Wypis

438 18 10
                                    


Zuza

Ciepło rozlało mi się po sercu gdy Michał mnie przytulił. Byłam zdezorientowana, ale odwzajemniłam uścisk. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Najchętniej już nigdy bym go nie puszczała. On też nie postanowił tego zrobić. Tkwiliśmy tak razem na przejściu przez dobre 2 min. Pomimo tego, że żadne z nas nic nie mówiło, było komfortowo. Po kolejnych kilku sekundach zwróciła się do nas recepcjonistka.

- przepraszam, że przerywam,ale blokujecie przejście. Tak przy okazji to ładna z was para.

-My nie.....

- Dziękujemy, jasne przepraszamy.

Michał mi przerwał, złapał mnie za rękę i odeszliśmy w głąb szpitala. Czułam, że moje policzki nabierają kolorów. Nie no kurwa.

Chłopak zaprowadził nas do szpitalnej kawiarnii. Usiedliśmy w najbardziej oddalonym od reszty stolików. Zapytał mnie jaką kawę piję, po czym poszedł ją zamówić. Odszedł od stolika, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc myślałam nad tym co powiedzieć jak wróci.
Po krótkiej chwili szedł w moją stronę z dwoma kubkami. Postawił jeden przede mną po czym z drugim w dłoni usiadł na przeciwko.

-Chciałem cię przeprosić za to, że się wtedy nie odezwałem, ale zaniemówiłem i wogóle nie spodziewałem się, że tu będziesz. Poprostu przy tobie odbiera mi mowę. Jak tylko się obudziłem, to pierwsze co pomyślałem o tobie. Ciągle o tobie myślę.

Tego to ja się nie spodziewałam. Teraz to mi odebrało mowę.

- pamiętam, że w ten sam dzień co pierwszy raz cię zobaczyłem, w nocy miałem koszmar. Był on o tobie. Przez kolejne 5dni codziennie chodziłem do żabki żeby cię zobaczyć. Ale cię nie było i zacząłem się poważnie martwić.

Nie potrafię opisać uczucia jakie się we mnie narodziło. Chodził do żabki żeby mnie zobaczyć? Jakie słodkie.
Uśmiechnęłam się patrząc mu prosto w oczy.

- wzięłam wtedy wolne bo dostałam gorączki i bolała mnie głowa. Także nie było czym.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę, wypiliśmy kawę i postanowiliśmy pójść do rodziców Michała. Ustaliliśmy, że narazie dalej będziemy udawać najlepszych przyjaciół. Bo teraz nie ma czasu na wyjaśnienia. Michał wrócił do łóżka. Widziałam, że ciągle coś go bolało, ale o to nie spytałam.

Po kilku minutach przyszedł lekarz zabrać Michała na badania. A ja poszłam do toalety. Ciężko było ją znaleźć ale po kilku minutach się udało. Podeszłam do lustra i patrząc na siebie zaczęłam się zastanawiać co będzie dalej.

~

Po pewnym czasie zauważyłam lekarza wiozącego Michała. Widniał u niego lekki grymas na twarzy, jednak gdy na mnie spojrzał odrazu się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i nie odrywając od niego wzroku wstałam z krzesła. Lekarz wprowadził go na salę po czym do nas wrócił.

- Dzień dobry, badania wyszły całkiem dobrze. Jeśli wszytko pójdzie zgodnie z planem to Michał już jutro będzie mógł się wypisać ze szpitala.

-dziękujemy.

Mama Michała odpowiedziała z nie małym uśmiechem na twarzy. Też się ucieszyłam.

×××

Michał

W drodze na sale lekarz zaczął pierdolić coś o codzinnym braniu leków i innych gówien. Cholernie napierdalała mnie szyja. Czuję, że przez kolejny tydzień nie wstanę z łóżka. Będę musiał odwołać kolejne streamy. Trochę szkoda ale nie dam rady ich prowadzić.

Dopiero teraz zorientowałem się, że kurwa nie mam telefonu. O kurwa. Przecież tam są moje prywatne dane. Jeśli nikt go nie zabezpieczył to mam przejebane. Zacząłem panikować i wołać ojca. Po kilku sekundach darcia mordy, on razem z zuzą pojawili się w drzwiach.

-co się stało?!

- tato, gdzie jest mój telefon i portfel?

Właśnie sobie przypomniałem, że portfela też kurwa nie mam. Japierdole tam są tak ważne moje dane. Pesel kurwa. Starałem się opanować. Stresowało mnie to w chuj. Moje życie mogło się zmienić z sekundy na sekundę.

- Poczekaj chwilę

Odpowiedział po czym wyszeptał coś do ucha zuzy. Co jest kurwa. No to nieźli spiskowcy. Zauważyłem jak zuza kiwnęła głową i szybkim krokiem wyszła z sali.
Bałem się, że już go nie odzyskam. Straciłbym wszytko. Kurwa jebana mać gdzie jest ten spierdolony telefon.

Od pięciu minut leżę na łóżku szpitalnym zamartwiając się tą sprawą. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że się znajdzie. Jednak kamień spadł mi z serca gdy do sali wpadła zdyszana dziewczyna trzymając w dłoni woreczek z moimi rzeczami. Japierdole jak mam jej dziękować. Uratowała mnie. Podeszła do mnie i wręczyła mi moje rzeczy. Wyszeptałem ciche dziękuję i się uśmiechnąłem. Zuza odwzajemniła uśmiech i skierowała się do drzwi.
Wtedy pomyślałem że nigdy nie mogę stracić tej dziewczyny.

~

Dzisiaj rano mogłem już wyjść z tego jebanego laboratorium, tak zwanego szpitala. Ogarnąłem się w łazience, zabrałem swoje rzeczy i poszedłem wypełnić jakieś papiery. Zastanawiałem się gdzie jest zuza i mój ojciec. Wysłałem krótkiego sms'a do taty, że już zbieram się do domu i wyszedłem na dwór do swojego auta.

Aha.
No tak.
Przecież kurwa się rozpierdoliłeś debilu.

Kurwa totalnie o tym zapomniałem. Nawet pytałem się mamy co się stało. Co za idiota. Dobra jebać mój mózg.
Zadzwoniłem po ubera żeby zawiózł mnie na najbliższą stację. To było tak głupie że postanowiłem pojechać pociągiem. Jedyne czego teraz pragnąłem to w spokoju dojechać do domu. Oczywiście tak się nie stało.

_______
Hejoo !

Ostatnio nie mam veny na pisanie, więc rozdziały będą się pojawiać rzadziej ale nie rezygnuje z dalszego pisania.

Jak zwykle jeśli choć trochę zaciekawiła was ta książka lub sam rozdział to dajcie ☆☆

Papaaa

Potrzebowaliśmy Siebie || Young MultiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz