2 - Dosia

122 11 4
                                    

🎶 Head Above Water – Avril Lavigne 🎶

O tym, że właśnie dziś jest dzień, w którym wszystko się zmieni, wszechświat powinien uprzedzaćczłowieka zaraz po pobudce.

Dosia odłożyła swój telefon na nieco obdrapany blat biurka i zapatrzyła się w wygaszony ekran.

A więc Aleks, jej brat, się zaręczył. Cieszyła się, bo lubiła Inkę, jego dziewczynę – w zasadzie teraz jużnarzeczoną, ale to przypomniało jej tamten dzień, który zmienił w jej życiu wszystko.

Pierwszy czerwca, 2023 roku. Dosia wysiadła z samolotu, a w jej twarz uderzyła nieznośna fala gorąca, która rozgrzewała powietrze na lotnisku w São Paulo w Brazylii.

Gdy dotarła do hali przylotów, szukając faceta, który miał ją odebrać, spotkała dziewczynę – Marcię. Trzymała w rękach kartkę z nazwiskiem Dosi.

Dosi już wtedy mocniej zabiło serce, ale minął tydzień zanim z przerażeniem zrozumiała, że to, co czuła do nowej koleżanki, zdecydowanie wykraczało poza zwykłą sympatię. Tego wieczoru obie wypiły trochę za dużo i od słowa do słowa...

Dosia odetchnęła ciężko, dyscyplinując myśli. Coś ją zabolało na wspomnienie tamtych chwil, oraz chwil, które nadeszły potem. Myślała o swoim złamanym sercu, o wylanych łzach, o rozczarowaniu, które pozbawiło ją nadziei i złudzeń na resztę życia.

Przełknęła ślinę. Bez względu na to, co ona myślała o miłości, Aleks zasługiwał na szczęście na własnych warunkach. A ona będzie cieszyła się z tego. Ba, nawet wierzyła w to, że Inka naprawdę kochała jej brata – w końcu widziała ich razem – i miała nadzieję na „długo i szczęśliwie" w ich historii.

Po prostu nie każdego człowieka spotykało takie zakończenie. Widocznie tylko jedno z rodzeństwa Simonów miało je otrzymać.

Nie mogła się gniewać na Aleksa za to, że to on wygrał szczęśliwy los na loterii.

– Cześć – zaświergotał czyjś głos.

Dosia uniosła głowę znad biurka i zobaczyła w otwartych drzwiach gabinetu Jadźkę, blondynkę o twarzy usianej piegami i okrągłych okularach z bardzo grubymi szkłami, która pracowała z nią na tym samym wydziale.

– O, hej. – Nie uśmiechnęła się, ale zrobiło jej się trochę cieplej na sercu. – Co tam?

Jadźka weszła do gabinetu i zamknęła za sobą drzwi. Dosia uniosła brwi, bo na tym wydziale drzwi zamykano tylko podczas konsultacji ze studentami.

– Słyszałaś o Kindze?

– Jakiej Kindze? – Dosia zmarszczyła czoło. – Masz na myśli naszą Kingę? Coś się jej stało?

Jadźka się skrzywiła, a Dosia zamarła. Strach owinął się wokół jej gardła, zaciskając je boleśnie.

– No niestety, miała wypadek. Wczoraj, wracając z kościoła, wywinęła orła na lodzie – westchnęła cicho Jadźka, opadając na stary fotel po drugiej stronie biurka. – Złamała miednicę. Pół roku w gipsie, hospitalizacja, jednym słowem, pożar w burdelu.

Dosia zasłoniła dłonią usta. Jak można było złamać miednicę? Nigdy nie interesowała się medycyną, ale zawsze sądziła, że z miednicą jest jak z kręgosłupem – jak złamiesz, to do końca życia parkujesz na miejscu dla osób z niepełnosprawnością, albo wręcz jedziesz już tylko w jedno miejsce – na cmentarz.

– Ale... będzie mogła chodzić?

Jadźka posłała Dosi pokrzepiający uśmiech.

– No tak, spokojnie. W ogóle, to będę szła w piątek ją odwiedzić w szpitalu, możesz się ze mną zabrać.

Artystka od siedmiu boleści [16+][The RomCom Cafe #3][UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz