II

26 4 3
                                    


Poranne słońce dopiero niedawno rozświetliło jeszcze nie obudzone, ludzkie twarze. Zaglądało do łódek na pobliskiej rzeczce, szopy na starocie, pałacyków, domostw małych jak i dużych. Jego pozłacane promienie tliły tego ranka, płomień zauroczenia w sercu każdego kto nie czekał zaspany przy ekspresie na pobudzającą kawę lub spał w najlepsze wtulony w ciepły azyl swojego łóżka.

Dla takich widoków Red Son był w stanie wstawać codzień, o czwartej. Weszło mu to w nawyk do tego stopnia, iż nie potrzebował już nawet budzika by wstać o tak wczesnej godzinie.

Wyjątek nie stanowił i dziś dzień, lecz ten poranek nie był dla niego wyjątkowy za sprawą słońca, to był MK, tulący go w swoich ramionach.

Gdy zdał sobie sprawę w jakiej pozycji się znajdują prawie zepchnoł chłopaka ale się powstrzymał. Coś kazało mu tu pozostać i cieszyć się tym dotykiem a nie od niego uciekać gdy zauwarzył, że MK zamiast leżeć, siedzi i to w pozycji straszliwie niewygodnej.

Nieco wbrew sobie podniósł się do siadu a MK'a położył na w pościeli; popatrzył na niego chwilę. Dziwne uczucie wypełniło jego żołądek od środka; może wstyd, może zażenowanie...
ciężko mu było stwierdzić ale wiedział, iż w stosunku do niego nie może mieć żadnych innych uczuć jak nienawiść.

Ciężko jednak było mu w tym momencie nienawidzić chłopca, gdy ten, mimo wszystko, przyszedł tutaj, uspokoił go...
-A nawet... trochę uszczęśliwił.
Powoli zaczął wypowiadać swoje myśli na głos by dopiero zdać sobie sprawę czego, a raczej, kogo one dotyczyły.

Trzepnął się w twarz, już równie czerwoną jak włosy, sam także rzucił się na pościel obok MK'a, w duchu modląc się by ten się nie obudził i nie zobaczył go w takim stanie.

Postanowił wszystko sobie przemyśleć, od nowa na spokojnie. Szybko jednak zrezygnował zauwarzywszy, iż niezależnie od chęci, w jego głowie jedna myśl przekrzykuje drugą a między nimi są takie których się wstydził, jak i takie których się obawiał. Wszystkie jednak dotyczyły chłopca obok niego, co tym bardziej wydało mu się niepokojące.

Wstał, spojrzał na zegarek.
-6.48, myślałem o tym idiocie przez prawie trzy
godziny... Coś ewidentnie jest nie tak.

Zdecydował się na pójście do kuchni, zjedzenie czegoś i może przygotowaniu śniadania dla tego śpiocha.

Gdy, po pół godzinie, wrócił, zastał MK'a obudzonego, z głową skierowaną w stronę okna. Najwidoczniej był tak zamyślony, iż nawet nie usłyszał wchodzącego Red Son'a.

Ten postawił lekki posiłek przed nim i dopiero tym zwrócił na siebie jego uwagę.

Chłopak spojrzał na niego.
-Już ci lepiej? To świetnie :3.
Uśmiechnoł się delikatnie rozciągając lekko zaróżowione usta. Wyglądał jakby był dalej śpiący, albo w jakimś transie, gdyż oczy wciąż miał swego rodzaju rozmarzone.

Dopiero po chwili ocknoł się oraz rozeznał w sytułacji. Zaraz po tym jak zauwarzył, schodzące z jego twarzy, zakłopotanie, duży, szkarłatny rumieniec rozpalił policzki MK'a.

Przewiercił go pytającym wzrokiem, lecz dojrzał tackę z jedzeniem i wydusił z siebie tylko lekkie:
-To dla mnie?
z lekkim niedowierzaniem w głosie.
-To źle?
Zauwarzywszy, iż wywarło to na Red Son'ie dość mocną reakcję, spanikował.
-Nie, nie, nie! Nie o to mi chodziło!
...
Dziękuję, poprostu się nie spodziewałem.

Nie słysząc odpowiedzi, kontynuował.
-Wiesz. Nie spodziewałem się, że wogóle cię takiego poznam... no wiesz. Bardziej czułego, wrażliwszego...

Tym razem reakcja była klarowna gdyż wtedy to on spłonął rumieńcem koloru nie bardzo odbiegającego od jego włosów. Zdając sobie sprawę, co właściwie zrobił, powrócił do swojego starego sposobu pozbywania się niedogodności.
-Żryj to szybko i wynocha! Żaden Noodle boy, nie będzie mi mówił jaki jestem a jaki nie, ponieważ to nie jego walony biznes!
Wysyczał mu prosto w twarz.
-Red..
-Zamknij się! Zamknij, rozumiesz!?

Więc nie odzywał już się ani słowem. W ciszy jadł i obserwował demona.

Dlaczego krzyczał?
Starał się być delikatny, co powiedział nie tak?
Z kąd taka nagła zmiana?
I dlaczego otworzył się akurat przed nim?

Na wszystkie z tych pytań, był w stanie wymyśleć setki odpowiedzi... poza ostatnim. W stosunku do tego miał jedną, na którą gdy wpadł, niemalrze udławił się jedzeniem a jednocześnie poczuł lekkie ciepło na sercu.
-Bzdura.
Szepnoł pod nosem.

♤♡◇♧
Witam moje słoneczka<3

Wiem że rozciądnąłem tę scenę na cały rozdział ale mega mi się podobała i była idealna by przedstawić myśli bohaterów.

Dalej juz będzie ciekawiej (objecuję) ale chciałem zacząć delikatnie.

Postaram się też aby Red Son'a nie zrobić na jakieś pick me jak to może teraz trch wyglądać...

Chb jeszcze dzisiaj albo jutro wstawię 3 rozdział bo mam wenę :33
(taki prezencik bo rozdziały krótkie)

To tyle, papatki<33
♤♡◇♧

Spicynoodles shipping//&quot;Inna rzeczywistość&quot;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz