, że jak do nich nie dołączymy to zabiją nasze rodziny. Do cholery moja siostra jest w ciąży, chciałem poznać to dziecko.- przy ostatnim zdaniu głos mu się załamał.

I w tej jednej chwili zrobiło mi się ich żal.  Pomimo tego, że działali przeciwko nam.

- a oprócz tego, to wychowałem się na twoich filmach i nie mógłbym pracować przeciwko tobie. Przysięgam, że wcześniej nawet nie wiedziałem kogo porywają.- powiedział ze skruchą patrząc mi prosto w oczy.

Uwierzyłem.

- w takim razie wyskakuj z gaci, bo jeśli ktoś zobaczy mnie bez spodni, to będzie wasza wina- pokazałem palcem na ich dwójkę.

Kamil pośpiesznie podał mi pistolet i zdjął spodnie. W tym czasie ja skupiłem się nie drzwiach. Po chwili oddałem pistolet w ręce właściciela i założyłem jego spodnie. Na szczęście nie były za małe. Jedynie lekko przykrótkie, ponieważ byłem od niego wyższy. Ale lepsze to niż bym miał się pokazać gdziekolwiek z gołą dupą.

- wyprowadźcie nas stąd- poprosiłem go.

Skinął głową i machnął na swojego kolegę, którego imienia nie znałem.
Ten powoli otworzył drzwi i rozejrzał się po korytarzu. Skręcił w prawo, ręką dając nam znak, żebyśmy szli za nim. Kamil powiedział, że będzie szedł za nami. Ostrożnie złapałem Zuzę za rękę i lekko pociągnąłem ją za sobą. Nie chciałem, żeby się już bała. Pragnąłem ochronić ją przed całym światem.

Cały czas podążaliśmy za chłopakiem. W pewnym momencie powiedział, żebyśmy zaczekali, więc tak zrobiliśmy. Wszedł do jakiegoś pomieszczenia i po kilku sekundach wrócił z woreczkiem. Zawartością okazał się mój telefon, który miałem przy sobie, gdy szedłem do Zuzi. Rzucił mi go i wtedy byłem pewny, że mówili prawdę. Złapałem, i wsadziłem do kieszeni.

Po kilku minutach wyszliśmy już na zewnątrz. Zjadowaliśmy się w ruinach opuszczonego budynku w środku lasu. Obróciłem się, żeby się upewnić, że Zuza dalej tu jest. Chwilę później mój wzrok padł na Kamila w spodniach.

- a ty kurwa co, klonujesz te spodnie?- zapytałem ironicznie czekając na wytłumaczenie.

- najczęściej, jak young multi mi je zabiera- odpowiedział również z ironią- rozebrałem tamtego zdechłego idiotę- wyjaśnił.

- chodźcie zawieziemy was do domu- powiedział.

- jak sprzedacie gdzieś mój adres to macie przewalone- zagroziłem, ale przystałem na tą opcję.

Wsiedliśmy do czarnego vana chłopaków i odejchaliśmy. Usiadłem z tyłu z zuzą obok mnie. Wciąż była roztrzęsiona.

- chcesz... jechać do swojego domu?- miękko zapytałem.

- nie chcę tam wracać.

Po jej odpowiedzi wszystko było jasne. Czyli jedziemy do mnie.

____________
A teraz każdy kto to czyta, bardzo proszę mnie zaobserwować🥰

Tego się nie spodziewaliście co? Dwa rozdziały w jeden dzień? Lecę kurwa

Btw na początku mieli umrzeć na tych krzesłach, dziękujcie mi, że ich nie uśmierciłam.

Dajcie 25 gwiazdeczek to szybciej napiszę kolejny rozdział

Potrzebowaliśmy Siebie || Young MultiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz