Rozdział 6

44 4 0
                                    

- Podwieź mnie do Vivian - powiedziałam stanowczo przerywając ciszę między nami
- Vivian aktualnie pojechała bzyknąć się z jakimś typem z imprezy - odpowiedział krótko
- To zawieź mnie do domu - wyrzuciłam niedopałek za okno
- Nie ma opcji, twój brat mnie zabije jak zobaczy cię w takim stanie - parsknął przyspieszając
- To zawieź mnie pod most
- Nocujesz u mnie - zrobiłam grymas na twarzy
- Za żadne skarby - parsknęłam
- Uwierz że też nie chcę spędzić z tobą nocy

Wybrałam numer do Eliota, jeden sygnał, drugi, trzeci. Ja pierdole.

- Myślisz że odbierze? Pewnie Hailey u niego nocuję - zaśmiał się pusto, nie odpowiedziałam tylko zawiesiłam wzrok na pustej drodze którą przemierzaliśmy
- Zawieź mnie do domu - upierałem się
- Nie
- Zawieź mnie do domu! - krzyknęłam. Nie mam ochoty przebywać z tobą w jednym domu, więc łaskawie proszę zawieź mnie do mojego domu - podkreśliłam ostatnie dwa słowa, Ares zamilkł a zwycięski uśmiech wdarł się na moją twarz

- Tak? To wypierdalaj z mojego auta i idź z buta, jeśli nie chcesz przebywać ze mną w jednym pomieszczeniu. Chciałem być miły bo Vivian mnie o to błagała ale ty jak zwykle swoje, chciałem ci kurwa pomóc i może okazałabyś odrobinę wdzięczności bo bardziej martwię się o ciebie niż ten twój jebany chłoptaśn - brunet zatrzymał się gwałtownie a mi zbierały się łzy, nie chciałam żeby zobaczył u mnie skruchę więc po prostu wysiadłam z auta trzaskając drzwiami. 1.. 2...
- Jeszcze raz trzaśniesz mi drzwiami obiecuję że to ja tobą trzasnę moim autem - wykrzyczał wychylając się z okna. A teraz wracaj do tego jebanego auta i odwiozę cię do domu - chwilę stałam na pustej drodze, chłopak nie wytrzymał i wysiadł z auta
- Jak z własnej woli nie wsiądziesz to cię sam tam wepchnę - był coraz bliżej mnie, stałam nieugięta

Po paru sekundach chłopak przełożył mnie przez ramię, krzyczałam i kopałam go nogami. Nic to nie zdziałało - Ares zakrył moje usta swoją dużą dłonią i posadził mnie na miejscu pasażera

Zablokował drzwi żebym nie zwiała. Mądrzę, ale zawsze mogę wybić szybę.

Zastanawiam się poważnie czy ten chłopak przypadkiem nie ma dwubiegonowości. Przed chwilą powiedział żebym „wypierdalała" z jego auta a teraz sam mnie do niego zaniósł. Tylu przekleństw ile dzisiaj użył to coś dziwnego, nigdy praktycznie nie przeklina a teraz ewidentnie użył ze 100 słów żeby podkreślić swoją „męskość" i dominację.

- Czemu ty cały czas gadasz o Eliocie? Chcesz mi dowalić czy co? - spytałam przecierając oczy ręką
- Jesteś aż tak głupia że nie widzisz że on chce cię tylko wykorzystać? - powiedział poważnie z lekka chrypą
- Zazdrosny jesteś? - parsknęłam. To moje życie miłosne i ja o nim decyduje - powiedziałam krótko a nasze spojrzenia się skrzyżowały

Najgorsze w tym było że miał rację, ale nie chce mu tego przyznać.

***

Wysiadłam z auta, nie odzywaliśmy się do siebie więcej podczas tej rozkosznej podróży.

Machnęłam do niego ręką i cicho podziękowałam, na chwiejnych nogach skuliłam się w poszukiwania klucza pod wycieraczką. Ares dalej stał i mi się przyglądał.

Do Nicholas
Otwórz mi drzwi, błagam!

Po 3 minutach drzwi się otworzyły a mój brat parsknął cicho śmiechem

- Jak ty wyglądasz? - szepnął starając się nie obudzić rodziców
- Normalnie - odepchnęłam go i weszłam do środka ściągając ostrożnie buty
- Wyglądasz jakbyś przebiegła maraton, wywróciła się w błocie i jakby zaatakował cię lew - zaśmiał się i przetarł oczy dłonią
- Dziękuję braciszku - zironizowałam robiąc słodką minę
- Bądź cicho bo rodzice śpią a lepiej żeby nie zobaczyli cię w takim stanie - wyszeptał idąc do swojego pokoju

Starałam się cicho wejść po schodach, ale to cholerstwo akurat dzisiaj musiało skrzypiec. Nowe schody a one wydają odgłosy jakby ktoś im łamał kręgosłup.

Miałam pokój obok rodziców na piętrze, mój brat miał idealnie bo jego pokój był na parterze i nie musiał wspinać się po schodach pijany próbując nie obudzić śpiących rodziców.

Udało mi się dotrzeć do pokoju, bez zrobienia żadnego hałasu. Podłączyłam telefon i sięgnęłam po paczkę fajek.

Nałożyłam na siebie wygodne czarne dresy i tego samego koloru koszulkę. Usiadłam na parapecie a przyjemny czerwcowy wiatr otulał moje ciało. Zaciągałam się trucizną patrząc na dom obok mnie, zauważyłam Aresa który ściągał koszulkę, z mojego okna miałam idealny dostęp do podglądania go. Miałam widok na cały jego pokój.

I naszło mnie na myślenie. Skąd kurwa Ares miał auto?! On nawet nie miał prawa jazdy, miał 17 lat. Dlaczego ja nie pomyślałam wcześniej i wsiadłam do jego auta bezmyślnie? Mógł spowodować wypadek i nas zabić!

Do Ares (kretyn)
Skąd ty miałeś auto?

Spojrzał w moją stronę, uśmiechnął się i wystawił mi środkowy palec. Miło, tyle to może sobie wsadzić do 4 liter.

Przychodzące połączenie przerwało moje myślenie, Eliot. Chwilę się zastanawiałam czy odebrać, ale wcisnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo, przepraszam że wcześniej nie odebrałem. - powiedział cicho, słyszałam jak gdzieś chodzi bo lekki wiatr go zagłuszał
- Słuchaj, mam tego dość. Spotkajmy się jutro po zakończeniu i porozmawiajmy - westchnęłam dając go na głośno mówiący
- Co? Coś zrobiłem?
- Nie wiem Eliot, jutro pogadamy bo teraz nie mam siły na twoje manipulacje i mówienie żebym dała ci ostatnią szansę. Zauważyłeś może że twoja dziewczyna leżała nieprzytomna na ulicy i mogła umrzeć? Kurwa nawet mój wróg bardziej się o mnie martwi niż ty - parsknęłam oglądając Aresa który też siedział na oknie i palił papierosa.

Pewnie słyszał całą tą szopkę, zajebiście, będzie mnie tym męczył przez najbliższe 3 lata, a może nawet 4? A może przez całe życie tak jak robi to teraz.

- Boże Astrid nie wiedziałem, mogłaś zadzwonić - powiedział szybko
- Dzwoniłam - otuliłam się rękami i podkuliłam głowę
- A no tak, przepraszam cię cholernie kochanie. To się nigdy więcej nie powtórzy, już jest dobrze? - spytał tym swoim słodkim głosem

Muszę być nieugięta i nie dać się nabrać na ten jego manipulacyjny głosik pełny zmartwienia.

- Lepiej, jutro porozmawiamy. - rozłączyłam się szybko i zgasiłam papierosa

- Czemu to się tak szybko kończy? - przeklnęłam w myślach

Do Nicholas
Daj mi jednorazówkę

Słyszałam jak mój brat skrada się po schodach, był dobrym bratem. Zawsze mi dawał jednorazówki i w sumie dlatego go tak kochałam.

- Jaka chcesz? Mam mohito, lemon lime, cherry ice, banana ice...
- Lemon lime - przerwałam mu, chłop miał na prawdę vape shop w pokoju

Rzucił we mnie epapierosem, po czym rzucił ciche dobranoc i próbował być cicho. Usłyszałam huk, no idiota.

- Co się stało? - słyszałam zaspaną Caliente
- Przewróciłem się, sorki - zaśmiał się mój brat po czym zbiegł ze schodów

Destroyed Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz