29 - Lena

83 13 2
                                    

🎶 Camilla Cabello – She Loves Control 🎶

Lena dopiła kawę w ekspresowym tempie, po czym zabrała się za ponowne sprawdzanie toreb z asortymentem i dekoracjami.

Tego wszystkiego było naprawdę dużo, więc musiała poprosić Wiktora, aby jej pomógł zawieźć to na targi. Zerknęła na zegarek – miał być za dziesięć minut.

Jej skurczony z nerwów żołądek jakimś cudem zdawał się ściskać jeszcze bardziej. Lena przymknęła powieki, wciąż pochylona nad jedną z toreb, gdy przypomniało jej się coś, co powiedziała jej Dosia.

Jesteś doskonała.

Lena odetchnęła przez usta. Nieszczególnie zgadzała się z tym stwierdzeniem, a już na pewno nie teraz, ale dobrze było wiedzieć, że ktoś inny tak myślał.

Musiała w siebie uwierzyć. Musiała, w końcu, zawalczyć o pewność siebie. Podejmowała się w życiu różnych trudnych rzeczy i zawsze jej się udawało – nawet jeśli musiała próbować dłużej niż inni. Nawet jeśli miała więcej przeszkód do pokonania.

Dziś też jej się uda. Musiała w to uwierzyć.

Telefon zawibrował na stole. Lena obróciła się i spojrzała na wyświetlacz. Natychmiast poczuła, jak rozczarowanie wywołuje szum w jej uszach i suchość w gardle.

Od tygodnia codziennie przynajmniej trzy razy na godzinę zdawało jej się, że Dosia do niej napisała. Na początku zahaczało to o halucynacje, bo odnosiła takie wrażenie nawet, gdy jej telefon nie dzwonił i nie wibrował. Teraz zdarzało jej się to już tylko, gdy dostawała powiadomienie.

Tęskniła za Dosią tak bardzo, że sprawiało jej to niemal namacalny ból. Gdyby mogła ją tylko zobaczyć – chociaż na chwilę...

Telefon znowu zawibrował.

Wiktor: będę za 5 minut

Lena pognała do przedpokoju założyć buty. Gdy jej brat zadzwonił domofonem, była już gotowa do wyjścia, przynajmniej fizycznie. Psychicznie wciąż miała wrażenie, że jest na granicy załamania nerwowego.

– Hej – rzucił Wiktor z uśmiechem, gdy wszedł do jej mieszkania. – Nie wierzę, że w końcu pozwoliłaś mi tu przyjechać. Myślałem, że się wstydzisz swojego mieszkania.

Lena mimowolnie się zarumieniła.

– Wiedziałam, że będziesz kręcił nosem, jak zobaczysz, że to nie jest najprzyjemniejsza okolica Warszawy – odparła – i jak się dowiesz, jak daleko jest stąd do centrum.

Wiktor wzruszył ramionami, chociaż w jego oczach widać było cień niepokoju.

– Jesteś dorosła. Nie mogę cię zmusić do przyjmowania pomocy finansowej.

Lena zmrużyła oczy, powstrzymując śmiech.

– Tak to wygląda po ślubie? Teraz będziesz mówił to, co powiedziałaby Karo?

Wiktor uniósł brwi.

– Cóż, to co ma do powiedzenia zwykle jest o wiele bardziej wartościowe niż to, co powiedziałbym ja – burknął. – Poza tym, wolę, żeby mi się nie podobało to, gdzie i jak mieszkasz, niż żebym miał w ogóle nie widzieć twojego mieszkania jak wcześniej.

– No dobrze – skwitowała Lena i pokazała na torby ustawione pod ścianą w przedpokoju – to może...

– A jak się czujesz? – wpadł jej w słowo.

Lena skrzywiła się odruchowo.

– Szczerze, to nie za dobrze, ale wiem, że to przejściowe. Zwykle nie umiera się na złamane serce i nieodwzajemnioną miłość.

Artystka od siedmiu boleści [16+][The RomCom Cafe #3][UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz