Rozdział 5

47 4 0
                                    


Patrzyłam na niego z szokiem wymalowanym na twarzy. Co do cholery?

Każdy nas obserwował, szeptali sobie na ucho i mówili ciche „jakie to było wyzwanie?", patrzyłam się Aresowi w oczy, zauważyłam błysk i jego kąciki które praktycznie nie widocznie zmierzały ku górze.

- Żartowałem, nigdy bym cię kurwa nie tknął Asti. - zaśmiał się pusto po czym wstał z piasku i otrzepał spodnie.

Wrócił wredny Ares, zajebiście.

Szybkim ruchem zdjął koszulkę i wszyscy obserwowaliśmy co on wyprawia. Wszystkie dziewczyny śliniły się na widok jego umięśnionego brzucha na którym widoczne były tatuaże które pokrywały mu praktycznie całe ciało. Najbardziej przykłułam uwagę na dwa tatuaże - jeden mały który przypominał felgi do samochodu ale wiedziałam co oznacza, oznaczał walkę a drugi z napisem „Astros". Spojrzałam na niego pytająco.

Nasze spojrzenia się skrzyżowały, dostrzegłam w jego oczach jakąś iskierkę mimo że wyraz twarzy miał taki jak zwykle - czyli grobowy.

- Co się tak gapicie? Wskakujemy! - wykrzyczał po czym każdy zaczął zdejmować z siebie ubrania, oprócz Eliota i Hailey bo ich nie było.

Szybki numerek w lesie? Romantycznie.

Parsknęłam cicho i wyłączyłam telefon, zgrabnym ruchem zdjęłam z siebie czarna sukienkę a pod nim miałam tylko koronkowy czarny zestaw bielizny. Wyprostowałam się dumnie, byłam zakompleksiona i to strasznie ale trzeba zgrywać pozory. Jeśli będę trzymać się za brzuch i próbować zasłonić swoje niedoskonałości to każdy zacznie na nie patrzeć, a jeśli zgrywam pewną siebie to nikt tego nie zauważy.

Zerknęłam w stronę Aresa, nie mam pojęcia dlaczego mój wzrok się tam skierował ale poczułam coś dziwnego, tak jakby ktoś mnie obserwował. Nie myliłam się, chłopak wędrował wzrokiem po całym moim ciele. Nie trwało to długo bo Carlos próbował go podtopić, skończyło się na tym że to blondyn właśnie dusił się pod wodą a Ares chyba zajebiście się bawił. Brunet ewidentnie cierpiał na algolagnie.

- Astrid wskakuj! - krzyknęła Vivian która szła w moją stronę cała przemoczona
- Wyglądasz jak szczur - wybełkotałam ledwo trzymając się na nogach.
- Suka - podbiegła do mnie, a raczej próbowała biegnąc bo wywracała się co sekundę o własne nogi i lądowała twarzą w piasku, śmiałam się jak pojebana sięgając po flaszkę wódki.

Upiłam jeden duży łyk, przy czym alkohol wylał mi się na prawie nagie piersi. Moja przyjaciółka oblizała usta stojąc na przeciwko mnie, jezus maria zapomniałam że po alkoholu ma pociągi do dziewczyn.

Roześmiałam się, gdy dziewczyna zlizała resztki trucizny z moich piersi.

Złapałam ją za kark i przyciągnęłam do swoich ust, złożyłam długi namiętny pocałunek na ustach dziewczyny.

To była norma w naszej grupce, z Vivi uczyłyśmy się całować bo bałyśmy się pierwszych pocałunków z chłopakami. Później uczyłyśmy Selenę, Santię, Alice i Carlosa. Nigdy nie zapomnę naszej mini orgii gdzie każdy się ze sobą wymieniał śliną, pamiętam to jak przez mgłę bo byliśmy nieźle napici ale ciekawe przeżycie, raz się żyje.

Odsunęłam się od przyjaciółki i obydwie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem
- Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek mogłabym sobie wymarzyć - uśmiechnęła się szeroko
- Dlaczego mówisz mi to po naszej romantycznej chwili?
- Bo żadna przyjaciółka tak dobrze nie liże, a po drugie każda by się we mnie zakochała po czymś takim, co nie? - spytała poważnie, wiedziałam że to podstęp. Jak powiem że się w niej nie zakochałam to się obrazi mimo że obydwie jesteśmy hetero.

Destroyed Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz