XV

33 3 12
                                    

Red obudził się z dawną przytulanką w ramionach. Początkowo nie miał pojęcia co się wydarzyło, lecz, ku jego rozpaczy, już po chwili sobie wszystko przypomniał.

Wziął komurkę.

-Cholera.. po dwunastej..

Ojciec nigdy nie pozwalał mu spać tak długo poza Weekendami. Gdy był młodszy, budzili go wcześnie, na lekcje z prywatnymi nauczycielami, gdy był starszy, na korepetycje z tego co go interesowało, teraz, by przyczyniać się do rodzinnego biznesu oraz złoworogiej kariery.

"Czy naprawdę, aż tak mu zależy abym nie wychodził z domu? Mamy 'mały' problem.."

Zbiegł, jeszcze w pidżamie na dół, po schodach, zapominając aby zostawić pluszaka w pokoju.

-Red? Dzień dobry słońce.

Usłyszał głos swojej mamy dobiegający z salonu. Powoli do niego wszedł, chcąc z nią porozmawiać.

-Hej mamo..
-Oh, ktoś tu śpi ze swoim pluszaczkiem.. Nie wierzę. Mój syn? Kochanie, przynieś aparat, normalnie w ramkę oprawię!

Zaszczebiotała zauwarzywszy maskotkę w jego dłoni. Mocno się zarumienił ze wstydem chowając maskotkę za plecy.

"Cholera, to wygląda idiotycznie.."

-A ty co? Twoja własna matka wie co odchowała, naprawdę.

Lekko poczochrała jego włosy z psotnym uśmieszkiem na ustach.

-No to co ty tu, co, czego jak? Hmm?
-A nie mogę tak poprostu sobie przyjść?

Spojrzała na niego wzrokiem, jakby była najmniej Sherlockiem Holmsem z tym swoim tak charakterystycznym błyskiem w oku.

-Nie ten syn, ten się tak nie zachowuje, gadaj co ci leży na wątrobie.

Wciągnoł brzuch, odetrchnoł głęboko by zebrać się w sobie. Temat był trudny i chciał przedstawić Pani Bull jak poważna była to sprawa.

-Oho, ja już to znam. Co się stało?

W jej tonie dalej było dużo lekkości lecz zdecydowanie więcej skupienia a z racji, iż nie chciał zbyt mocnej reakcji, to mu wystarczyło.

-Ja.. słyszałem o czym gadaliście z ojcem wczoraj... dzisiaj.. nieważne.
-Huh?

Jej twarz przybrała zdziwiony wyraz, najpewniej się tego nie spodziewała, odrazu jednak odnalazła się w sytułacji.

-Wiesz że ja nie mam nic przeciwko, twój tata.. on poprostu się o ciebie martwi zwłaszcze po tym jak zobaczył reakcję SunWukonga.
-Co- A co się stało?

Niemalże wykrzyczał te słowa, zdziwiony że tak wiele osób wie.

-Kto jeszcze!? Może już sama Lady Bone Dimon nam towarzyszyła, co? W adoracji Spider Quinn z tą swoją lesbą...

W prawdzie nie miał nic do lesbijek, lecz w tym momencie miał zwyczajnie dosyć. Odnosił całkiem słuszne wrażenie, iż całe ich przedstawienie odgrywane, ażeby tylko nikt się nie dowiedział, nigdy nie miało sensu.

♤♡♧

Dni mijały, zmieniały się w tygodnie potem w miesiące..
MK leżał na kanapie w salonie. Ostatnimi czasy próbował o wszystkim zapomnieć, wkońcu.. ile można rozmyślać i tęsknić?
Jak się okazuje długo...
Bardzo, bardzo długo.

Patrzył z lekka zamyślonym spojrzeniem w telewizor gdy wkońcu ogłosili sprawę która faktycznie go zainteresowała.

"[...]Z najnowszej chwili! Niedawno udało się dostać na posiadłość Państwa Dimon Bull. Zaciekawieni spokojem badacze chcieli porozmawiać z choćby służbą lecz po dotarciu na miejsce znaleźli ruinę..
Obecność rodziny w domu w trakcie domniemanego wypadku jest ponad dziewiędziesięcioprocentowa. Znaleziono kawałki DNA które potwierdzają śmiertelność wypadku przynajmniej dla jedynego syna pary.

(Cholera wie czy to się tak sprawdza ale ja na kryminalistyce nie byłem więc nie narzekać, chce być oryginalny)

Po sprawdzeniu dokładniej co mogło się wydażyć, uczeni badający straty doszli do wniosku iż ok cztery miesiące temu, najmłodszy absolwent rodziny pracował nad nowym silnikiem do swojego pojazdu gdy doszło do poważnego zwarcia, systemy obronne zawiodły a demon został poważnie raniony w pierś, twarz, brzuch oraz lewą nogę doprowadzając do tragicznego zakończenia. Koncepcja ta jednak może być niedokładna z uwagi na-[...]"

Chłopak wyłączył telewizor patrząc przed siebie oniemiały.. Dlatego Red ostatni raz zadzwonił tak dawno, dlatego że potem już go nie było...
Oh, a on nie odebrał, nie porzegnał się z nim ten ostatni raz.

W tym momencie nie miało znaczenia nic innego. Nawet obawy zdrady, nawet
jego nieobecność, nic. Obwiniał się za to jakże bardzo się na niego złościł, i jak go ignorował. Zwinął się w kłębek i owinoł kocem; no tej nocy już napewno nie uśnie. Potrzebował towarzystwa, ale była pierwsza w nocy..
Wstał, chcąc udać się do łóżka lecz potknął się o podwinięty dywan i przewrócił widowiskowo z ogromnym hukiem.

-Ajajaj..yhhh.

Wysyczał gdy poczół przetarte kolano i dłonie. Poniósł się, lecz zanim doszedł do łazienki, drzwi od jego mieszkania się uchyliły. Tang przemówił cichym głosem.

-MK? Wszystko dobrze?
-Heh? Tang? Nie sądziłem że nocujesz dziś u Pigsiego..

Nie to żeby żadko to robił, lecz zazwyczaj o tym wiedział, gdyż Tang miał zdecydowanie lżejszy sen niż Pigsy in w te noce musiał sobie odpuścić grę w Monkie Mech.

-Tak, dzisiaj tak. Wywaliłeś się co? Choć, pomogę ci.

Owinoł mu umiejętnie bandaż na dłoni.
To on zawsze go opatrywał gdy wracał do domu z poobdzieranymi kolanami po upadku z roweru albo zacięciami nożem gdy pomagał w kuchni. W prawdzie nie był bardzo odwarzny i hardy, lecz czuły, delikatny i wyrozumiały dzięki czemu, można powiedzieć, iż MK miał niejaki balans rodzicielski.

-Nie słyszałem gdy więc co się stało, że tłuczesz się po mieszkaniu o pierwszej w nocy?

Chłopak opowiedział mu o wszystkim. Oczywiście, że Tang wiedział o jego złamanym sercu i kim był jego obiekt westchnień od dawna, ponieważ jemu wiedział, iż można zaufać. Ponowił swoją wersję o dzisiejsze wiadomości. Męszczyzna poklepał go lekko po plecach i przytulił, chcąc dodać mu otuchy. Nie umiał zrobić nic więcej, mógł poprostu być i mu to okazać, lecz nawet nie wiedział jak wielekroć lepiej czuł się dzięku niemu.

♤♡◇♧
Powracam do żywych!

Długo rozdziału nie było ale moja ✨️MOTIWEJSZYN✨️ sięgneła dna i przestała istnieć.

Trch zwrot akcji ale lubię uśmiercać postacie i nie, nie powiem nic więcej. Miałem tego nie robić ale raz się żyje a ja mam to w dupie.

To wszystko Słońca wy moje drogie
Adios do kiedyś!
♤♡◇♧

Spicynoodles shipping//"Inna rzeczywistość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz