Rozdział 11

66 5 1
                                    

Ścigałam się z pierdolonym Aresem, to nie powinno się wydarzyć, chciałam o tym zapomnieć. Dlaczego wciąż czułam jego usta na swoim ciele?

Nigdy nie powinniśmy się do siebie zbliżyć, miałam cholerny mętlik w głowie - wydarzenie z jaskini co chwilę mnie prześladowało a sceny z niej pojawiały się przed moimi oczami jak jakiś film.

Ewidentnie to byłby koszmar.

Gwałtownie zahamowałam pod domkiem, chłopak podjechał tuż za mną mamrocząc coś pod nosem.

- Moore poczekaj! - gonił mnie, a ja uciekałam przed nim jak jakieś dziecko bojące się klauna.

Bo tym właśnie był. Był moim koszmarem, moim przekleństwem.

Pociągnął mnie za ramię a ja wylądowałam zanurzona twarzą w jego tors. Przyłapałam się na wdychaniu jego zapachu - nikotyna połączona z mocnymi męskimi perfumami i nutą wanilii.

- Nie powiedziałem tak żeby cię wykorzystać, Asti - odsunęłam się na bezpieczną odległość
- To dlaczego mówisz mi tylko tak podczas...
- Sam nie wiem, lubię cię wkurwiać a wtedy dałem upust emocjom - parsknął
- Świetnie - zironizowałam
- Rozkosznie - odparł
- Zajefajnie
- Bosko

Patrzyłam na niego z miną pełna pogardy, w duchu skakałam z radości. Sama nie wiedziałam dlaczego, ale miałam ochotę szeroko się uśmiechnąć i przyciągnąć go do siebie.
W tym chłopaku było coś nie do opisania, mógł kogoś wkurzać całe wieki, działać na nerwy a i tak chcę się z nim spędzać całe dnie i noce.

- Nie kłamałem wtedy, jesteś idealna Moore - rzucił zza pleców kierując się w stronę wejścia. - Może trochę, bo jesteś wkurwiająca i czasami mam ochotę zamknąć ci tą śliczną buźkę

Uśmiechnęłam się, wreszcie mogłam bo chłopaka już nie było. Stałam jak posąg przed domkiem i szczerzyłam się sama do siebie.

Wyciągnęłam komórkę i sprawdzałam powiadomienia. Jedno najbardziej przykuło moją uwagę.

Od nieznany
Mój kutas był twardy gdy cię oglądałem z Aresem kochanie
Od nieznany
Czujesz coś do niego?
Od nieznany
Lepiej się nie odwracaj laleczko

Rozejrzałam się na wszystkie strony, to było już obrzydliwe i cholernie dziwne. Ciarki przeszyły moje ciało kiedy usłyszałam szelest w wysokiej trawie.

Czy jestem rozsądna? Oczywiście że tak, ale teraz chyba postradałam rozsądek kiedy szłam w stronę trawy bez żadnej broni.

Poświeciłam latarką ale nikogo tam nie znalazłam, może mam już schizę od tych wiadomości i to po prostu jakaś mysz.

Zawróciłam i truchtałam do domku, nie obracałam się za siebie bo szczerze pierwszy raz byłam tak wystraszona.

Ktoś musiał mnie śledzić.

Zrobiłam screeny wiadomości i po raz kolejny zablokowałam numer. Screeny wiadomości przydadzą się kiedy zostanę zamordowana i policja znajdzie mój telefon, tak na wszelki wypadek.

Otworzyłam cicho drzwi, z salonu słyszałam głośną muzykę i zobaczyłam kątem oka tańczących przyjaciół.

Wydzwaniali do mnie chyba milion razy, a ja byłam zajęta Aresem.

Tak jakoś wyszło.

Uśmiechnęłam się gdy patrzyłam na całującą się Alice i Victora, albo są tak pijani że nie wiedzą kogo całują albo ominął mnie kolejny romans.

Raczej komedia romantyczna połączona z dramatem, znając rudowłosą.

Zdjęłam pospiesznie buty i czmychnęłam do pokoju aby się przebrać. Musiałam jakoś wyglądać a mój makijaż był trochę rozmazany i wyglądam jakbym przeżyła huragan.

Destroyed Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz