24 - Dosia

117 14 0
                                    

🎶 Sia – Cheap Thrills 🎶

Dosia od godziny siedziała jak na szpilkach, gdy wreszcie rozbrzmiał dźwięk domofonu. Prawie zgubiła kapcie, biegnąc w jego stronę.

– T-tak? – Miała nadzieję, że to nie kurier.

– To ja – wysapała Lena. – Otworzysz?

– Jasne, zejść ci pomóc?

Kolejne ciche sapnięcie rozczuliło Dosię.

– Tak – poddała się Lena.

Dosia otworzyła drzwi do klatki schodowej, po czym wyszła z mieszkania i przeszła przez korytarz. Lena stała w wejściu z ogromnym kołem garncarskim oraz przynajmniej dziesięcioma kartonami różnych rzeczy. Za jej plecami stało coś dużego, co Dosia po chwili zidentyfikowała jako piec do wypalania ceramiki, postawiony na małym wózku platformowym.

– Skąd to masz? – wykrztusiła, bo widok nowego pieca, który musiał kosztować fortunę, nieco ją zaskoczył.

Lena się nastroszyła.

– To prezent od „brata i bratowej z okazji ukończenia studiów" – wycedziła, wyraźnie zła. – Mówiłam im, że to jest o jakieś piętnaście tysięcy złotych za drogie i mają to zwrócić, to wiesz co mi Wiktor powiedział? Że paragon zgubił.

Dosia parsknęła śmiechem.

– Rozumiem – mruknęła. – Dasz radę sama z kołem? To zacznę wnosić pudła.

– Tak. – Lena skinęła i ruszyła w kierunku mieszkania Dosi.

Tej ostatniej mocno zabiło serce na ten widok. To wyglądało tak, jakby Lena się do niej wprowadzała.

Przerażało ją to, że w ogóle nie czuła strachu tylko – ekscytację. Przecież było o wiele za wcześnie na takie rzeczy.

Ich relacja zaczęła się ocieplać jednak miesiące temu, a Lena pociągała ją już od wielu, wielu tygodni. Dosia teraz nie rozumiała, jak mogła sobie wmawiać, że może trzymać Lenę na dystans.

Od początku była skazana w tej kwestii na porażkę.

Gdy już uporały się ze wszystkim i we dwie wniosły ciężki jak głaz piec, Dosia zamknęła drzwi. Naszykowała wcześniej na stole lemoniadę i cytrynowe ciasteczka maślane, przy których od razu usiadła Lena.

Posłała jej uśmiech. Dosi mocniej zabiło serce.

To było takie... intymne, takie domowe. Zastanawiała się, jakby się czuła, wracając po pracy do domu, w którym byłaby Lena.

Jeśli czułaby się właśnie tak, to zdecydowanie nie chciała odkładać w czasie propozycji wspólnego zamieszkania. Nie zamierzała z tym wyskakiwać już teraz, ale... niedługo. Szybciej niż powinna.

– Ty się nie napijesz? – zapytała Lena, stukając paznokciem w drugą szklankę. – To nie jest zatrute, co nie?

– Jakby było, to bym ci nie powiedziała.

Lena uśmiechnęła się mimo przeżuwanego ciasteczka.

– Zaczęłaś już robić te pierwsze zlecenie?

Dosia nie była pewna, czy Lena będzie chciała o tym z nią rozmawiać. Nie po tym, jak pierwotnie potraktowała jej pomysł i projekt jego realizacji.

Lena się zawahała, a to zwątpienie w jej oczach sprawiło Dosi ból, ale udało jej się utrzymać neutralny wyraz twarzy.

– Tak. W tym pudełku, obklejonym żółtą taśmą, jest pierwsza partia zlecenia. Piętnaście kubków.

Artystka od siedmiu boleści [16+][The RomCom Cafe #3][UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz